Jakiś czas temu nasi politycy przegłosowali antynikotynowego bubla, który nie tylko stara się walczyć z papierosami w przestrzeni publicznej (to akurat w porządku), ale też doprowadza do tego, że o papierosach w ogóle strach jest dyskutować.
Tymczasem postęp technologii rewolucjonizuje nie tylko sposób w jaki korzystamy z taksówek, jak mierzymy nasze ciśnienie i aktywność fizyczną, jak umawiamy się na randki. Technologie przynoszą też sporo dobrego światkowi papierosów i wyrobów tytoniowych, jednak o tym publicznie mówi się bardzo niewiele. Bo prawo zakazuje reklamy, przy czym definicja reklamy jest na tyle niejasna, że teoretycznie reklamą mogłaby być nawet recenzja albo sama wzmianka o e-papierosie. Moim zdaniem żaden mądry sąd tego nie potwierdzi, ale już kilka razy wydawałem asekuracyjną opinię kolegom chcącym robić jakiś wielki test z tytoniem na miarę XXI wieku w tle, że jego publikacja może być „prawnie wątpliwa”, a przynajmniej ryzykowna.
To głupie, ponieważ papierosy są niezdrowe, ale istnieją ich liczne zamienniki. Te też są niezdrowe, ale znacznie mniej. Ma to więc tyle samo sensu, co zakaz rozmowy o Nicorette, bo to też zawiera nikotynę. Nawet jeśli zamienników nie da się ich porównać do zbawiennych właściwości np. awokado, to jednak sama redukcja wchłanianych substancji szkodliwych już jest korzyścią dla społeczeństwa i palaczy. O alternatywach się jednak nie mówi, bo reklama e-papierosów czy podgrzewaczy jest zakazana. A i co do treści niereklamowych – strach sprawdzać.
Amerykanie poparli postęp technologiczny dla palaczy
Tymczasem amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) po ponad dwóch latach badań wpuściła właśnie na amerykański rynek IQOS-y podkreślając, że pokazywanie ich jako alternatywy jest istotne społeczne dla ochrony zdrowia publicznego, ponieważ posiadają mniej szkodliwych substancji, niż tradycyjne papierosy (co oczywiście nie znaczy, że są całkowicie zdrowe i wolne od ryzyka) i posiadają mniej właściwości uzależniających.
Jednocześnie FDA wyszło w badaniach, że zagrożenia dla młodzieży i palących nie ma, ponieważ podgrzewacz tytoniu to przede wszystkim urządzenie elektroniczne dla palaczy, którzy chcą zerwać z nałogiem lub przynajmniej spróbować jakoś ograniczyć jego zgubne konsekwencje. To zresztą podkreśla w swoich komunikatach również Philip Morris, koncern tytoniowy, który przenosi ciężar z papierosów na IQOS-y w ramach prowadzonej przez siebie Tobacco Harm Reduction (polityki redukcji szkód spowodowanych uzależnieniem od wyrobów tytoniowych).
Rządzący najwyraźniej uważają, że skoro zakaże się rozmów na temat papierosów, to problemu palaczy po prostu nie będzie. A to tak nie działa.