Wydawać by się mogło, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych istnieje w Polsce praktycznie od zawsze. Wciąż jeszcze żyje kilka osób, które urodziły się, zanim założono tę instytucję w 1934 r. Przetrwała koszmar II wojny światowej oraz liczne reformatorskie zapędy. Jak wyglądałaby Polska bez ZUS? Fatalnie.
Historycznie rzecz biorąc, Polska bez ZUS to nieudany komunistyczny eksperyment
Zakład Ubezpieczeń Społecznych osobom bliżej niezaznajomionym z historią instytucji naszego państwa mógłby się wydawać jakimś tworem okresu transformacji ustrojowej. ZUS powstał jednak w 1934 r. Jest tym samym starszy niż zdecydowana większość mieszkańców naszego kraju. Wciąż żyją osoby, które pamiętają, jak wygląda Polska bez ZUS. Była to jednak zupełnie inna Polska i zupełnie inna epoka. Czy dzisiaj poradzilibyśmy sobie bez tej instytucji?
Historia ZUS podpowiada, że nie warto nawet próbować. W 1934 r. była to jedna z najnowocześniejszych instytucji zajmujących się kwestią ubezpieczeń społecznych na świecie. Przetrwała zarówno specyfikę rządów Sanacji w Polsce, jak i koszmar II wojny światowej. Komunistyczne władze okresu stalinowskiego próbowały najpierw drastycznie ograniczyć samodzielność, a później zupełnie zlikwidować ZUS.
Najpierw finansowanie ubezpieczeń społecznych włączono bezpośrednio do budżetu państwa. Składki stały się właściwie po prostu podatkami, już pod każdym względem. Po likwidacji ZUS w 1955 r. wypłatą świadczeń krótkoterminowych miały się zajmować związki zawodowe kontrolowane przez komunistów. Emerytury i renty wypłacało bezpośrednio Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Ot, komuniści postanowili skopiować rozwiązania funkcjonujące w Związku Radzieckim.
Nie jest jednak żadną tajemnicą, że rosyjskie wynalazki dość kiepsko przeszczepiają się na polski grunt. Już w 1960 r. ZUS został reaktywowany. W 1987 r. instytucję odznaczono nawet Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, w uznaniu wybitnych zasług w wieloletniej działalności na rzecz realizacji i rozwoju świadczeń społecznych.
Polska bez systemu ubezpieczeń społecznych byłaby prawdziwym koszmarem
Niewątpliwy sukces i trwałość ZUS jako instytucji tkwi w tym, że jest Polsce absolutnie niezbędny do normalnego funkcjonowania. Ktoś musi obsługiwać system ubezpieczeń społecznych, który w rozwiniętych państwach jest bardzo rozbudowany. Wpływy na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych w 2022 r. wynoszą jakieś 250 mld zł. Całość wydatków ponoszonych przez system przekracza 300 mld zł. Dla porównania: całość dochodów budżetu państwa na 2023 r. ma wynieść 604,7 mld zł.
Polska bez ZUS w najbardziej optymistycznym scenariuszu to kraj, w którym pojawia się jakaś inna instytucja robiąca dokładnie to samo. Teoretycznie to możliwe. W końcu w 1990 r. powołano osobną Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, która właściwie replikuje całą strukturę ZUS na potrzeby jednej grupy zawodowej. Pytanie jednak brzmi: po właściwie ktoś miałby dokonywać takiej zmiany? Trudno byłoby się w tym wypadku doszukać jakiegokolwiek uzasadnienia praktycznego.
Kolejny scenariusz to dystopia rodem z marzeń środowisk ultraliberalnych ekstremistów. A gdyby tak w ogóle zrezygnować z ubezpieczeń społecznych? To świat, w którym każdy odkładałby sam na swoją emeryturę, na wypadek niepełnosprawności, czy na utrzymanie na starość swoich rodziców. Problem w tym, że ludzka natura sprzyja gospodarowaniu majątkiem pod kątem bieżących potrzeb. Konsumpcja bardzo często miałaby pierwszeństwo przed oszczędzaniem na stare lata. Skutek jest łatwy do przewidzenia: pozostawienie bez środków do życia osób, które z powodu starości i choroby straciły źródło dochodu.
Prywatne fundusze nie są w stanie zastąpić ZUS w polskich realiach
A może by tak sprywatyzować? Była już w Polsce próba włączenia prywatnego kapitału do polskiego systemu emerytalnego. Mowa oczywiście o reformie z 1999 r. i Otwarte Fundusze Emerytalne. Z perspektywy czasu trudno byłoby nie nazwać tej próby fiaskiem. Kolejne rządy sukcesywnie ją rozmiękczały i podkopywały jej sens.
Od 2013 r. ubezpieczeni mogli zdecydować o przeniesieniu środków z OFE do ZUS. Wprowadzono także „suwak bezpieczeństwa” zakładający automatyczny transfer środków do ZUS na 10 lat przed przejściem na emeryturę. Od 2019 r. ciągnie się likwidacja OFE. Końca tej legislacyjnej telenoweli ciągle nie widać.
Kolejna próba tworzenia emerytalnej alternatywy poza ZUS również nie cieszy się zbytnim zaufaniem ze strony Polaków. Mowa o Pracowniczych Planach Kapitałowych. Te wydają się nawet opłacalne, jednak wielu pracowników wciąż robi co tylko może, byle tylko się z nich wypisać. Polska bez ZUS pozostaje w dużej mierze fantazją nawet w małej skali.
Właściwie nie ma się co dziwić. ZUS cieszy się dość wysokim, jak na instytucję publiczną, zaufaniem ze strony mieszkańców naszego kraju. Z marcowego badania CBOS wynika, że dobre zdanie o Zakładzie miało 49 proc. respondentów. Po raz kolejny sprawdza się stare porzekadło, że nie naprawia się czegoś, co już działa.