Dla NSZZ Solidarności obecny stan rzeczy jest niewystarczający. Gazeta Prawna zebrała pomysły zmian, rozszerzające zakaz handlu w niedzielę. Przedstawione propozycje wywołują bardzo mieszane odczucia.
Zgodzę się, że część proponowanych zmian ma rację bytu i niesie za sobą pewien sens. Jeżeli zakaz handlu stał się faktem i obowiązuje, to wszelkie nowelizacje, które poprawiają i realizują całkowicie ratio legis wspomnianej ustawy są jak najbardziej zasadne. Jednak część postulatów jest dla normalnego człowieka niezrozumiała.
Wydłużenie czasu obowiązywania zakazu do godz. 5:00 w poniedziałek
Ta propozycja jest najprawdopodobniej wymuszona faktem, iż niektóre przedsiębiorstwa rozważały (bo nie jestem w stanie znaleźć żadnego przykładu w rzeczywistości) wprowadzanie nowych godzin pracy, które rozpoczynałyby się chwilę po północy, już w poniedziałek. Pracownicy przez takie działanie wolny niedzielny wieczór musieliby przeznaczyć na solidne wyspanie się przed pójściem do pracy. W takiej formie propozycja ma rację bytu. Natomiast niektóre źródła podają, iż „wolna niedziela” rozpoczynałaby się według Solidarności w sobotni wieczór. Uważam, że w tym przypadku jest to wyjątkowo irracjonalny pomysł, co wyjaśnię na końcu tekstu.
Surowsze karanie przypadków zmiany działalności placówek handlowych (w celu ominięcia ustawy)
Zastanawiam się kto i w jaki sposób potrafiłby tutaj obiektywnie wskazać i udowodnić działanie celowe. Najprawdopodobniej powodem wystosowania takiego właśnie stwierdzenia jest sytuacja gdańskiej galerii handlowej, której nazwa zaczyna się na „M” a kończy na „a”. Galeria jest obecnie dworcem i nie wydaje mi się żeby, swoją drogą, nagle zyskała niesamowitą popularność, której jej od początku brakowało.
Objęcie ograniczeniami sklepów internetowych (konieczna notyfikacja Komisji Europejskiej)
No i dochodzimy do punktu kulminacyjnego. Wręcz zmuszam się do znalezienia jakiegokolwiek racjonalnego argumentu, popierającego taki pomysł. Propozycja przedstawiona jest dosyć enigmatycznie, jednak obejmowanie jakimikolwiek ograniczeniami sklepów internetowych (i w ogóle internetu, z wyjątkiem kilku naprawdę poważnych przesłanek) jest całkowitym zaprzeczeniem zdrowego rozsądku, idei globalnej wolności i charakteru sieci internet. Niestety obawiam się, że gdzieś z tyłu głowy przedstawicieli Solidarności znajduje się wizja, w której to każdy sklep internetowy byłby jak, z całym szacunkiem, Sklep Kolonialny znanego podróżnika Wojciecha Cejrowskiego. Tak, jest on zamknięty w każdą niedzielę.
Wyłączenie możliwości prowadzenia handlu w niedziele przez rodzinę właściciela placówki
Kwestia „stania za ladą” członków rodziny właściciela była dosyć niejasna. Na szczęście w marcu bieżącego roku, wraz z wejściem w życie przedmiotowej ustawy, PIP wyjaśnił, że okazjonalna i nieodpłatna pomoc w takim wypadku nie narusza jej przepisów. Jak widać Solidarności to wyjątkowo przeszkadza. Jest to zupełnie niezrozumiałe, bo zawsze myślałem, że organizacja z taką historią raczej będzie wspierać małe, lokalne lub rodzinne przedsiębiorstwa, które to w jakimś stopniu zyskują dzięki niehandlowym niedzielom.
Doprecyzowanie, że placówki handlowe na dworcach mogą być otwarte, jeśli te ostatnie w niedziele rzeczywiście obsługują pasażerów (a powierzchnia placówki nie przekracza 25 mkw.)
Jest to ciekawy pomysł, jednak nie wyobrażam sobie w jaki sposób należałoby sprawdzić kogo obsługuje placówka handlowa na dworcu. Ograniczenie odnośnie powierzchni z pewnością uderzy w właścicieli większych sklepów, mieszczących się w obrębie dworców.
Wprowadzenie zasady, że pracownicy centrów dystrybucyjnych i logistycznych mogą pracować w niedziele, jeśli się na to zgodzą (każdorazowo)
Trzeba przyznać, że mamy tutaj do czynienia z poważnym postulatem, bo zmieniającym przedmiot obejmowania zakazu handlu i rozszerzenia go o placówki, w których handel nie występuje. Sam wymóg zgody jest dosyć niedorzeczny, bo przed wejściem w życie ustawy o zakazie handlu bardzo często jej przeciwnicy twierdzili, że wystarczyłoby umożliwić pracę tym, którzy tego chcą. Oczywiście zwolennicy zakazu bronili się niedorzecznymi argumentami, iż pracownicy mieliby być zmuszani do pracy w niehandlowe niedziele.
„A jutro otwarte?”
Zagadnieniu zasadności i skuteczności proponowanych poprawek, jak i zakazu handlu można by poświęcić wiele godzin wielopłaszczyznowych rozważań. Co wcześniej poruszałem, godziny otwarcia w dni przed niedzielami niehandlowymi muszą być wydłużone, gdyż niedziela niehandlowa zawsze skutkuje „nadhandlową” sobotą. Jako, do niedawna, pracownik handlu i dużej sieci sklepów empirycznie odczułem plusy i minusy wprowadzonych regulacji. W całej sytuacji nie rozumiem jedynie wyłączenia spod wspomnianej ustawy placówek, które zajmują się zakładami wzajemnymi (zakłady bukmacherskie), w których to pracownicy, niezależnie od święta, czy niedzieli, muszą pracować czasem i po 12 godzin, użerając się nieraz z „klientami”. Ale jest to zupełnie inny temat.