Usługi dodatkowe oferowane przez operatorów komórkowych to jedna z tych rzeczy, z którą są wieczne problemy. Nie dość, że cały czas są wciskane klientom na wszystkie sposoby, to jeszcze później trudno się ich pozbyć. Przekonał się o tym jeden z naszych czytelników, którego babcia miała wykupione ubezpieczenie Bezpieczny Rachunek. Pozbycie się subskrypcji zajęło mu dosłownie lata.
Nasz czytelnik i jego babcia latami próbowali wyłączyć niechcianą usługę
Operatorzy komórkowi w Polsce po prostu uwielbiają sprzedawać swoim klientom różnego rodzaju dodatkowe usługi. Zazwyczaj mamy do czynienia z mało przydatnymi rzeczami, które oznaczają rachunek wyższy o kilka złotych. Różne były z nimi w przeszłości problemy, głównie związane z aktywowaniem płatnych usług w rodzaju „granie na czekanie” bez uzyskania wyraźnej zgody abonenta. Teraz do listy możemy dopisać kolejny. Jeden z naszych czytelników zwrócić nam uwagę na ubezpieczenie Bezpieczny Rachunek w PZU oferowany za pośrednictwem sieci Orange. Tym razem chodzi o praktyczne uniemożliwienie rezygnacji z subskrypcji.
Abonentką w tym przypadku była babcia naszego czytelnika. Od dawna Orange doliczało jej do rachunku 12 zł za ubezpieczenie Bezpieczny Rachunek 75. Również przez lata rodzina kobiety starała się jej pomóc z pozbyciem się niepotrzebnego wydatku. Można śmiało postawić tezę, że pracownicy sieci na wszystkie możliwe sposoby starali się zbyć klientkę, która wysłuchiwała różnego rodzaju wymówki: „nie da się”, „tak, wyłączymy przy następnej fakturze”, „nie wiem, co to za usługa”.
Trzeba przyznać, że temat bagatelizowała także abonentka z rodziną i nie podejmowała przez to zbyt drastycznych kroków, do czasu. W pewnym momencie doszło do zmiany sieci komórkowej. Orange poinformowało naszych bohaterów, że jak najbardziej mogą zrezygnować z usług telekomunikacyjnych. Był jednak mały problem: ubezpieczenie Bezpieczny Rachunek dalej będzie naliczane i wciąż trzeba będzie płacić 12 zł miesięcznie.
Ubezpieczenie Bezpieczny Rachunek 75 może i nie jest świadczone, ale płacić za nie dalej trzeba
Jak się łatwo domyślić, odpowiedzią było żądanie natychmiastowego wyłączenia usługi. Konsultant odparł jednak, że oni tak naprawdę jej nie świadczą. Pełnią jedynie rolę pośrednika pomiędzy klientem a PZU. Abonentka powinna więc załatwić sprawę z PZU. Nasz czytelnik zadzwonił więc do ubezpieczyciela przy konsultancie Orange. W tym momencie pojawiła się niespodzianka: ubezpieczenie Bezpieczny Rachunek 75 w ogóle nie jest już świadczone. Tym samym… konsultantka PZU nie jest w stanie go wyłączyć.
Sprawę udało się załatwić dopiero w placówce PZU. Jeżeli ktoś myśli, że na tym etapie już z pewnością było łatwo pozbyć się problemu, to jest w błędzie. Okazało się, że pracownica ubezpieczyciela również nie była w stanie wyłączyć usługi. Rozeznała się w sytuacji przez infolinię. Tym razem okazało się, że usługa Bezpieczny Rachunek 75 jest świadczona albo przez PZU, albo przez Orange, w zależności od rodzaju numeru telefonu. Komórki obsługuje ubezpieczyciel, telefony stacjonarne operator. Tego konkretnego przypadku systemy PZU nie odnotowały, więc trzeba było wykonać kolejny telefon do Orange.
Infolinia operatora podała konsultantce PZU numer do działu technicznego. Dopiero tam udało się ustalić, że ubezpieczenie Bezpieczny Rachunek 75 w zasadzie nie jest już świadczone abonentce, ale cały czas jest podpięta pod jej numer i tym samym miesiąc w miesiąc operator pobiera od niej pieniądze za nic. Dopiero teraz nasi bohaterowie byli w stanie skutecznie doprosić się wyłączenia zbędnej usługi.
Sytuacja okazała się jeszcze bardziej kuriozalna. Orange niebyło w stanie przedstawić dokumentów zawarcia umowy. Tak naprawdę nikt nie wie, od którego momentu usługa była świadczona. Nic w tym dziwnego, skoro prawdopodobnie mamy do czynienia z reliktem z czasów Telekomunikacji Polskiej. UOKiK odesłał naszego czytelnika i jego babcię do Rzecznika Finansowego, gdy ci chcieli dochodzić zwrotu nienależnych kosztów od operatora.
Płatne usługi dodatkowe to prawdziwa zmora klientów operatorów telefonii komórkowej
Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko jednostkowy przypadek, co do którego nie ma nawet absolutnej pewności, że jest prawdziwy. Niestety dla Orange, internet jest wręcz pełen podobnych narzekań na ubezpieczenie Bezpieczny Rachunek. Bez trudu znajdziemy klientów sieci skarżących się na niemal identyczne problemy, co nasz czytelnik, które pochodzą z 2012 r. W 2013 r. portal Gazeta.pl pisał o przypadku wciśnięcia usługi… japońskiej wolontariuszce, która nawet nie mówiła po polsku. O trudnościach z rezygnacją z usługi możemy przeczytać także na portalu Wykop.pl.
Wydaje się więc, że coś tu może nie grać w większej skali. Nie chcę przy tym przesądzać, czy to wina pracowników Orange, czy samego operatora. Wiem za to jedno: opisane wyżej sytuacje to kolejny dowód, że klienci operatorów komórkowych powinni się wystrzegać jak ognia różnego rodzaju płatnych usług dodatkowych. O ile bardzo łatwo jest je aktywować, o tyle ich wyłączenie wciąż potrafi być drogą przez mękę.