Krótkoterminowy wynajem nieruchomości zmienił sposób uprawiania turystyki. Serwisy pokroju AirBnB zyskują na popularności na całym świecie, co irytuje nie tylko branżę hotelarską, ale też lokalne społeczności. Właśnie dlatego coraz częściej ustawodawcy różnych państw próbują regulować wynajem krótkoterminowy dla turystów. O podobnych pomysłach mówi się również w Polsce.
Dla właścicieli nieruchomości to złoty okres. Na wynajmowaniu mieszkań turystom można zarobić zdecydowanie więcej, niż decydując się na długoterminowy wynajem studentom czy rodzinie. Najwięcej szczęścia mają właściciele mieszkań w największych lub turystycznych miejscowościach. To w Warszawie, Krakowie i Trójmieście obserwujemy największe zainteresowanie tego typu usługami. To również tam najgłośniej mówi się o problemach, które wywołuje ten nowy trend.
Przede wszystkim odbija to się na całym rynku nieruchomości na wynajem. Studenci czy mieszkańcy mają coraz większe problemy ze znalezieniem mieszkania, w którym mogą zamieszkać na dłużej. Właściciele, kuszeni sporymi zyskami, celują w inną grupę docelową, czyli turystów. To odbija się również na cenach takich mieszkań dla mieszkańców, które nieustannie rosną, goniąc ceny apartamentów. Dziki najem krótkoterminowy to również inne, długoterminowe skutki.
Chodzi o wyludnianie się osiedli, bo mieszkańcy albo uciekają przed uciążliwymi turystami bądź decydują się wynająć im mieszkanie, samemu przeprowadzając się w inne miejsce. To również mniejsze bezpieczeństwo oraz większa uciążliwość tymczasowych mieszkańców, którzy na wakacjach raczej nie czytają książek. O tym problemie było głośno swego czasu w Gdańsku, gdzie właściciel jednego z mieszkań urządził w nim dom publiczny dla turystów. Przez to sąsiedzi nie bardzo wiedzieli, co zrobić z uciążliwymi sąsiadami.
Wynajem krótkoterminowy dla turystów to źródło ogromnych problemów społecznych
Na zjawisko narzekają także wspólnoty mieszkaniowe, dla których apartament dla turystów to zazwyczaj problem. Począwszy od kłopotów z sąsiadami, naruszaniem ciszy nocnej, problemem z brakiem miejsc parkingowych czy wreszcie wzrostem opłat za media. Zużycie prądu i wody w takich mieszkaniach jest zdecydowanie większe, a taryfy nie są przeznaczone dla hoteli, a lokali mieszkalnych. Oczywiście sam wynajem krótkoterminowy nie jest niczym złym. Problem leży jednak w proporcjach tego zjawiska. Nikt nie ma problemów, jeżeli w takim celu wykorzystywanych jest margines mieszkań. Jeżeli jednak całe bloki lub nawet osiedla zamieniają się w hostele dla turystów, a nieźle zarabiający mieszkańcy mają problem z wynajęciem mieszkania, to znaczy, że coś po drodze poszło nie tak.
Radio Zet donosi, że w nieoficjalnych rozmowach mówi się o pomyśle rządu, który ma na celu ograniczenie tego zjawiska. Żadne szczegóły nie są jeszcze znane, chociaż nieoficjalnie mówi się o ograniczeniach w udostępnianiu swoich mieszkań na czas krótszy niż 30 dni. Czy to dobry pomysł? Z pewnością wielu osobom się nie spodoba. Jednak uważam, że jeżeli wspólnota mieszkaniowa zostałą de facto zastąpiona agencją nieruchomości na wynajem dla turystów, to coś poszło zdecydowanie nie tak i jakaś forma interwencji ustawodawcy byłaby wskazana dla uregulowania tego zjawiska.
Bardzo prawdopodobne jest jednak to, że intencje będą jak najbardziej słuszne, jednak wykonanie kompletnie je zrujnuje.