Dla właścicieli nieruchomości to złoty okres. Na wynajmowaniu mieszkań turystom można zarobić zdecydowanie więcej, niż decydując się na długoterminowy wynajem studentom czy rodzinie. Najwięcej szczęścia mają właściciele mieszkań w największych lub turystycznych miejscowościach. To w Warszawie, Krakowie i Trójmieście obserwujemy największe zainteresowanie tego typu usługami. To również tam najgłośniej mówi się o problemach, które wywołuje ten nowy trend.
Przede wszystkim odbija to się na całym rynku nieruchomości na wynajem. Studenci czy mieszkańcy mają coraz większe problemy ze znalezieniem mieszkania, w którym mogą zamieszkać na dłużej. Właściciele, kuszeni sporymi zyskami, celują w inną grupę docelową, czyli turystów. To odbija się również na cenach takich mieszkań dla mieszkańców, które nieustannie rosną, goniąc ceny apartamentów. Dziki najem krótkoterminowy to również inne, długoterminowe skutki.
Chodzi o wyludnianie się osiedli, bo mieszkańcy albo uciekają przed uciążliwymi turystami bądź decydują się wynająć im mieszkanie, samemu przeprowadzając się w inne miejsce. To również mniejsze bezpieczeństwo oraz większa uciążliwość tymczasowych mieszkańców, którzy na wakacjach raczej nie czytają książek. O tym problemie było głośno swego czasu w Gdańsku, gdzie właściciel jednego z mieszkań urządził w nim dom publiczny dla turystów. Przez to sąsiedzi nie bardzo wiedzieli, co zrobić z uciążliwymi sąsiadami.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Wynajem krótkoterminowy dla turystów to źródło ogromnych problemów społecznych
Na zjawisko narzekają także wspólnoty mieszkaniowe, dla których apartament dla turystów to zazwyczaj problem. Począwszy od kłopotów z sąsiadami, naruszaniem ciszy nocnej, problemem z brakiem miejsc parkingowych czy wreszcie wzrostem opłat za media. Zużycie prądu i wody w takich mieszkaniach jest zdecydowanie większe, a taryfy nie są przeznaczone dla hoteli, a lokali mieszkalnych. Oczywiście sam wynajem krótkoterminowy nie jest niczym złym. Problem leży jednak w proporcjach tego zjawiska. Nikt nie ma problemów, jeżeli w takim celu wykorzystywanych jest margines mieszkań. Jeżeli jednak całe bloki lub nawet osiedla zamieniają się w hostele dla turystów, a nieźle zarabiający mieszkańcy mają problem z wynajęciem mieszkania, to znaczy, że coś po drodze poszło nie tak.
Radio Zet donosi, że w nieoficjalnych rozmowach mówi się o pomyśle rządu, który ma na celu ograniczenie tego zjawiska. Żadne szczegóły nie są jeszcze znane, chociaż nieoficjalnie mówi się o ograniczeniach w udostępnianiu swoich mieszkań na czas krótszy niż 30 dni. Czy to dobry pomysł? Z pewnością wielu osobom się nie spodoba. Jednak uważam, że jeżeli wspólnota mieszkaniowa zostałą de facto zastąpiona agencją nieruchomości na wynajem dla turystów, to coś poszło zdecydowanie nie tak i jakaś forma interwencji ustawodawcy byłaby wskazana dla uregulowania tego zjawiska.
Bardzo prawdopodobne jest jednak to, że intencje będą jak najbardziej słuszne, jednak wykonanie kompletnie je zrujnuje.