Od kilku dni polski internet żyje wpisem anonimowego pracownika handlarzy z Centrum Handlowego PTAK pod Łodzią. Przyznam się szczerze, że z ciekawością przeczytałem tę publikację i jestem pod wielkim wrażeniem cywilnej odwagi tego człowieka. Te wpisy pokazują jak bardzo potrzebujemy tzw. sygnalistów.
Na początku chciałbym powiedzieć, że wierzę w to wszystko, o czym napisał anonimowy bloger. Sam przez dłuższy okres mojego życia pracowałem w usługach i … powiedzmy, że w sprzedaży. Dla mnie naturalną rzeczą były i są dowody księgowe wystawiane w działalności gospodarczej. Podejrzewałem jednak, że mogli być gdzieś w Polsce ludzie, sklepy czy hurtownie, które czasami omijały łańcuszek „administracyjno-skarbowy” i czasami sprzedaż mogła być prowadzona na lewo. Bardziej, jako wypadek przy pracy czy jednorazowe incydenty.
W mojej świadomości zawsze pojawiało się podstawowe stwierdzenie: jeżeli coś jest sprzedawane, to musi też być dowód zakupu. Przecież nie można sprzedawać czegoś, czego oficjalnie nie ma, czy nie zostało kupione. Okazuje się, że u sprzedawców wystawiających się w CH PTAK nawet to nie jest tak oczywiste.
W CH Ptak panuje dziki kapitalizm?
Nie spodziewałem się jednak, że istnieją w Polsce wyspy jawnego bezprawia o monstrualnych rozmiarach. Z opisu blogera wynika, że cała rzesza wynajmujących swoje miejsca w CH Ptak omijała prawo podatkowe w sposób bardzo perfidny. Perfidia polegała na tym, że po prostu nie wystawiano dowodów sprzedaży, a całą działalność handlową prowadzono jak za tzw. „starych dobrych czasów”, czyli gotówką do ręki.
Raz na jakiś czas pojawiał się tzw. uczciwy kupujący, który jednak żądał dowodu sprzedaży – czyli faktury – która była wystawiana w wielkich bólach. Uczciwego kupującego czekała jednak niemiła niespodzianka. Za to, że próbował być uczciwy, dostawał karę. Okazywało się, że w przypadku zakupów u sklepikarzy w CH PTAK w sposób „prawno-cywilizowany” VAT opłacał kupujący. Wszystkie ceny były podawane w kwocie netto. Jeżeli ktoś się upominał o FV to dostawał „domiar” w wysokości 23%. Czyli stawki podatku VAT.
Właściwie to okazuje się, że wszyscy handlarze w CH PTAK przyzwyczaili się do tego stanu rzeczy i ogólnie wystawianie jakichkolwiek dokumentów sprzedaży było traktowane, jako ciekawostka z dalekich i dzikich krajów.
CH PTAK – skala handlu
Skala działalności też poraża. Centrum Hurtowe Ptak na swojej głównej stronie podaje, że obsługuje ponad 2500 polskich producentów i importerów odzieży. Czyli w jednym miejscu mamy 2500 „działalności gospodarczych”, które wg opisu blogera, w większości zajmowały się handlem wirtualnym. Wirtualnym – znaczy niewidocznym dla systemu podatkowego, a jednocześnie bardzo rzeczywistym dla właścicieli firm, którzy „subtelnie” obchodząc system podatkowy, wzbogacali się nie płacąc w ogóle podatków.
Z treści bloga można wyczytać, że miesięczny obrót firmy, w której pracował bloger, oscylował w okolicach 300 tys. złotych. Niemniej jednak w dokumentach księgowych było o wiele mniej. Pod koniec roku księgowa podliczała dochody stoiska, z którego wynikało, że firma wiąże ledwo koniec z końcem, a sam szef zarabia w okolicach 1000,00 zł miesięcznie. Prawda o oficjalnych obrotach zaczęła wychodzić na jaw dopiero wtedy, kiedy służy celno-skarbowe zaczęły sprawować stały nadzór nad handlującymi w CH PTAK i właściciel przez dwa tygodnie był zmuszony do wystawiania faktur. Po dwóch tygodniach quasi-legalnego procederu sklep przekroczył dochód wykazany w PIT w zeszłym roku. Napisałem quasi-legalnego, gdyż bloger stwierdził, że kwoty faktur VAT i tak były specjalnie zaniżane…
Skala? Mowa jest o jednym punkcie w CH PTAK, a zostało ich jeszcze 2499…
CH Ptak – wreszcie ktoś przemówił
Sam bloger pokrótce opisał samego siebie. Też kiedyś próbował handlu odzieżą. Zaczął w pełni legalnie, ale nie zdołał utrzymać się na rynku. Z prostej przyczyny. Wszyscy inni handlowali bez podatków, a on próbował być w pełni uczciwy. Długo więc nie wytrzymał i sam zajął się nielegalnym procederem, który zakończył się dla niego dotkliwą karą. Podejrzewam, że wtedy właśnie zrozumiał, w jakim „rynsztoku” uczestniczył i to zmotywowało go do opisania tej patologii.
Dobrze się stało, że problem wypłynął na światło dzienne. Jest nawet definicja osób, które mówią o takich sytuacjach. Nazywa się ich sygnalistami. Osobiście uważam, że polskie prawo oraz instytucje powinny chronić takie osoby, a ustawodawca powinien szeroko zdefiniować taką personę wraz zapewnieniem mu pełnej ochrony. A może nawet z jakąś formą nagrody? Oczywiście mam świadomość tego, że to może działać w obie strony i sygnaliści pojawią się w świecie administracji rządowej i samorządowej szeroko donosząc opinii publicznej o różnych nieprawidłowościach. Z drugiej strony sygnaliści mogą pomóc walczyć z tzw. szarą strefą w polskiej gospodarce i wpis blogera o tym jak poczynają sobie oszuści podatkowi sprzedający w CH PTAK jest tego świetnym przykładem.
Handlujący w CH PTAK zemszczą się na blogerze?
Z pewnym przerażeniem przeczytałem także komentarze pod tekstem. Wynika z nich, że właściciele firm wystawiających się CH PTAK są co najmniej niezadowoleni z opisu ich działalności. Właściwie jest to mało powiedziane. W kierunku blogera poleciały bluzgi, a niektóre komentarze są wprost groźbami karalnymi.
Najgorsze w tym jednak jest to, że właściciele stoisk w CH PTAK nie przyjmują do wiadomości, że mogli robić coś nielegalnego. Wiele jest narzekań na polskie państwo, że działa nieudolnie, urzędy okradają ludzi, podatki są wysokie, wina leży po stronie klientów, którzy nie proszą o faktury, itd.
Nie wiem, w jakim świecie żyją niektórzy właściciele firm w CH PTAK, ale nie jest to świat Polski, dużego europejskiego kraju XXI wieku, gdzie płaci się podatki. Niektórzy chyba tak wsiąkli w ten „podatkowy” proceder, że uważają go za coś naturalnego. Dziki, wolny handel do kwadratu.
Tyle tylko, że masa tych osób jednocześnie oczekuje się od Rzeczpospolitej Polskiej darmowych usług dnia codziennego. Edukacja ma być darmowa, lekarzy ma być pełno, a kolejki krótkie. Policja ma być szybka i skuteczna, wojsko ma bronić, urzędy mają być efektywne, sądy mają wydawać szybkie i sprawiedliwe wyroki, a kraj ma być pokryty siatką dróg ekspresowych i autostrad. Wszystko to ma być zapewnione jednocześnie bez obowiązku podatkowego, który jest uważany za zło.
Dziwią mnie takie komentarze, gdzie w domyśle, anonimowy pracownik czy właściciel sklepu uważa, że legalnie prowadzi działalność i niczego nie kradnie. Otóż nie. Niepłacenie podatków jest okradaniem wszystkich innych obywateli Rzeczpospolitej Polskiej. Niepłacenie podatków jest przewagą konkurencyjną na innymi legalnymi podmiotami gospodarczymi, które muszą w swojej cenie uwzględnić podatek. Przypominam, że 70% polskiego PKB jest wytwarzane przez sektor prywatny. Z tych właśnie pieniędzy finansowane są wszystkie potrzebne nam usługi świadczone przez nowoczesne państwo.
Wracając do blogera. Gratuluję odwagi. Wiem, że został włożony kij w mrowisko. Podejrzewam, że wpis naruszy finansowe interesy wielu osób. Patrząc na skalę – może być to nawet kilkaset milionów złotych rocznie. Szkoda, że prawdopodobnie nigdy nie poznamy jego tożsamości, bo facet zasłużył na nagrodę.