Satyryczka obrażona kampanią przeciw rakowi. Powód? Wskazują otyłość jako przyczynę nowotworów

Zdrowie Dołącz do dyskusji (408)
Satyryczka obrażona kampanią przeciw rakowi. Powód? Wskazują otyłość jako przyczynę nowotworów

Jak obrazić osoby otyłe? Wystarczy przypomnieć im, że nadwaga jest – zaraz po paleniu papierosów – drugą przyczyną powstawania raka. Mamy gwarancję, że zaraz przyjdzie jakaś lokalna celebrytka i zrobi awanturę.

Sofie Hagen to wyróżniona wieloma nagrodami za osiągnięcia na polu komediowym satyryczka w Danii. Najwyraźniej teraz próbuje intensywnie wymyślić nowy żart, tylko taki, który nikogo nie śmieszy. Kiedy fundacja Cancer Research UK stworzyła kampanię o tym, że otyłość przyczynia się do powstawania nowotworów, kobieta nazwała to „fat shamingiem”, a jej poplecznicy jęli ciskać się na Twitterze. Bo jak tak można – pisali – ja to trzy razy dziennie mijam, zawstydzają mnie, obrażają!

Czy doczekaliśmy się czasów, w których przestrzeganie kogoś przed chorobą oznacza wyśmiewanie go?

Fat shaming a nowotwory

Cancer Research UK – zgodnie zresztą z nazwą – opublikowało w internecie kilka pouczających grafik. Jedna z nich dla przykładu, przedstawia proces powstawania komórek nowotworowych u człowieka, który mierzy się z otyłością:

Ta pierwsza grafika wydaje się prosta, ale fundacja postanowiła stworzyć coś jeszcze prostszego i opublikowała zdjęcie frytek, które znajdują się w paczce podobnej do papierosów. Paczka podpisana jest słowem „OBESITY” (otyłość).

Cancer Research UK prowadzi wiele kampanii uświadamiających ludzi na temat zagrożeń, jakie niesie za sobą niezdrowy tryb życia. Co jakiś czas nawołują do zaprzestania palenia, wybierania zdrowego i aktywnego trybu życia, picia mniejszej ilości alkoholu, ostrożnego opalania i tym podobnych rzeczy. Pomyślałby kto, że to całkiem przydatna organizacja, której celem jest zmniejszenie cierpienia wśród ludzi. Jak się jednak okazuje, cierpienie wywołali, a Sofie Hagen im nie podarowała.

Jak to z tym fat-shamingiem jest…

Pod pojęciem fat shamingu kryje się nic innego, jak dokuczanie osobom otyłym z samego faktu, że takie są. Jest to oczywiście zachowanie naganne, obrażanie i zawstydzanie innych tylko z powodu ich wyglądu to coś bardzo złego. Mówienie takim ludziom, że są leniwi czy odrażający wiąże się z zadawaniem im bólu, a tego robić się nie powinno. Osoby, które walczą z fat shamingiem podkreślają, że BMI jest przeżytkiem, a reklamowanie coraz to nowych „diet-cud” jest szkodliwe. Mają rację, ponieważ katowanie się kolejnymi wynalazkami spod egidy „100 kcal dziennie, jedz powietrze, schudniesz” jest bardzo szkodliwe dla osób, które chcą schudnąć. Żeby to zrobić, trzeba odpowiednio zbilansować przyjmowane pokarmy, porzucić złe nawyki żywieniowe, zacząć uprawiać sport. Dobrze.

Problem pojawia się, kiedy przychodzi Sofie Hagen i mówi, że BMI jest przeżytkiem, katowanie się dietami jest złe, toteż – jej zdaniem – kampania Cancer Research UK to szkodliwy wynalazek. Wygląda to na część ruchu „fat acceptance”, będącym swego rodzaju odpowiedzią na „fat shaming” i będącą jego dokładnym przeciwieństwem. Oto osoby otyłe nie mogą być nakłaniane do zrzucenia wagi i powinny w pełni akceptować swoje ciało, nawet, jeśli ich waga stanowi duży problem dla zdrowia. Nie zgadzają się z tym lekarze i opinia publiczna, ale wystarczy, że Sofie Hagen przyjdzie na Twittera, rzuci hasłem o zawstydzaniu otyłych i wydaje jej się, że w ten sposób komuś pomaga. Co więcej, Sofie na swoim Twitterze przytacza „poważne opinie ekspertów”, twierdzących, że kampania CRUK to bzdury. Owym autorytetem w tej sprawie ma być instruktorka pilatesu bez żadnego wykształcenia medycznego. Mało tego, twierdzi ona, że mówienie o tym, iż otyłość jest niezdrowa to tak naprawdę przejaw nienawiści do otyłych.

I słucha jej oraz przytakuje całkiem spore grono osób.

Obraźmy kogoś!

W tym miejscu chciałabym napisać, że zgodnie z tym co podaje WHO, otyłość może prowadzić do cukrzycy, chorób układu krążenia i raka. Co więcej, jest przyczyną śmierci znacznie częściej niż niedowaga. Jeśli kogoś obrażają takie fakty, powinien otworzyć okno i poczekać, aż do mózgu dotrze tlen, a dopiero później się wypowiadać. Ktoś nawet rzucił kiedyś w internecie takie mądre hasełko, że fat shaming rani, ale fat acceptance zabija. I jest to coś, co powinno dotrzeć do Sofie Hagen, która właśnie teraz, w tym momencie, przekonuje ludzi, że ich niezdrowy tryb życia jest dobry. Niech się obrazi.