Kiedy prawo wymaga od kolarza kasku? Mandatu za brak kasku na rowerze nie będzie, ale i tak są sytuacje, w których kask jest potrzebny

Gorące tematy Codzienne Moto Dołącz do dyskusji (560)
Kiedy prawo wymaga od kolarza kasku? Mandatu za brak kasku na rowerze nie będzie, ale i tak są sytuacje, w których kask jest potrzebny

Założenie kasku na rowerze, czy zapięcie pasów w samochodzie, to jedne z tych rzeczy, które trywializujemy, mimo że skutki mogą być fatalne. Nikt nie wlepi nam mandatu za brak kasku na rowerze, ale wciąż istnieją sytuację, w których prawo będzie wymagało od nas jego założenia. 

Rowerzyści dzielą się na parę grup zaawansowania. Zacząłbym od rowerzystów, którym rower służy głównie do zajmowania miejsca w piwnicy. Grupą bardziej zaawansowaną są decathloniarze czy tzw. weekendowi wojownicy. Ci z kolei w pełnym rynsztunku ze sklepu sportowego, poruszają się raczej po ścieżkach rowerowych, głównie w weekendy, ale nigdy w deszcz. Ostatnią niech będą prawdziwi kolarze. Wśród tej grupy zasadą też jest pełne wyposażenie – i to w zaawansowanym wydaniu, ale też dezaprobata do ścieżek rowerowych i jazda z prędkością 35-50 km/h. I to właśnie od nich Sąd Apelacyjny w Szczecinie wymaga, aby nosili kask, mimo że takiego obowiązku nie przewiduje prawo.

Oczywiście sąd nie stworzył tutaj nowego przepisu, czy precedensu, który nakazywałby bezwzględnie użytkownikom szosówek jazdę w kaskach. Cała sprawa dotyczyła jednak tragicznego wypadku kolarza, za który ten obwiniał zarządcę drogi. Sąd decydując o odszkodowaniu uznał, że obowiązek noszenia kasku wynika ze zdrowego rozsądku. A zdrowy rozsądek w prawie, to coś więcej niż przepis.

Odszkodowanie od zarządcy drogi za wypadek na rowerze

Historia była taka, że w trakcie treningu kolarskiego rowerzysta starał się uniknąć gałęzi na drodze. Manewr omijania na skończył się tym, że wjechał w dziurę, co nie powinno być zaskoczeniem, biorąc pod uwagę często zły stan dróg powiatowych. Niestety kolarz nie miał też założonego kasku. W konsekwencji uderzył głową o asfalt i doznał poważnego urazu głowy, który spowodował nieodwracalne uszkodzenie mózgu.

Powiat jako zarządca drogi nie poczuwał się do pełnej odpowiedzialności, więc kolarz ich pozwał. Sądy w obu instancjach potwierdziły winę powiatu. W swojej obronie powiat podnosił, że nie można wymagać od niego, aby utrzymywał drogę w warunkach idealnych do jazdy kolarskiej. Powiat argumentował, że dokonywał regularnych inspekcji drogi, w tym ostatniej 4 dni przed wypadkiem, co powinno wystarczyć do stwierdzenia braku winy. Sądy obu instancji uznały, że o ile to prawda, że zarządca wypełnił swoje obowiązki co do inspekcji, tak nie sprostał ustawowemu obowiązku utrzymywania drogi w należytym stanie (art. 19 i 20 ustawy z 21 marca 1985 r. o drogach publicznych). Jezdnia była mocno popękana, dodatkowo dziury były trudno widoczne ze względu na rzucany przez drzewa cień i łaty na drodze. Bardzo zły stan drogi oraz fakt, że utrzymywał się on od wielu lat, sprawia, że zarządca miał obowiązek podjęcia działań.

Wina kolarza za brak kasku na rowerze

Niestety dla rowerzysty, sądy uznały, że kolarz przyczynił się do szkody ze względu na brak kasku na rowerze.

Nie ma przepisu w prawie który wymagałby od rowerzystów obowiązkowego kasku. Nie zmienia to faktu, że taki obowiązek wynika ze zdrowego rozsądku. Bo czego może spodziewać się kolarz jeżdżący z dużymi prędkościami, jeżeli nie zakłada kasku? A no właśnie niestety tragicznych w skutkach wypadków. Wszyscy biegli stwierdzili, że gdyby kolarz miał kask, urazy byłyby mniejsze.

Sąd powiedział wyraźnie, zagrożenie w takiej sytuacji jest tak oczywiste, że mimo braku sformalizowanego obowiązku kolarz powinien zdawać sobie sprawę, że brak kasku na rowerze może mieć tragiczne konsekwencje.

Obydwie instancje zgodnie uznały, że odszkodowanie powinno być ograniczone o stopień przyczynienia się do skutków wypadku przez kolarza. Sąd Okręgowy określił przyczynienie się na 30 %, Sąd Apelacyjny zaostrzył współwinę do 50%.

Odwołanie do zdrowego rozsądku sąd poparł tym, że przecież prędkości rozwijane na szosówkach są często zbliżone do tych na motorowerach, gdzie kask jest już wymagany przez prawo. Poza tym Sąd Apelacyjny w Szczecinie zwrócił uwagę na dodatkową rzecz. Rowerzyści mają obowiązek bacznego obserwowania drogi. Nie zmienia tego fakt, że szosówka wymusza pochyloną pozycję, która ogranicza widoczność. Brak należytej obserwacji drogi to też element przyczynienia się do powstałej szkody.

Kolarz domagał się 420 tysięcy złotych tytułem krzywdy oraz renty wyrównawczej. Sąd uznał za zasadne roszczenie w wysokości 400 tysięcy i pomniejszył je o 50% przyczynienia się kolarza ze względu na brak kasku na rowerze. Ostatecznie Sąd zasądził kwotę 200 tysięcy złotych oraz odpowiednio pomniejszoną rentę (której wymiar uzależniony jest od dochodów poszkodowanego).

Lekcja na dziś: to że prawo obowiazku wyraźnie nie przewiduje, nie zwalnia nas z myślenia. Nie tylko w sprawie noszenia kasku

Szosówki są drogie (poleca się ubezpieczenie od kradzieży roweru) i mają cienkie opony, które oprócz tego, że umożliwiają rozwijanie dużych prędkości, sprawiają, że kolarz może łatwo stracić równowagę. Wystarczy wjechać na nierówny teren albo gałąź. Z tych powodów kolarze min. nie chcą korzystać z zatłoczonych ścieżek rowerowych, mimo że grozi im mandat za jazdę obok ścieżki.

Dla wyobrażenia jak może zakończyć się wypadek na rowerze, wystarczy włączyć dowolny filmik z najsłynniejszego wyścigu kolarskiego świata. Kraksy w Tour De France pokazują, że nawet zawodowi kolarze w zorganizowanych wyścigach często ulegają wypadkom. Jazda w peletonie jest szczególnie niebezpieczna. Wypadek jednego kolarza sprawia, że cała kolumna rowerzystów sypie się jak domek z kart. Można sobie tylko wyobrazić koszty, jakie może pociągnąć za sobą taki wypadek. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że każdy rower jest pewnie wart więcej niż 10 tysięcy złotych. Dlatego właśnie wyrazem dobrych manier wobec kolegów dla kolarzy-amatorów, którzy jeżdżą w peletonach, jest wykupienie ubezpieczenia OC dla rowerzystów. Jeżeli chodzi o noszenie kasku, zawowodi kolarze uczestniczący w wyścigach mają to narzucone jako obowiązek przez organizatorów wyścigów.

Niedzielni rowerzyści powinni sobie wziąć tę historie do serca dla własnego bezpieczeństwa. Promocje na rowery nie obejmują niestety przyszłych roszczeń za urazy powstałe wskutek braku kasku na rowerze.

Wyrok S.A. w Szczecinie z dn. 12.05.2019r. sygn. akt I ACa 996/16