Krzysztof Stanowski to znany dziennikarz sportowy, ostatnio związany z portalem Weszło. Jest jednym z tych niewielu szczęśliwców w polskich mediach, który ma prawie wyłącznie oddanych fanów, ceniących jego bezpośredniość i bezkompromisowość. Nic zatem dziwnego, że kiedy zapowiedział publikację swoich przygód z marką Mercedes, w odcinkach, te sukcesywnie zamieniają się w hity internetu. Użytkownicy Facebooka i Twittera czytają z zapartym tchem i proszą o więcej.
Krzysztof Stanowski, przedsiębiorca, wziął w leasing samochód Mercedes klasy E, ponoć o takim właśnie marzył. Niestety samochód bardzo szybko zaczął odmawiać posłuszeństwa, co zaowocowało bardzo interesującym cyklem opowiadań i anegdot. Anegdot, ponieważ taka jest właśnie kwiecistość stylu autora. Ale nikomu z nas nie byłoby do śmiechu, gdybyśmy znaleźli się w jego sytuacji. I to jeszcze nie jako konsumenci, a jako leasingobiorcy.
Linki do kolejnych części poniżej:
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
- część 2
- część 3
- część 4
- część 5
Po tej części polski oddział Mercedesa chyba w końcu wymiękł, stanowisko drugiej strony to już może zagadnienie na osobny rozdział.
Mercedes Stanowskiego podbija internet
Historyjki Krzysztofa Stanowskiego kilkukrotnie wrzucano na fanpage Mercedesa, jednakże regularnie one z niego znikały. Jak twierdzą przedstawiciele marki samochodowej - to nie oni je kasowali, odpowiedzialne były filtry cenzurujące Facebooka, które dopatrzyły się nieprawidłowości w jakże wulgarnym słownictwie, którego miał użyć autor. O ile co do "dupy" można się jeszcze pospierać, tak problemy ze słowem "pedał" wydają się nieco absurdalne. Zwłaszcza, że pedał gazu jest w chyba każdym samochodzie, żadna mniejszość nie została urażona.
Krzysztof Stanowski został szybko wsparty przez armię swoich fanów, jego opowieści niosły się jak Twitter i Facebook długie i szerokie. A wraz z nimi informacje o postach znikających z fanpage'a Mercedesa. Czy dział PR-owy firmy radził sobie z tą historią? Jedna z osób zdecydowała się zsolidaryzować ze Stanowskim w oburzeniu dopiero wtedy, gdy przeczytała, że zdaniem Mercedesa "armii czytelników dziennikarza i tak nie stać na ich samochody". Nie jesteśmy w stanie zweryfikować w tym momencie czy takie, dość oburzające, słowa padły z ust pracowników firmy.
Biorąc jednak pod uwagę jak Mercedes gasi obecnie pożar wizerunkowy - nie jest to wykluczone. Bo producent zdecydował się w końcu na dogadanie z dziennikarzem, a dziennikarz propozycję pokojowych pertraktacji przyjął.
Buńczucznych deklaracji jednak nie zabrakło:
W mojej ocenie Mercedes Polska i tak długo wytrzymał. Mało która marka, nie licząc może Sokołowa przed kilkoma laty, odważyła się na tak długą i intensywną "batalię" z osobowością internetową. To jest zresztą bardzo poważny problem, ponieważ choć Stanowski w tej akurat historii miał rację i reprezentował szerokie grono osób niezadowolonych z jakości produktów, a które często jest wykluczane (tak jak na przykład Piotr, który odbijał się od BOK Play od sierpnia, a po naszej interwencji sprawa została załatwiona w kilka godzin), to jednak wielu znanych blogerów i youtuberów często stosuję metodę szantażowania czy "niszczenia" marek, które im podpadły - nawet jeśli nie mają racji.
Krzysztof Stanowski pewnie postawił na swoje, ale jest znanym dziennikarzem, autorem książek, bywalcem mediów społecznościowych. Mimo wszystko będę się upierać w teorii, że nie walczył tutaj o wykluczonych, walczył o swoje interesy. Mniej rozpoznawalnym pozostaje bezradność albo... prawnicy. Tak się składa, że oferujemy usługi kilku niezłych pod adresem [email protected]