Można zapomnieć zadzwonić lub odpisać na SMS-a i jest to dość niewinne. Zapomnieć zgłosić ślub do Urzędu Stanu Cywilnego, którego się udzieliło, do takich pomyłek już zdecydowanie nie należy.
W szczególności, jeżeli zaważyło to – i to dość znacząco – na czyimś życiu. Proboszcz toruńskiej parafii zapomniał przesłać dokumenty do USC, przez co ślub w świetle prawa nigdy nie został zawarty. Kobieta, która zdążyła już zostać wdową, została bez spadku i renty po – jak jej się przez parę lat wydawało – mężu.
Niedopełnienie obowiązków przez proboszcza
Niespodzianki dzielą się na te miłe i niemiłe. Historia, która wydarzyła się w Toruniu, zdecydowanie zalicza się do tych drugich. I, co chyba najważniejsze, nikomu nie jest w związku z nią do śmiechu. Proboszcz parafii na toruńskich Bielawach zapomniał poinformować Urząd Stanu Cywilnego o udzieleniu ślubu.
12 lat temu narzeczeni – Polka i Włoch – zawarli w toruńskim kościele ślub. Główną przesłanką wyboru miejsca był fakt, że ówczesny wikariusz posługiwał się językiem włoskim. Formalnościami związanymi z ceremonią zajmował się proboszcz parafii. Sprawa pewnie nie wyszłaby na jaw, gdyby w 2010 roku – kilka lat po ślubie – nie zmarł mąż Polki. Ponieważ małżonkowie mieszkali naprzemiennie w Polsce i we Włoszech, wdowie przysługiwało prawo do otrzymywania renty, w wysokości 60 proc. emerytury należnej mężowi – o którą Polka wystąpiła.
W międzyczasie toczyła się również sprawa o stwierdzenie nabycia spadku. W trakcie załatwiania formalności na jaw wyszedł fakt, że dokumenty potwierdzając zawarcie małżeństwa nigdy nie trafiły do Urzędu, a więc w świetle prawa nigdy nie zostało ono zawarte. W konsekwencji wdowa straciła nie tylko spadek, ale również źródło utrzymania, jakim była renta po zmarłym mężu, która w przeliczeniu na złotówki wynosiła ponad 2 tys. zł.
Pozew przeciwko parafii
Wdowa postanowiła oddać sprawę do sądu, pozywając parafię o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Zażądała w sumie 400 tys. zł., w tym 50 tys. zł stanowiło zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych.
Sąd Okręgowy przyznał powódce rację, zarzucając księdzu niedbalstwo i brak należytej staranności. Zgodnie z KRiO ksiądz po udzieleniu ślubu konkordatowego ma obowiązek w ciągu 5 dni przekazać dokumenty do Urzędu Stanu Cywilnego. W efekcie sąd przyznał powódce odszkodowanie w wysokości 115 tys. zł. Zmniejszona kwota wynikała z analizy dokonanej przez biegłego do spraw rachunkowości. Sąd nie przyznał powódce zadośćuczynienia, gdyż jak stwierdził, małżeństwo było zawarte w świetle prawa kanonicznego – powódka nie żyła więc w grzechu – co, jak twierdziła, było powodem naruszenia jej dóbr osobistych.