W czasie pandemii policja wyszkoliła ponad 2 tysiące nowych mundurowych. Ale nie są tak przygotowani, jak poprzednicy

Państwo Dołącz do dyskusji (166)
W czasie pandemii policja wyszkoliła ponad 2 tysiące nowych mundurowych. Ale nie są tak przygotowani, jak poprzednicy

Rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji informuje, że pomimo panującej pandemii przygotowanie do służby w policji przeszło pomyślnie 2 tys. kandydatów, a do postępowań kwalifikacyjnych zgłosiło się 13 tys. ochotników. Po ostatnich wydarzeniach trudno jednak wierzyć w odpowiednie wyszkolenie mundurowych. Ale co zrobić, kiedy trzeba wypełniać luki?

Kandydatów nie brakuje

Mimo zawieszenia rekrutacji do służby w policji przez kilka miesięcy w pierwszej połowie roku, od stycznia do połowy września przygotowanie rozpoczęło dokładnie 12 711 kandydatów, a 2094 włożyło już mundury – poinformował Państwową Agencję Prasową rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka.

Liczba napływających z danych województw kandydatur do służby w policji jest w Polsce odwrotnie proporcjonalna do potrzeb tych rejonów. Zdecydowana większość kandydatów i kandydatek pochodzi ze wschodniej Polski, gdzie obecnie jest najmniej wolnych miejsc do podjęcia służby w policji. Jednocześnie wschodnia ściana (Białystok, Lublin, Rzeszów) według danych GUS należy do najmniej przestępczych rejonów kraju. Inaczej jest na zachodzie. Stamtąd napływa stosunkowo mało podań o przyjęcie do służby, a zachodniopomorskie czy lubuskie według tych samych statystyk są terenami raczej wytężonej pracy policji.

Od wszystkich wymaga się wykształcenia co najmniej średniego. Zdana matura wyznacza dolną granicę wiekową kandydatów. Nie ma górnej, więc jeśli ktoś czuje się na siłach i szuka zawodu, śmiało może próbować.

Przygotowanie do służby w policji już nie takie trudne

Trzeba złożyć podanie z odpowiednimi załącznikami i oświadczeniami, a potem przejść testy wiedzy, sprawności fizycznej, psychologiczny, rozmowę kwalifikacyjną, ustalenie zdolności fizycznej i psychicznej do służby i postępowanie dotyczące ochrony informacji niejawnych. Jest tego trochę, ale cała rekrutacja nie jest już tak wymagająca jak kiedyś. Po przejęciu władzy przez PiS wielu policjantów – często fachowców od prewencji czy przestępczości zorganizowanej, którzy zaczęli pracę przed 1989 rokiem, zwolniono.

Teraz trzeba zapełnić wakaty, więc policja rozmieszcza ogłoszenia o pracę na portalach internetowych (sam ostatnio trafiłem na takie) czy na plakatach przed komendami. A kiedy nowi rekruci już się pojawią, obniża się wymagania, którym kiedyś musiał sprostać każdy przyszły policjant. Zdarza się, że naciągając wyniki z testu sprawności fizycznej na etapie kwalifikacji, liczy się na to, że kandydat nadrobi zaległości podczas stażu.

Tym jednak, którym nie powiedzie się mimo ułatwień i tak będzie lepiej, ponieważ szybciej mogą ponownie spróbować. Skrócono bowiem okresy karencji z testu sprawności z 6 na 2 miesiące, w przypadku negatywnego wyniku ustalenia zdolności fizycznej i psychicznej skrócono oczekiwanie na ponowne podejście do 6 z 12 miesięcy, a kiedy kandydatowi nie powiedzie się na teście psychologicznym, nie będzie musiał czekać rok, jak kiedyś, ale tylko połowę tego okresu. Jeżeli już uda się pomyślnie przejść test, następny będzie wykonany dopiero po dwóch latach. Wcześniej testy psychologiczne przeprowadzało się co roku. W teście wiedzy natomiast nie wymaga się już wiedzy dotyczących sadownictwa, Sejmu czy Senatu, ponieważ najwięcej kandydatów odpada właśnie na pytaniach o władzę wykonawczą, ustawodawczą czy sądowniczą.

Efekty na ulicy

Tym samym ze szkolenia trwającego 9 miesięcy przygotowanie do służby w policji stało się półrocznym kursem, po którym mundurowi wychodzą na ulicę. W świetle ostatnich wydarzeń zmiany w przygotowaniu przyszłych policjantów ukazują tragiczny efekt. Trudno bowiem przypuszczać, że policjant, który z bliskiej odległość postrzelił ostatnio fotoreportera Tomasza Gutrego, zachował opanowanie. Sam poszkodowany tłumaczył, że kiedy padł raniący go strzał, stał od policjanta w odległości 10 metrów, robiąc zdjęcia. Nie usłyszał żadnego ostrzeżenia. Jak można sądzić, że policjanci pałujący nieagresywnych ludzi w metrze czy zabierając z tłumu protestujących uczestników do samochodu, gdzie okładają ich pięściami, są w stanie panować nad agresją? Wszyscy widzieliśmy te nagrania. Patrząc przez pryzmat tego, co ostatnio działo się na polskich ulicach, 13 tys. kandydatów do policji nie wzbudza więc mojego poczucia bezpieczeństwa. Chyba że władze postanowią wymagać więcej od przyszłych stróżów prawa.