Sherlocka Holmesa (niby) nie chroni już prawo autorskie, ale kolejny film znowu je naruszył

Gorące tematy Technologie Dołącz do dyskusji (9)
Sherlocka Holmesa (niby) nie chroni już prawo autorskie, ale kolejny film znowu je naruszył

Mr. Holmes to nowy film z Ianem McKellenem w roli głównej. Okazuje się, że choć przygody detektywa są w domenie publicznej, to niektóre wątki opowiadań nie mogą być dowolnie wykorzystywane.

Książki, których prawa autorskie wygasły, mogą znaleźć się w domenie publicznej. Oznacza to, że można je powielać i wydawać bez uiszczania opłat oryginalnym twórcom. W Polsce by książka przeszła do domeny publicznej, musi minąć 70 lat od śmierci autora. Mimo tego, jeżeli chcielibyśmy ponownie wydać np. „Pana Tadeusza”, nie obejdzie się bez dodatkowej opłaty od sprzedanych egzemplarzy, o czym mówi prawo autorskie:

Art. 40. 1. Producenci lub wydawcy egzemplarzy utworów literackich, muzycznych, plastycznych, fotograficznych i kartograficznych, niekorzystających z ochrony autorskich praw majątkowych, są obowiązani do przekazywania na rzecz Funduszu, o którym mowa w art. 111, wpłaty wynoszącej od 5% do 8% wpływów brutto ze sprzedaży egzemplarzy tych utworów. Dotyczy to wydań publikowanych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

Przejdźmy jednak do konkretnego przykładu. Nie zastanawiało Was dlaczego od kilku lat dość często pojawiają się kolejne filmy i seriale z najsłynniejszym detektywem z Baker Street? W odcinkach widzieliśmy już po cztery sezony Sherlocka oraz Elementary, natomiast dużą popularność zdobyły też dwie części „Sherlocka Holmesa” w reżyserii Guya Ritchiego. Wszystko przez to, że większość powieści Sir Arthura Conan Doyle’a przeszła do domeny publicznej.

Okazuje się jednak, że nie wszystkie. 50 pierwszych książek detektywistycznych nie jest już chronionych prawem autorskim, jednak ostatnich dziesięciu wydanych w latach 1923-1927 wciąż nie można kopiować, ani się na nich wzorować. W związku z tym, w 2014 roku posiadacze autorskich praw majątkowych Doyle’a wytoczyli proces przeciw twórcy antologii opowiadań o Sherlocku Holmesie. Sąd uznał jednak, że zbiór czerpie pomysły i zarysy postaci jedynie z tych książek, które stanowią już domenę publiczną.

Obecnie wytoczony został kolejny proces. W lipcu 2015 premierę miał film Mr. Holmes (z Ianem McKellenem znanym m.in. z roli Gandalfa). Opowiada on o 93-letnim Sherlocku, który prowadzi spokojne życie, jednak nawet na emeryturze nie może zapomnieć o jednej, niedokończonej sprawie. Historia została oparta na książce Mitcha Cullina „A Slight Trick of the Mind”. Jednak zarówno ten autor, jak i twórcy filmu zostali oskarżeni o wzorowanie się na dorobku Doyle’a bez uiszczenia odpowiedniej zapłaty.

W ogólnodostępnym 24-stronicowym pozwie możemy przeczytać że Cullin pisząc swoją książkę nie wymyślił sam „Sherlocka na emeryturze”. Skopiował zarówno pomysł, jak i rys charakterystyczny postaci, a także nawet pełne paragrafy z oryginału, parafrazując je zdanie po zdaniu. Czytając dwa fragmenty, w których opisywany jest przeprowadzany z wiekowym detektywem wywiad, nie ma wątpliwości że jeden był drugim mocno zainspirowany.

Co chcą osiągnąć posiadacze autorskich praw majątkowych Doyle’a? Między innymi wypłaty utraconych pieniędzy, a także zysków jakie przyniosło korzystanie z dzieł chronionych prawem autorskim. Warto dodać, że od dnia premiery film Mr. Holmes zarobił już ponad 17 milionów dolarów.

Obecnie motywy uznane już za tradycyjne (jak np. bajka o czerwonym kapturku) są często przenoszone do książek, filmów czy gier komputerowych. Należy jednak bardzo uważać przy czerpaniu inspiracji. Jeśli tworzy się autorskie dzieło, jednak korzystając z cudzego pomysłu, warto najpierw zasięgnąć porady prawnej i upewnić się czy aby na pewno możemy użyć nie swojej idei i podpisać się pod nią swoim nazwiskiem.

Fot. tytułowa: Mat. promocyjne Mr. Holmes