Bolesławiec to piękne miasto na Dolnym Śląsku, znane przede wszystkim ze wspaniałej ceramiki artystycznej. W mieście jest bardzo wiele zakładów, wytwarzających wyroby ceramiczne, są i sklepy, które sprzedają je po korzystnych cenach. W jednym z nich znalazłem coś jeszcze. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Po naszej interwencji, sprawą zajęła się policja i prokuratura.
Ulica Kościuszki w Bolesławcu jest pełna sklepów z ceramiką. Jest też „Sklep firmowy” który, jak zrozumiałem, nie jest powiązany z żadną z największych fabryk ceramiki w mieście. Jest jednak położony w sąsiedztwie największych zakładów i sklepów z ceramiką. Pierwsze wrażenie ze sklepu jest wspaniałe. Niemal każde naczynie czy filiżanka to małe dzieło sztuki. Jednak gdy dochodzi się do końca tego stosunkowo niewielkiego sklepu, można zobaczyć to;
Od razu rzuca się w oczy mundur SS, czapka Wermachtu i akcesoria ze swastykami. Po lewej stronie na górze jest natomiast ciemne popiersie. Tak, to popiersie Hitlera. Ale to nie wszystko.
To na przykład opaska Jüdischer Ordnungsdienst – żydowskiej jednostki policyjnej, która działała wewnątrz gett, kolaborując z Nazistami.
Opaskę ze swastyką można dostać za 110 złotych albo za 25 euro. Skąd cena w tej drugiej walucie? Bolesławiec leży tuż przy granicy z Niemcami, do pierwszego większego miasta za granicą, czyli Görlitz, można się dostać w około 40 minut. Zresztą, w mieście można spotkać bardzo dużo obywateli tego kraju, którzy chętnie kupują wyroby ceramiczne po okazyjnych cenach. W „Sklepie firmowym” nie wszystkie stare przedmioty nawiązywały do hitlerowskich Niemiec. Widziałem też na przykład beret Ludowego Wojska Polskiego, a nawet amerykańską flagę. Jednak zdecydowana większość starych rzeczy była związana z ideologią nazistowską.
Błyskawiczna reakcja urzędu miasta
O sprawie chcieliśmy porozmawiać z Urzędem Miasta. Reakcją rzeczniczki było początkowo niedowierzanie, ale też obietnica zajęcia się sprawą. Tłumaczy, że w mieście działają aż 23 zakłady wytwarzające ceramikę – nie da się przecież kontrolować każdego z nich, a już na pewno nie każdego sklepu. Urząd zareagował jednak bardzo szybko. Na drugi dzień po wysłaniu e-maila z zapytaniem, dostałem telefon od rzeczniczki urzędu. „Pamiątki” zabezpieczyła policja, a sprawą zajmuje się już prokuratura.
A co na to w ogóle polskie prawo? Artykuł 256 naszego kodeksu karnego stanowi, że propagowanie faszyzmu jest u nas zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności na 2 lata. Drugi paragraf tego samego artykułu głosi: „Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w par. 1”. W praktyce jednak nazistowskie insygnia czy mundury można kupić na wielu serwisach aukcyjnych. Dla urzędu w Bolesławcu jednak sprawa jest jasna i rzeczniczka zapowiedziała, że odpowiednie służby zostaną powiadomione.
Nazistowskie akcesoria na ziemiach odzyskanych
Skąd w ogóle tyle akcesoriów nazistowskich znalazło się w Bolesławcu? Sądzę, że znam odpowiedź, bo sam pochodzę z tak zwanych ziem odzyskanych. Wielu Polaków w latach 40. czy 50. wprowadzało się tam do byłych niemieckich domów czy kamienic. A opuszczając nieraz w popłochu nieruchomości, Niemcy zostawiali wiele przedmiotów. Z oczywistych względów, zabieranie ze sobą swastyk czy mundurów SS nie było najlepszym pomysłem. Takie „pamiątki” zostawały więc w domach, które przejmowali Polacy. Sam zresztą widywałem u znajomych na przykład stare kubki czy szklanki z symbolami Luftwaffe. Na szczęście jednak nikt nie pomyślał, aby nimi handlować.