Roman Giertych, jak podejrzewam naczelny reżyser taśmy Kaczyńskiego w Gazecie Wyborczej, zapowiadał szumnie od piątku, że dzisiejsze taśmy okażą się wielkim wydarzeniem. Pytany o ocenę rangi wydarzenia pisał – 11/10. Otóż w mojej ocenie uczy nas to jednego – nigdy nie idźcie na domówkę Romana Giertycha, jeśli nie oceni jej potencjału na przynajmniej 158/10, inaczej zanudzicie się przy degustacji serów.
Martwię się o stan polskiej opozycji. Przez lata słusznie ganiła PiS za instrumentalne wymachiwanie pamięcią zmarłych w Smoleńsku, dziś zaczyna robić to samo. Przez lata trafnie wytykała PiS opieranie polityki na nielegalnych podsłuchach, a od paru dni Tomasz Lis (którego od jakiegoś czasu traktuję już jednak w kategorii „polityk”) czy Roman Giertych biją sami sobie brawo na wieść o tym jakaż to petarda zostanie odpalona w Gazecie Wyborczej.
Otóż ja tam petardy nie dostrzegam. Faktem jest, że taśm nie wysłuchałem. Wnikliwie zapoznałem się natomiast z materiałem dziennika i… Przeraża mnie mój polityczny cynizm. Z politowaniem spoglądam na ludzi odzierających się z godności swojego rozsądku w obronie posłanki Pawłowicz. I tych drugich, którzy biegają na manifestacje KOD-u i wciąż potrafią się entuzjazmować zachowaniami PiS.
Może za dużo naoglądałem się House of Cards, może jest mi już wszystko jedno, ale całą polską scenę polityczną, od Kaczyńskiego przez Biedronia, po Schetynę i Gwiazdowskiego traktuję jako swoistą grę. Są tam zresztą też naturalni ludzie, tacy jak Kukiz czy Korwin-Mikke, ale to przecież samo w sobie mówi o tym, że ta naturalność jest nic nie warta.
Spółka Srebrna, czyli nic nowego
Otóż Gazeta Wyborcza w swoim „przełomowym” materiale, który miał doprowadzić do trzęsienia ziemi na polskiej scenie politycznej, w zasadzie streszcza nam wszystkim mem. Mem, który był już i na Wykopie, i na Kwejku, i nawet na Demotywatorach, pokazujący jak bardzo „niezależne” i „niepokorne” są prawicowe media:
Zaś analizę powstania i rozrostu samej spółki Srebrna wielokrotnie mogliśmy przeczytać w prasie i portalach, wskazujących nie tylko na medialne, ale i nieruchomościowe zaplecze rządu PiS. Nie oszukujmy się. Dzisiejszą „bombę” Gazety Wyborczej w ostatnich latach z grubsza opisywały Gazeta Prawna, Tygodnik Powszechny, TVN24, a niewykluczone też, że Poczytaj mi Mamo. Tomasz Lis i Roman Giertych chyba nawet delikatnie ośmieszyli się w swojej zapowiedzi politycznego trzęsienia ziemi o poranku.
Nie mam oczywiście pewności, ale gdyby spółka Srebrna należała do np. Donalda Tuska, politycy PiS zapewne używaliby wobec niej słowa „Układ”
Tak mogę tylko przypuszczać. Spółka Srebrna spełnia jednak wybrane kryteria, m.in. dość niejasną, a przynajmniej kontrowersyjną genezę, powiązanie z siecią przeróżnych wpływowych w państwie osób (w tym polityków) oraz podmiotów (wysoko zasięgowe media) oraz ambicje, w których realizacji miałaby pomóc aktualna pozycja polityczna PiS, zaś brak tej pozycji miałby z kolei przeszkodzić.
Jarosław Kaczyński na taśmach opisywanych przez Gazetę Wyborczą wcale ma się nie jawić jako oddany narodowi polityczny strateg i patriota, ale też wytrawny gracz, zapatrujący się na biznesowy zmysł Tadeusza Rydzyka. Można więc przyjąć, choć należało się tego domyślać od lat, że za sprawą taśm upadnie krystaliczny wręcz wizerunek przywódcy polskiej prawicy światopoglądowej i zarazem lewicy gospodarczej.
A może nie upadnie?
Mam takiego znajomego, znakomity adwokat, niebywale inteligentny. Pan Bóg w całej swojej mądrości stworzył go na miłośnika Platformy Obywatelskiej. I kiedy ogląda Fakty, to krzyczy do telewizora „Tak jest Donald, wrócisz z Brukseli, to im pokażesz!”. Kiedy na ekranie pojawia się ktoś z PiS-u teatralnie wzdryga się i zaczyna udawać wymioty.
No pajac. A mimo to mam obawę, że i tak jeden z mądrzejszych w narodzie. Kiedy poczyta sobie okładkę jutrzejszej Wyborczej uśmiechnie się pod nosem, powie, że zawsze czuł w kościach, że coś jest nie tak, wysłał bratu zaangażowanemu w klub Gazety Polskiej i teraz razem obalą rząd PiS-u. Problem w tym, że to wariant modelowy, o którym mogli marzyć Lis z Giertychem, bo prawdziwy obraz tej sytuacji jest koledze od dawna znany. Jest każdemu znany, kto choć trochę się sceną polityczną interesuje. Nie wiedzą tylko o tym ludzie patrzący na świat wyłącznie przez pryzmat własnej miski, a to przytłaczająca większość. I wiecie co? Oni wcale nie chcą się dowiedzieć?
A jeśli ktoś się nie interesuje? Któż z nas nie jechał z rozpolitykowanym taksówkarzem, który przez całą trasę głośno będzie wykrzykiwał, że wszyscy kradli, ale ci chociaż dali 500 złotych na dzieci? W jaki sposób do wyobraźni przeciętnego, słabo wykształconego na ogół wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, ma przemówić wybrzmiewający wprost z okładki Gazety Wyborczej scenariusz spirali spółek i fundacji inwestujących na rynku warszawskich nieruchomości… Swoją drogą, wybrzmiewający z Gazety Wyborczej…
Zapytam nawet jeszcze w jaki sposób nakreślony na okładce Gazety Wyborczej scenariusz ma bulwersować przeciętnego wyborcę przeciwnego obozowi władzy. Czy taki wyborca, świadomy rozmaitych problemów na różnych płaszczyznach, spodziewał się w ogóle czegoś innego? Czy to naprawdę są aż takie „przekręty”, że miałyby w jakiś sposób wstrząsnąć niezdecydowanym elektoratem? Czy my tam w ogóle możemy mówić o wydarzeniu wielkiej skali?
Patrząc po emocjach jakie publikacja wywołała w dziennikarzach Gazety Wyborczej, w Tomaszu Lisie czy Romanie Giertychu – jestem zaskoczony. Zastanawiam się czy na tych taśmach jest coś o wiele ciekawszego, na przykład Jarosław Kaczyński mówiący o wysługiwaniu się ciemnym ludem albo instrumentalnym rozgrywaniem Smoleńska… Ale przecież wtedy takie słowa z miejsca trafiłyby na okładkę. „Afera” Gazety Wyborczej i taśmy Kaczyńskiego są za słabe, by wywołać wymierny polityczny rezultat lub kogokolwiek przekonać do zmiany swoich racji. Na tę chwilę dostrzegam jeden z największych medialnych niewypałów od czasu pamiętnego materiału o Cezarego „Trotylu” Gmyza w Rzeczpospolitej.
Ps. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Ja dopisuję do publikacji Wyborczej własne wnioski na bazie wiedzy posiadanej z innych źródeł – na temat nieco dyskusyjnego charakteru Srebrnej i budowanego imperium. Ale po lekturze samego artykułu trudno jest do końca zrozumieć co dokładnie redakcja ma do zarzucenia Kaczyńskiemu.