System Pegasus izrealskiej firmy NSO Group może w niepowołanych rękach być narzędziem inwigilacji. Jest sprzedawany jedynie rozmaitym rządowym agencjom i instytucjom na całym świecie. Tymczasem na celowniku programu znaleźli się dziennikarze, opozycjoniści, aktywiści i obrońcy praw człowieka.
Inwigilacja ze strony tajnych służb nie ogranicza się bynajmniej do przestępców
Istnieje spore ryzyko, że jeśli państwo dostanie narzędzie totalnej inwigilacji, to zacznie z niego korzystać w pełni. System Pegasus teoretycznie powinien służyć zwalczaniu przestępczości. W szczególności takiej wyjątkowo dolegliwej dla państwa i obywateli. Przykładem może być chociażby terroryzm, pranie brudnych pieniędzy, czy rozmaite organizacje mafijne.
W praktyce jednak to narzędzie nie zawsze jest wykorzystywane w sposób zgodny z tymi szczytnymi intencjami. Kto mógłby w końcu przewidzieć, że tajne służby będą chciały dokładnie kontrolować zawartość komórek opozycjonistów, czy dziennikarzy? Słowem: osób, których jedynym udowodnionym przewinieniem jest bycie akurat przeciwnikiem danego rządu.
Pisaliśmy już na łamach Bezprawnika o możliwościach, jakie oferuje system Pegasus. Warto pamiętać, że licencję kupiło także polskie Centralne Biuro Antykorupcyjne. Według rozmaitych szacunków, koszt zakupu mógł wynieść nawet 33 milionów złotych. Warto także odnotować, że zakup sfinansowano z Funduszu Sprawiedliwości.
System Pegasus działa już w dwudziestu państwach na czterech kontynentach
Okazuje się jednak, że taka działalność niekoniecznie musi się podobać twórcom innego oprogramowania. Ściślej mówiąc: tego, którego zabezpieczenia system Pegasus łamie, by dobrać się do do danych inwigilowanej osoby. W tym przypadku „dość” powiedział Facebook, który jest właścicielem popularnej aplikacji WhatsApp.
O sprawie pisze portal Niebezpiecznik.pl. Według informacji portalu, do przypadków inwigilacji z wykorzystaniem system Pegasus mogło dochodzić nawet na czterech kontynentach. Z całą pewnością w grę wchodzą takie państwa jak Stany Zjednoczone, Meksyk, Bahrajn czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Państw korzystających z systemu ma być około dwudziestu. Atak hakerski będący przedmiotem pozwu dotyczył nawet 1400 osób.
Facebookowi pomaga organizacja pozarządowa Citizen Lab, walcząca z nielegalną inwigilacją przez rządy. Obydwie nie podały konkretnych nazwisk ofiar, lecz nakreśliły ich ofiar. Ten jest wręcz przerażający. Celami poszczególnych operacji okazały się: dobrze znane osobowości telewizyjne, kobiety padające ofiarą zorganizowanych kampanii hejtu internetowego. W grę wchodzą również osoby, które próbowano skrytobójczo zamordować.
Oprogramowanie było już wykorzystywane do działań na wskroś nielegalnych
Co więcej oprogramowanie firmy NSO Group było wykorzystane także w zamordowaniu dziennikarza Jamala Khashoggi. Za tą zbrodnię odpowiadają służby Arabii Saudyjskiej. Niektóre tropy łączą tą sprawę nawet z następcą tronu królestwa, księciem Mohammadem bin Salmanem. Także w tej sprawie firma doczekała się pozwu. Powodem był w tym przypadku jeden z saudyjskich dysydentów, blisko związanych z zamordowanym.
Czy kłopoty prawne, jakie niewątpliwie czekają NSO Group mogą uczynić internet bezpieczniejszym miejscem? Z pewnością służby specjalne dalej będą szukać sposobów na skuteczną inwigilację. Trzeba przy tym przyznać, że system Pegasus z pewnością jest przydatny także w przypadku zwalczania prawdziwych przestępców. Niestety, sprzedawanie licencji na tego typu oprogramowanie państwom o wątpliwych standardach etycznych w końcu musiało się zemścić.
Pozew jednej technologicznej korporacji przeciwko drugiej może oznaczać duże kłopoty dla NSO Group
Wydaje się przy tym, że także stabilne demokracje nie stanowią gwarancji, że służby danego państwa nie będą dopuszczać się nadużyć. W tym przypadku jednak ujawnienie zaangażowania służb w nielegalne działania przeciwko obywatelom może oznaczać skandal. To z kolei może oznaczać chociażby dymisje osób odpowiedzialnych za taką wpadkę. Sama w sobie dekonspiracja poszczególnych tajnych operacji również zaboli służby. Facebook i Citizen Lab starają się przy tym najpewniej ostrzegać ofiary inwigilacji.
Niebezpiecznik słusznie zauważa, że kontrowersje mogą poważnie wpłynąć przede wszystkim na samą firmę. Służby specjalne nie słyną z oporów moralnych, prawda. Jednakże inne firmy dostarczające NSO Group chociażby infrastrukturę sieciową mogą wyjść z innego założenia. Firma korzysta chociażby z serwerów Amazona, Choopa i Quadranetu. Ma również konkretnych właścicieli – brytyjski fundusz inwestycyjny Novalpina Capital.
Służby specjalne inwigilują obywateli dlatego, że rządy im na to przyzwalają
Warto także wspomnieć, że krytyczny błąd w WhatsApp pozwalający na inwigilację ze strony służb został już załatany. Czy pozew Facebooka ma szansę powodzenia? Trudno powiedzieć. Niewątpliwie jednak poza NSO Group istnieje także wiele podobnych firm. Te nie oferują równie skutecznych, czy znanych, narzędzi co system Pegasus. Jeszcze. A może po prostu jeszcze o nich nie wiemy?
Inwigilacja społeczeństw przez rządy niestety postępuje. Nie tak dawno przecież Francja zaczęła u siebie wdrażać system rozpoznawania twarzy. Ten jest wzorowany na rozwiązaniach stosowanych na wielką skalę w Chinach. Opór ze strony, jakby nie patrzeć, wielkich korporacji być może pozwoli spowolnić ten proces. A być może także postawić rządom i tajnym służbom konkretną granicę?
Bardzo ciekawe również, czy polski rząd będzie pozwalał rodzimym służbom wykorzystywać system Pegasus i współpracować z izraelską firmą.