Sztuczne windowanie cen w sklepach może być niezgodną z prawem praktyką rynkową. Szczególnie oburzające jest to, że do UOKiK dotarły pierwsze sygnały o takich praktykach na terenach, które najbardziej ucierpiały w wyniku ostatniej powodzi. Ceny w sklepach wzrastają, a powodzianie oglądają z każdy grosz, niestety czasami to Polak Polakowi wilkiem.
Cały kraj rzucił się na pomoc, przedsiębiorcy chcą zarabiać
Niestety, nie wszyscy wzięli sobie do serca dosyć ważną maksymę, żeby nie zarabiać na cudzej krzywdzie. Pojawiły się bowiem pierwsze doniesienia o sztucznym windowaniu cen towarów i usług na terenach dotkniętych ostatnią powodzią. Sprawą zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Prezes UOKiK zapowiedział, że chociaż trzeba zrozumieć przedsiębiorców, którzy sami borykają się ze skutkami powodzi, na wszelkie niedozwolone praktyki rynkowe UOKiK będzie reagować:
Chęć wzbogacenia się na tragedii osób poszkodowanych przez powódź jest czymś porażającym i niedopuszczalnym. Nie chcemy utrudniać pracy przedsiębiorcom walczącym z powodzią i jej skutkami, będziemy jednak reagowali na wszelkie próby łamania prawa i wykorzystania sytuacji przez nieuczciwych przedsiębiorców. Obecnie potrzebna na rynku jest przede wszystkim empatia i solidarność, nie można wykorzystywać trudnego położenia powodzian. Będziemy zgodnie z naszymi kompetencjami podejmowali stanowcze działania wszędzie tam, gdzie mogą występować nadużycia, zwracając szczególną uwagę na kształtowanie cen towarów i świadczonych usług.
Sztuczne windowanie cen jest niedozwoloną praktyką rynkową
Pierwsze skutki powodzi na polskim rynku towarów i usług można już zaobserwować. Wzrost cen jest zauważalny m.in. w przypadku osuszaczy, czy specjalistycznych pomp, przydatnych w zalanych piwnicach. Niektóre firmy podniosły również ceny piasku, a na terenach najbardziej dotkniętych żywiołem obserwuje się wzrost cen produktów spożywczych.
O ile zwiększony popyt, czy ograniczona dostępność niektórych towarów lub usług mogą być realnym uzasadnieniem do podniesienia ceny, to w niektórych przypadkach może dochodzić do łamania przepisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Sztuczne windowanie cen, będące wynikiem porozumienia przedsiębiorców, jest przykładem niedozwolonych praktyk rynkowych. Jak wylicza UOKiK:
Zgodnie z prawem zakazane są porozumienia przedsiębiorców zmierzające do ustalenia cen towarów lub usług. Praktyką niezgodną z prawem jest również wykorzystywanie pozycji rynkowej przez przedsiębiorców posiadających pozycję dominującą na danym rynku. Za ograniczanie konkurencji grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Zachęcamy wszystkich, którzy podejrzewają stosowanie takich praktyk na terenach dotkniętych powodzią, do kontaktu z UOKiK.
Rząd również zapowiada walkę z windowaniem cen
W jednej z konferencji prasowych dotyczących skutków powodzi do tematu sztucznego windowania cen odniósł się Donald Tusk. Premier zapowiedział, że osoby, które spekulują, czy usiłują nieuczciwie zarobić na ludzkiej tragedii, nie mogą czuć się bezkarni. Jak podkreślał, istnieją narzędzia prawne, związane ze stanami nadzwyczajnymi, które mogą zmusić przedsiębiorców do obniżenia cen.
Te narzędzia to m.in. wyznaczenie ceny maksymalnej. To rozwiązanie mogłoby zostać zastosowane w przypadku niektórych artykułów pierwszej potrzeby. Nie chodzi tutaj jednak o żywność (ta jest dostępna, nawet na terenach, które najbardziej ucierpiały w wyniku zalania). Prawdziwym problemem obecnie może być zawyżanie cen artykułów służących do usuwania skutków powodzi, takich jak właśnie wspomniane pompy wodne, osuszacze, buty gumowe, czy rękawice robocze.