Selfie na tle katastrofy jądrowej. Influencerzy wybrali się do Prypeci i Czarnobyla, bo to teraz modne dzięki HBO

Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (278)
Selfie na tle katastrofy jądrowej. Influencerzy wybrali się do Prypeci i Czarnobyla, bo to teraz modne dzięki HBO

Zdjęcia w Czarnobylu na Instagramie? Na taki pomysł wpadli influencerzy z różnych krajów świata. Po sukcesie filmu HBO ludzie zjeżdżają do Prypeci i okolic, żeby zrobić sobie urocze selfie.

Żyjemy w takich czasach, w których – dla odpowiedniej liczby polubień, łapek w górę, serduszek i kokardek jesteśmy w stanie zrobić wszystko. To znaczy, nie my, ale oni, instagramowe gwiazdy. Co jakiś czas wrzucają oni zdjęcia z jakiegoś ładnego landszaftu, żebyśmy mogli westchnąć rozkosznie i napisać „super :)) lubię to :))”, miejscem ich pielgrzymek stają się więc miejsca przyciągające ludzkie oko. Chodzi przecież o to, żeby popularność potem spieniężyć, a w tym celu trzeba przejść przez miejsca, które interesują ludzi.

W tym wypadku: Czarnobyl, o czym donosi strona Sad And Useless.

HBO zrobiło kawał dobrej roboty z ciekawym serialem, ludzie przyklasnęli całej idei, od razu wzrosło też zainteresowanie strefą wykluczenia. Instagramerki (w większości, chociaż paru mężczyzn również się znalazło) ruszyły zaraz do Prypeci i okolic, żeby zrobić sobie kilka uroczych zdjęć przy miejscu, w którym przed laty ginęli ludzie.

Katastrofa w Czarnobylu była jednak mniej krwawa, to nie zielone pola Rwandy, to nie wołyńskie lasy, ale nadal wiąże się ze straszną przeszłością.

Zdjęcia w Czarnobylu

Żeby być popularnym, trzeba radzić sobie na wszelkie sposoby. Trzeba stroszyć piórka, odbijać się od co popularniejszych Instagramerów, później tworzyć własną markę, cykać fotki i powiększać sobie zasięgi. Ludzie lubią oglądać to, co piękne, dlatego obserwują niezbyt interesujące życie niezbyt interesujących ludzi, opakowane w piękny papierek.

Teraz ci sami ludzie idą stroić pozy do Czarnobyla, jakoby była to jakaś fototapeta czy widok z balkonu. Jest popularne? Tak. Jest ciekawe? Mniej lub bardziej.  Na pewno interesujące stało się to, że dla sławy kilkadziesiąt osób postanowiło łyknąć zdrową dawkę siwertów – kilkugodzinna wycieczka w okolice Czarnobyla to wyrobienie sobie rocznej normy promieniowania. Nie dość, oczywiście, żeby wywołać chorobę popromienną (chyba, że ktoś zszedł aż do stopy słonia, ale nikt nie będzie chyba tak głupi), ale ewentualne komplikacje zdrowotne mogą pojawić się i tak.

Pozostaje mieć pytanie, czy nie staniemy się pewnego dnia upadłą cywilizacją, na tle której ktoś będzie robił sobie zdjęcia. Z drugiej strony, jakież by to było charakterystyczne.