Sprzedawcy robią nas w konia. Zmniejszanie produktów spożywczych to już prawdziwa plaga

Biznes Zakupy Dołącz do dyskusji
Sprzedawcy robią nas w konia. Zmniejszanie produktów spożywczych to już prawdziwa plaga

Polska downsizingiem stoi. Zmniejszanie produktów spożywczych stało się już na tyle powszechne, że kupujący coraz głośniej mówią „dość”. Czy jednak jesteśmy w stanie walczyć z tym zjawiskiem? Nie popisał się ustawodawca, który takie praktyki toleruje od wielu lat.

Wedlowskie Ptasie Mleczko na cenzurowanym przez mniejszą wagę nowych opakowań

Wszyscy z pewnością zdajmy sobie sprawę z tego, że mamy w Polsce kryzys inflacyjny, z którym borykają się także przedsiębiorcy. Rosną koszty prowadzenia działalności, pracownicy domagają się podwyżek przez wzrost kosztów życia. Do tego dochodzą zbójeckie wręcz rachunki za gaz i energię elektryczną. Czy to jednak usprawiedliwia łupienie Polaków poprzez zmniejszanie produktów spożywczych co chwila? Downsizing jest już na tyle powszechny na sklepowych półkach, że można go wręcz określić mianem bezczelnego.

Najnowszym głośnym medialnie przykładem jest popularne wedlowskie Ptasie Mleczko, na które zwróciła uwagę Katarzyna Bosacka, popularyzatorka zwracania uwagi na etykiety. Niektórzy być może pamiętają, że na początku jedno opakowanie zawierało 500 g. produktu. Niestety, z upływem lat Wedel zmniejszał jego zawartość, co dosadnie skomentowała Bosacka:

Z roku na rok Ptasie Mleczko staje się coraz bardziej Ptasim Mleczuńkiem! W 1994 r. ważyło 500 g i przez kolejne lata sukcesywnie zmniejszała się jego gramatura. W 2018 r. było to 380 g, w 2020 – 360 g, a dziś już 340 g! Niezłe jaja, jakby przepiórcze

Jeżeli ktoś myśli, że konkurencja Wedla pozostaje pod tym względem w tyle, to się myli. Alpejskie mleczko Milki kiedyś ważyło 350 g. Dzisiaj jest to już tylko 330 g. Zmniejszanie produktów spożywczych dotyczy nie tylko słodyczy.

Portal dlahandlu.pl podał niedawno kilka innych przykładów. Dżemy Łowicz sprzedawane są teraz w słoiczkach o pojemności 280 g. Jeszcze niedawno mieściło się tam 300 g dżemu. W opakowaniach herbaty Lipton jest mniej torebek. Wedel pozmniejszał także tabliczki czekolady: ze 100 g do 80 g. Makarony, nie tylko marki Lubella, mają tendencję do kurczenia się z 500 g do 400 g.

Sztandarowym wręcz przykładem zmniejszania produktów spożywczych jest dzisiaj masło. Kostki dostępne w sklepach w zeszłym roku zmniejszyły się z 250 g do nawet 180 g. Downsizing nie omija nawet chleba. Dziś typowy bochenek waży już tylko 800 g.

Downsizing jest praktyką jednoznacznie antykonsumencką, niezależnie od tego, co twierdzą sami producenci

Mechanizm jest bardzo prosty. Producent zmniejsza ilość produktu w opakowaniu, licząc, że kupujący nie zauważy. W końcu kto zwróciłby uwagę na to jedną czy dwie czekoladki albo kilka nitek makaronu? Tym bardziej nie każdy kupujący zwróci uwagę na subtelne zmiany w składzie produktu. Konsumenci najczęściej sugerują się w takich przypadkach niezmienioną ceną. Nie ma się zresztą co oszukiwać, że zmniejszanie produktów spożywczych stanowi jakąś niezawodną ochronę przed wzrostem ceny. Bardzo często downsizing i podwyżki idą ze sobą w parze.

Trzeba przy tym przyznać, że Ptasie Mleczko nie jest najbardziej jaskrawym przykładem antykonsumenckich praktyk producentów. Warto tutaj przytoczyć uzasadnienie zmniejszenia wagi podane przez biuro prasowe Wedla.

W obliczu tych wyzwań zależało nam na przemyślanej i świadomej optymalizacji, która zakłada przede wszystkim utrzymanie niezmiennej jakości i smaku naszych produktów. W drodze licznych badań konsumenckich i testów zweryfikowaliśmy więc możliwość zmiany jego wagi z 360 do 340g, utrzymując kluczowe dla konsumentów – smak i kształt pojedynczej pianki oraz ich ilość sztuk w opakowaniu. Dzięki temu udało nam się zoptymalizować koszt produktu, który w przypadku utrzymania obecnej gramatury oznaczałby dotkliwy wzrost ceny dla konsumenta

O jakich wyzwaniach wspomina Wedel? Mowa oczywiście o bezprecedensowym wzroście cen składników: cukru, masła i mleka. Na korzyść firmy przemawia także to, że opakowania zawierające 360 g produktu są jeszcze dostępne w sklepach.

Cóż jednak z tego? Postawmy sprawę jasno: downsizing stosowany jest po to, by przerzucić wzrost kosztów na klienta. Tym samym producenci tylko dodatkowo wzmagają skutki inflacji. Kupujemy mniej za tę samą cenę. Tym samym, żeby kupić tyle samo produktu co kiedyś, musimy wydać więcej pieniędzy. Koszty życia wzrastają, rośnie presja cenowa na pracodawcę, spirala inflacyjna nakręca się sama. Dlatego właśnie zmniejszanie produktów spożywczych jest praktyką szkodliwą właściwie dla wszystkich uczestników życia gospodarczego.

Pokątne zmniejszanie produktów spożywczych tylko dodatkowo nakręca inflację

Nie sposób także nie zauważyć, że downsizing nie jest niczym nowym. Niektórzy z naszych czytelników pamiętają zapewne, że taki podwójny baton Snickers na początku był sprzedawany w jednym dużym kawałku. Po czasie producent wprowadził opakowania zawierające dwa batony przedzielone powietrzem. Konsumenci nie mogą się doczekać reakcji ze strony ustawodawcy od lat.

Niestety, zmniejszanie produktów spożywczych odbywa się w majestacie prawa. Producenci dopełniają wszystkich wymagań informacyjnych. Podają w końcu nową wagę produktu, choć z oczywistych względów nie eksponują zmiany. Jeszcze konsumenci by się domyślili, że coś tu nie gra. Tym samym wszelkiej maści organy nadzoru raczej omijają temat szerokim łukiem.

Teoretycznie do downsizingu moglibyśmy zastosować przepisy ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Mowa w tym przypadku głównie o art. 6 ust. 3 i wprowadzającym w błąd zaniechaniu. Zgodnie z tym przepisem:

Wprowadzającym w błąd zaniechaniem może być w szczególności:
1) zatajenie lub nieprzekazanie w sposób jasny, jednoznaczny lub we właściwym czasie istotnych informacji dotyczących produktu

Trzeba jednak przyznać, że taka interpretacja nawet mnie samemu wydaje się nieco naciągana. Owszem, jak już wspomniano: zmniejszanie produktów spożywczych odbywa się możliwie po cichu. Równocześnie jednak informacja o nowej wadze produktu cały czas znajduje się na opakowaniu. Co więcej, uzyskanie czegokolwiek na podstawie przepisów o przeciwdziałaniu praktykom rynkowym wymagałoby wytoczenia producentowi powództwa cywilnego. Chyba nikt rozsądny nie decydowałby się na lata sądowych przepychanek o 100 gram makaronu.

Konsumentowi pozostaje więc zachowanie szczególnej uwagi w trakcie robienia zakupów. Wszyscy jednak wiemy, że bojkoty konsumenckie nie są w Polsce zbyt skutecznym narzędziem. Być może więc warto byłoby naciskać na ustawodawcę, by coś z tym problemem zrobił? Ustawowy nakaz wyraźnego informowania konsumentów o zmniejszeniu wagi danego produktu powinien w zupełności wystarczyć. Hipotetyczny przepis można by wzorować na rozwiązaniach dotyczących obowiązków informacyjnych wynikających z implementacji dyrektywy Omnibus.