Bezdzietność w Rosji jest tak dużym problemem, że tamtejszy reżim postanowił zająć się nim z właściwym sobie brakiem subtelności. Wprowadzi więc zakaz „propagowania bezdzietności” w tamtejszych mediach powiązany z surowymi karami. Można się spodziewać, że jak zwykle pomysł zaraz podchwycą partie rusofilnych konserwatystów na całym świecie.
Bezdzietność w Rosji przeraziła włodarzy Kremla, a nie jest tam jeszcze tak źle, jak w Polsce
Nie tylko Polska mierzy się obecnie z kryzysem demograficznym. Podobny problem ma także Rosja. Byłaby to bardzo dobra wiadomość, gdyby nie to, że rekordowo niska dzietność u naszego północnego sąsiada to 1,41 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym w 2023 r. Wszystko to w kraju rządzonym przez opresyjny reżim, przeżartym na wskroś alkoholizmem, toczącym ofensywną wojnę z Ukrainą i uważającym aborcję niemalże za normalny środek antykoncepcyjny. Tymczasem w całkiem Polsce dokładnie ten sam wskaźnik wyniósł wówczas 1,16 dziecka.
Bezdzietność w Rosji jest jednak dla tamtejszych władz tak poważnym utrapieniem głowy z jeszcze jednego powodu. Spośród wszystkich ludów Federacji Rosyjskiej najmniej chętne do posiadania dzieci są właśnie Rosjanki. Co innego kobiety wywodzące się z różnego rodzaju narodów podbitych przez ostatnie stulecia. Nic więc dziwnego, że Kreml postanowił zareagować w znany sobie sposób: poprzez specjalną ustawę z zakazami i karami.
W połowie listopada tamtejsza Duma przyjęła wspomniany akt prawny, który ma zakazać „propagandy bezdzietności w mediach, filmach i reklamach”. Innymi słowy: już niedługo w Rosji będą groziły surowe kary za przedstawianie w pozytywnym świetle dobrowolnego braku potomstwa w mediach. W grę wchodzi także okazywanie braku szacunku dla macierzyństwa i godzenie w tradycyjne wartości.
Warto wspomnieć, że przepisy ustawy zawierają także karę dla osób fizycznych wynoszącą 400 tys. rubli. Według dzisiejszego kursu będzie to jakieś 14,3 tys. zł. Urzędnikom grozi kara 800 tys. rubli, a osoby prawne mogą zapłacić nawet 5 mln rubli. Przy okazji zabroniono także adopcji rosyjskich dzieci z 15 „wrogich” państw.
Czy to w czymś pomoże? Byłbym sceptyczny. Jako dowód swojej tezy przytoczę słowa Wiaczesława Wołodina, przewodniczącego rosyjskiej dumy.
Propaganda bezdzietności jest społecznie niebezpiecznym zjawiskiem. Amerykanie je promują. Nasz kraj jest rozległy, a ich ideologia jest niebezpieczna. Pod żadnym pozorem nie można pozwolić na jej rozprzestrzenianie się.
Jak widać, wszystkiemu winni są, jak zawsze, Amerykanie. Zakazy raczej niewiele pomogą, jeśli Rosjanie nie będą chcieli się rozmnażać. W tym zaś przeszkadzają czynniki ekonomiczne, brak poczucia bezpieczeństwa, stabilności oraz oczywiście wojna.
Rosyjskie represyjne ustawy roznoszą się po świecie niczym koronawirus
Bezdzietność w Rosji wydaje się nie mieć większego znaczenia dla Polski i reszty świata. Im gorzej dla wrogiego nam państwa, tym niby lepiej dla nas. Niestety tak się jakoś składa, że pomysły Rosjan na represyjne ustawy błyskawicznie roznoszą się po Europie. Czy to oznacza, że także nad Wisłą doczekamy się zakazu „propagandy bezdzietności”? Jestem przekonany, że jakieś środowiska tak zwanych konserwatystów, w rzeczywistości zaś zawodowych rusofilów, zaczną domagać się przyjęcia podobnych rozwiązań. Powody będą zresztą dokładnie takie same.
Być może niektórzy z nas pamiętają jeszcze węgierską ustawę zakazującą „propagowania homoseksualizmu”. Była to niemalże kalka rozwiązań przyjętych wcześniej właśnie w Rosji. Uderzono w ten sposób w media, które w jakiś sposób przychylnie odnosiły się do środowiska osób nieheteroseksualnych oraz tematyki transseksualizmu. Kary grożą także nauczycielom, którzy nie chcą respektować konstytucyjnych zapisów o tym, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny.
Komisja Europejska dość szybko uznała ustawę za łamanie praw osób LGBT. Tymczasem zbliżone represje chciałaby wprowadzić w Polsce grupa „Stop LGBT” wiązana z Kają Godek. Jeżeli zaś chodzi o szkoły, to poprzedni rząd z jakiegoś powodu uwziął się na działalność organizacji pozarządowych w szkołach. Za słynnym Lex Czarnek stała chęć powstrzymania… „promocji homoseksualizmu” przez „edukatorów seksualnych”. Przestrzega przed nimi na przykład Ordo Iuris.
Kolejnym rosyjskim pomysłem, który rozlewa się po świecie, jest walka z „zagranicznymi agentami”. Niedawno w Gruzji wybuchł niemały kryzys związany z przeforsowaniem przez tamtejszą prorosyjską partię „Gruzińskie Marzenie” rozwiązań wcześniej sprawdzonych przez Kreml. Swój odpowiednik mają także Węgry. Przyjęcie podobnych ustaw przez Ukrainę było jednym z katalizatorów rewolucji z 2014 r. W Polsce odpryskiem walki z niepożądaną obecnością zagranicznych mediów oraz NGO-sów była w pewnym sensie ustawa Lex TVN.
Wydaje się więc, że tylko czekać, aż kremlowskie sposoby na bezdzietność w Rosji pojawią się także w polskim dyskursie politycznym. Nie to, żebyśmy nie powinni starać się przekonać Polki i Polaków do powiększania rodziny w naszym wspólnym dobrze rozumianym interesie. Należałoby jednak sięgać po argumenty ekonomiczne, a nie ideologiczne.