Biedronka nie ma ostatnio dobrej passy u UOKiK-u, a tymczasem w sieci pojawiają się kolejne skargi na praktyki znanego dyskontu.
Tym razem na działania sieci Biedronka poskarżył się wykopowicz o pseudonimie Mexit. W swoim poście, który spotkał się ze sporym zainteresowaniem (choć umiarkowanym zrozumieniem) ze strony internautów, narzekał, że w dużej sieci coraz trudniej bezproblemowo odnaleźć informację na temat pojedynczej ceny danego produktu.
Promocja zakupów grupowych to panujący od jakiegoś czasu trend w sieciach takich jak Żabka czy Biedronka. O co w tym wszystkim chodzi? Sieciom zależy byśmy kupowali więcej, a w zamian gotowe są odwdzięczyć się jakimś rabatem. Oczywiście w praktyce często wygląda to tak, że po prostu jednostkowa cena towaru jest solidnie zawyżona, a dopiero w pakietach jesteśmy w stanie uzyskać coś bardziej zbliżonego do cen rynkowych. Powiedzmy jednak, że tu jeszcze nie ma nic zdrożnego – sklepy mają prawo ustalać takie ceny, jakie chcą i klienci mogą po prostu nie kupować.
Problem staje się realny, gdy moda na promocje grupowe utrudnia lub uniemożliwia normalne korzystanie ze sklepu wraz z poszanowaniem praw konsumenta. Zwracałem na to uwagę już przed rokiem w artykule „Ktoś chyba powinien zbesztać Biedronkę za te ceny. Żabkę zresztą też.” Chodzi o to, że sposób ich prezentowania jest momentami (bo to też zależy, na jaki akurat towar i sposób ekspozycji trafimy) skandaliczny i nierzadko trudno w ogóle znaleźć informację ile kosztuje dany produkt.
Wykopowicz Mexit dowodzi, że Biedronka zapędza się coraz dalej
Internauta podzielił się historią tego, jak próbował kupić pizzę Giuseppe. Cena jednostkowej pizzy była zaklejona naklejką na promocyjny 2-pak, zgodnie z którym zakup dwóch pizz kosztowałby 14,99 zł za sztukę. Tutaj robi się wesoło – kiedy skorzystał z czytnika cen, ten też poinformował go… nie o tym, ile kosztuje jedna pizza, tylko ile będzie kosztowała, jeśli kupi dwie. Pojedynczą cenę placka udało mu się ustalić dopiero przy kasie – bo miał ochotę na jedną – 19,51 zł.
Reakcja części wykopowiczów była absurdalna. Zachowywali się trochę jak ten bohater filmu „Django” grany przez Samuela L. Jacksona, który tak przywykł do niewolniczej patologii, że stał się jej najbardziej zagorzałym ekspertem. Napadli więc na Mexita twierdząc, że wymyśla problemy i szuka dziury w całym. Na szczęście w tej żywiołowej dyskusji głos rozsądku wychodzi już na pierwszy plan i użytkownicy Wykopu prawidłowo identyfikują problem.
Ukrywanie, utrudnianie z zapoznaniem się z rzeczywistą ceną towaru jest jednym z najbardziej oczywistych naruszeń praw konsumenta. Wygląda jednak na to, że Biedronka ten proces pogłębia i instytucjonalizuje, ponieważ od naszego tekstu minął rok, a problem jak widać narasta i osiąga nowe granice absurdu.
Źródła zdjęć: Mexit/Wykop