Polska żyje protestami, tymczasem Europa coraz bardziej się zamyka w obawie przed koronawirusem. Lockdown w Niemczech potrwa przynajmniej do końca listopada, w Niemczech podobnie. I Merkel, i Macron nie owijają w bawełnę, mówiąc, że „sytuacja jest bardzo poważna” i że „trzeba działać teraz”.
W czasie gdy polscy politycy podpalają kraj, wyciągając spór o aborcje, niemieccy i francuscy wolą zajmować się pandemią. I mówią wprost, że bez zamknięcia gospodarek nie będą w stanie opanować sytuacji.
Będą więc lockdowny. Potrwają miesiąc, ale i Angela Merkel, i Emmanuel Macron, już dają sygnały, że wielce prawdopodobne jest wydłużenie zamrożenia gospodarek.
Lockdown w Niemczech. Gospodarka stanie, szkoły nie
Jak będzie więc wyglądał lockdown u naszego zachodniego sąsiada? Zamrożenie wejdzie w życie 2 listopada. Merkel apeluje o ograniczenie kontaktów społecznych i podróży. Prywatne spotkania będą co prawda dozwolone, ale tylko do 10 osób, z najwyżej dwóch gospodarstw domowych.
Nie działać będą kina, teatry, baseny, siłownie, kluby, bary oraz domy publiczne. Zamknięte będą musiały być również restauracje, choć będzie można zamawiać dania na wynos.
Będzie można robić zakupy – ale z limitem jednej osoby na 10 metrów kwadratowych w sklepie. Co ciekawe, otwarte pozostaną szkoły i przedszkola, choć z zachowaniem zaostrzonych reguł higienicznych.
Ciągle będzie można pójść do fryzjera, jednak do salonu tatuażu już nie.
Francja też się zamyka
Jak powiedział prezydent Macron, bez dodatkowych działań, łóżka na oddziałach intensywnej opieki skończą się w połowie listopada. Wyjściem z tej sytuacji ma być więc lockdown.
Francuzi będą mogli opuścić dom tylko w kilku przypadkach: aby dotrzeć do pracy czy szkoły, zrobić zakupy (ale tylko tych najpotrzebniejszych rzeczy), zaopiekować się najbliższymi lub udać się do lekarza. Jest jeszcze jeden wyjątek: „aby zażyć trochę świeżego powietrza”.
Podobnie jak w Niemczech, tak i we Francji lockdown nie będzie jednak oznaczał zamknięcia szkół.
Jak oba kraje radzą sobie z epidemią? W Niemczech 28 października zanotowano niemal 15 tys. nowych przypadków, najwięcej od początku pandemii. We Francji ostatnio mieliśmy ponad 33 tys. przypadków, ale rekord padł 25 października – było aż 52 tys. nowych zakażeń. Dla porównania, w dużo mniejszej Polsce liczba dziennych zakażeń dobija do 20 tysięcy. Być może u nas nie będzie jednak pełnego lockdownu.
„Wirus rozwija się w tempie, którego nie przewidywaliśmy w najgorszych scenariuszach” – przyznał w telewizyjnym wystąpieniu prezydent Macron.