Odkąd tylko minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaczął grzmieć w mediach o ściganiu osób ujawniających personalia policjantów pojawiły się wątpliwości. Przede wszystkim co do podstawy prawnej takiego posunięcia ze strony prokuratury. Okazuje się, że padło na przestępstwo z art. 160 kk, czyli narażenie na niebezpieczeństwo. Taki zarzut sprawia wrażenie klejonego na ślinę.
Zbigniew Ziobro chce najwyraźniej ujawniającym dane policjantów zarzucić narażenie na niebezpieczeństwo
Na samym początku warto wspomnieć o jednym. Ujawnienie danych osobowych policjantów biorących udział w zabezpieczeniu i rozbijaniu ostatnich manifestacji aborcyjnych było posunięciem niepotrzebnym i po ludzku głupim. W szczególności takich rzeczy nie powinni uskuteczniać posłowie na Sejm, którzy zapominają często najwyraźniej że polityczny teatrzyk to nie wszystko. Co więcej, granica pomiędzy społecznym ostracyzmem a spowodowaniem tragedii bywa stosunkowo cienka.
Tym niemniej, ujawnienie personaliów funkcjonariuszy wcale nie musi być działaniem przestępczym. Co do tego jest jednak przekonany minister sprawiedliwości prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Za pomocą swojego konta na Twitterze nie tylko zapowiedział ściganie sprawców z urzędu, ale także podał od razu gotową kwalifikację prawną czynu.
Ujawnienie ich tożsamości jest nie tylko czynem nieetycznym i niemoralnym, lecz przede wszystkim sprowadza na funkcjonariuszy bezpośrednie ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia. Stwarza też poważne zagrożenie dla ich najbliższych. 4/6
— Zbigniew Ziobro | SP (@ZiobroPL) November 22, 2020
„Sprowadza na funkcjonariuszy bezpośrednie ryzyko utraty zdrowia a nawet życia”. Z tego jednego fragmentu możemy wyciągnąć wszystkie przesłanki zastosowania art. 160 kodeksu karnego. Narażenie na niebezpieczeństwo to przestępstwo zagrożone nawet karą pozbawienia wolności do lat pięciu. Problem w tym, że ten przepis najprawdopodobniej w tym konkretnym stanie faktycznym nie może zostać zastosowany.
Żeby komuś postawić zarzuty z art. 160 kk, niebezpieczeństwo utraty życia lub trwałego okaleczenia musi być bezpośrednie
Narażenie na niebezpieczeństwo to stosunkowo poważny występek. Przestępstwo to można nawet, na podstawie art. 160 §2, popełnić nieumyślnie. Wówczas zagrożenie karą spada do grzywny, karze ograniczenia wolności bądź do roku w więzieniu.
Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza. Ujawnienie personaliów policjantów rzeczywiście może powodować nieprzewidziane i bardzo negatywne konsekwencje. Funkcjonariusze już otrzymywali groźby, podobnie jak ich rodziny. Związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy ujawnieniem ich danych osobowych a hejtem i pogróżkami raczej nie podlega wątpliwości.
Problem jednak, że konstrukcja art. 160 kk §1 wygląda następująco: „Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3″. Słowem kluczowym, użytym zresztą przez samego ministra sprawiedliwości, jest „bezpośrednio„.
Nie wystarczy istnienie ryzyka czysto teoretycznego, że ktoś teraz mógłby potencjalnie policjantów zabić lub okaleczyć. Żeby narażenie na niebezpieczeństwo zaistniało, ktoś musiałby faktycznie spróbować skrzywdzić funkcjonariuszy albo chociaż czynić do tego jakieś realne przygotowania.
Warto przy tym wspomnieć, że bezpośrednie ryzyko popełnienia na szkodę ujawnionych funkcjonariuszy czynów mniej drastycznych – na przykład chociażby gróźb karalnych, nękania, czy innych niespecjalnie legalnych przejawów ostracyzmu – nie wyczerpuje przesłanek zastosowania art. 160 kk.
Narażenie na niebezpieczeństwo potencjalne to w tym przypadku próba ścigania przestępstwa w najlepszym wypadku niepopełnionego
Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której narażenie na niebezpieczeństwo w tym konkretnym przypadku faktycznie mogłoby zaistnieć? Teoretycznie – tak. Biorąc pod uwagę zaangażowanie do rozbijania demonstracji antyterrorystów, można sobie wyobrazić że ujawnienie danych osobowych poszczególnych funkcjonariuszy mogłoby sprowadzić na nich takie zagrożenie. Na przykład w postaci jakiegoś żądnego zemsty kryminalisty, który teraz bardzo chciałby wyrównać rachunki i zyskałby sposobność.
Powyższy scenariuszy, trzeba przyznać, sprawia wrażenie szytego grubymi nićmi – nawet jeśli nie jest kompletnie nierealny. Dlatego właśnie policjanci wykonujący niektóre czynności mogą działać w sposób anonimowy. Dotyczy to także, bardziej w praktyce niż teorii, nieumundurowanych policjantów wykonujących swoje zadania w trakcie demonstracji i innych zgromadzeń.
Ponownie jednak: żeby prokuratura mogła zarzucić komuś narażenie na niebezpieczeństwo czarny scenariusz musiałby się przynajmniej zacząć ziszczać. Prokurator generalny zanim zacznie grzmieć w mediach społecznościowych i nakazywać ściganie kogokolwiek, powinien się upewnić że nie próbuje ścigać przestępstwa w najlepszym wypadku niepopełnionego. W najgorszym: zwyczajnie zmyślonego.