Jesteśmy społeczeństwem, które spośród 32 różnorodnych i przebadanych przypadków, najbardziej popiera wolność gospodarczą. I nawet o tym nie wiedzieliśmy.
Do takiego wniosku prowadzi lektura nowej książki Rainera Zitelmanna, historyka, socjologa, inwestora i proponenta kapitalizmu. W polskiej debacie obecnego przede wszystkim za sprawą książek, w tym najnowszej, „W obronie kapitalizmu. Odpowiedź krytykom”. To książka która właśnie pełni, pewnie nie tylko u mnie, rolę wakacyjnej lektury, szeroko omawia antykapitalistyczne mity i proponuje oparte o fakty odpowiedzi na pytania, jakie każdy wolnorynkowiec czy libertarianin prędzej czy później może usłyszeć.
Jest to oczywiście rzecz z tej kategorii, po które zbyt często sięgają już przekonani. Ci, którzy nie chcą doczytać o argumentach za kapitalizmem i wolnym rynkiem dlatego, aby zmienić swoje własne. Niestety, mamy w Polsce zarówno ludzi znających na wyrywki „Ludzkie działanie”, którzy jednocześnie Keynesa kojarzą tylko z memów, jak i osoby mający dokładnie odwrotnie. Zbyt często czytamy to, co już znamy. Nie jest to może chwalebna strategia czytelnicza, ale na pewno istniejąca. Co ciekawe, nie skazuje ona książki Zitelmanna na niszowość.
Jak bowiem pokazują jego badania, Polacy są bardzo prorynkowym i prokapitalistycznym społeczeństwem. Spośród przebadanych krajów, to właśnie Polska wygrywa w rankingu postawy wobec wolności gospodarczej. Wyraźnie wyprzedzamy USA, ale też Koreę Południową czy Japonię. Tabelę zamyka Rosja, w jej bliskich okolicach jest jeszcze Pakistan, Bośnia i Hercegowina oraz Turcja.
Biało-czerwony kapitalizm
Jaka jest polska postawa wobec kapitalizmu? Zitelmann prezentuje ją w jednym z rozdziałów i robi to dokładnie. Jesteśmy tym, na szczęście już byłym demoludem, który jest najbardziej zadowolony z przejścia na system gospodarki rynkowej – wyprzedzamy mieszkańców byłego NRD i Czechów, daleko w tyle zostawiamy Ukraińców i Bułgarów. Co ciekawe, najbardziej prorynkowe i prokapitalistyczne poglądy mają w Polsce ludzie jednocześnie identyfikujący się z … umiarkowaną lewicą. I jest to globalny wyjątek, przeważnie bowiem, tak przynajmniej pokazują badania Zitelmanna prowadzone w innych krajach, a porównywalne, bo wszędzie respondenci odpowiadają na ten sam zestaw wystandaryzowanych pytań, to umiarkowanie prawicowe poglądy (a przynajmniej ich deklaracje) wiążą się z sympatiami wolnorynkowymi.
Mężczyźni są bardziej przekonani do kapitalizmu, niż kobiety. Tak jest przynajmniej w Polsce, ale też w wielu innych krajach choć trzeba przyznać, że to u nas różnica jest bardzo widoczna. Są jednak sytuacje odwrotne. Pakistan i Wietnam to te kraje, w których więcej kobiet niż mężczyzn deklaruje prokapitalistyczne sympatie.
Co z tego wynika?
To, że polscy proponenci wolnego rynku i kapitalizmu naprawdę mają się do czego odwoływać i do kogo apelować. Sympatie Polaków, zaskakujące także dla mnie, choć prowadziłem podobne badania, częściowo nachodzące na te, które ogłosił Zitelmann, wydają się być jednak niewykorzystane. Dlaczego polskich prorynkowych i prokapitalistycznych deklaracji nie widać przy urnach wyborczych a później w polityce?
To oczywiście pytanie otwarte. Pewnie najbezpieczniejsza odpowiedź brzmiałaby, że potrzeba więcej badań, aby to dokładnie sprawdzić. Na szczęście, bywam też publicystą. Mogę więc czasami coś zasugerować bardziej “na oko”.
Po pierwsze, nie wszyscy głosują. Ogólne zniechęcenie do polskiej sceny politycznej powoduje, że władzę wybierają nam tak naprawdę mniejszości, choć mocno zdeterminowane. Może również te antykapitalistyczne. Po drugie, poglądy gospodarcze to nie wszystko. Głosowanie „przeciwko komuś” ze względów aksjologicznych też jest przecież możliwe. Nie mówiąc już o głosowaniu na „mniejsze zło”. Takie strategie wyborcze mogą stać zupełnie obok chęci podążania za prokapitalistycznymi sympatiami.
Okazuje się, że można inaczej i że jest w Polsce miejsce nie tylko na liberalizm światopoglądowy, ale też gospodarczy. Wiele się mówi o niedoskonałościach rynku, który idealny może być przecież tylko na kartach książek. W praktyce jest zawsze sumą poprawek – które jednak dzieją się każdego dnia. Mniej jednak mówimy o niedoskonałościach rynku politycznego co niekiedy widać aż za dobrze. Dzięki Zitelmannowi i jego nowej książce, przynajmniej znamy już sufit dla rozwiązań prokapitalistycznych, wiemy, z jakim poparciem mogłyby się one spotkać w Polsce. I nie musimy się martwić o to, że wkrótce zahaczymy o niego głową. Wprost przeciwnie, Polacy nabijają sobie guzy uderzając potylicą o podłogę.
Politolog, filozof, komentator i felietonista. Ma na koncie książki o libertarianizmie, filmy o wolnorynkowych ekonomistach, doświadczenie w trzecim sektorze i związaną z nim pracą u podstaw.