Tyle było gadania o Trzaskowskim planującym wprowadzić kartki na mięso. I o unijnych liberałach, którzy zgodzili się na dodanie do naszej diety robaków. A tymczasem okazuje się, że mamy tego typu kulinarne eksperymenty w domu. W najlepsze trwa bowiem owadzi projekt za rządowe pieniądze. Grube miliony wyłożyła na niego instytucja podległa bliskiemu współpracownikowi premiera.
Owadzi projekt za rządowe pieniądze
Narracja pod hasłem „Trzaskowski zabierze ci kotleta” szybko zjadła własny ogon. Najpierw grupka nierozsądnych polityków postanowiła wystąpić w obronie mięsa pokazując, że stać ich na drogie dania w restauracjach. Potem okazało się, że mączkę ze świerszczy zatwierdził w ramach Komisji Europejskiej również polski komisarz do spraw rolnictwa – bliski współpracownik Jarosław Kaczyńskiego, czyli Janusz Wojciechowski. Teraz na jaw wychodzi finansowany z rządowych pieniędzy projekt, którego nazwa zapewne przyprawi Patryka Jakiego i jego kolegów o dreszcze obrzydzenia.
Projekt, jak ujawnił Fakt, nazywa się SmartFood: zaangażowanie mieszkańców w różnorodność żywnościową w miastach. Pod tą nazwą kryje się między innymi stworzenie kabin do hodowli jadalnych owadów, które mogą być następnie przetwarzane po zmieleniu na quasi-mąkę. Firma z Bielska-Białej dostała na to 6,5 miliona złotych z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (reszta to Fundusze Norweskie). To instytucja nadzorowana przez ministra funduszy i polityki regionalnej Grzegorza Pudę. Zasłynęła ona niedawno przyznaniem dziesiątków milionów złotych świeżo powołanym firmom (jedną prowadzi 26-latek z Gdańska, drugą powiązany z politykiem PiS Jackiem Żalkiem tylko nieco starszy mieszkaniec Białegostoku). Dotacja na robaczany projekt to w sumie przy tym niewiele, za to oburzenie wśród niektórych polityków obozu rządzącego jest znacznie większe niż przy informacjach o rozkradzeniu poprzez słupy znacznie grubszych kwot. No bo jak to, Zjednoczona Prawica płaci za jedzenie owadów?
Solidarna Polska zjada własny ogon
Szybko w całej sprawie głos zabrali najbardziej chyba aktywni w tej dziedzinie politycy Solidarnej Polski. W opublikowanym stanowisku zarządu partii piszą: finansowanie dla ww. inicjatywy jest realizacją skrajnie niekorzystnej dla polskich rolników ideologicznej polityki, mającej na celu promowanie żywności z owadów jako alternatywy dla jednych z najlepszych jakościowo na świecie produktów z polskiej hodowli. Minister Grzegorz Puda próbował się tłumaczyć, ze umowę na dofinansowanie podpisano jeszcze zanim objął nadzór nad NCBiRem. Zaznaczył też, że „SmartFood” to nie projekt rządowy, a w ogóle to czym innym są badania naukowe a czym innym „chore ideologie głoszone przez Rafała Trzaskowskiego”. No przepraszam bardzo, Trzaskowski wprost powiedział, że żadnego mięsa zakazywać nie zamierza. Na razie to jedynych siewców robaczano-kartkowej ideologii widzę w obozie… Zjednoczonej Prawicy.
Stanowisko w sprawie absurdalnego programu na kwotę 6,5 mln zł – „dopłacanie do hodowli jadalnych robaków”.
Program jest realizowany przez @NCBR_pl DW min. @GrzegorzPuda
Jak informuje @FAKT24PL projekt zakłada „hodowlę jadalnych owadów na klatkach schodowych”. pic.twitter.com/cdjwF3iDWI
— Solidarna Polska (@SolidarnaPL) February 27, 2023
Są tacy, którzy chwalą PiS za to jak zręcznie znalazł nowy polityczny tłuczek na opozycję. Co z tego, że wzięty z kosmosu, tępy, pełen manipulacji i wyciągania starych, nieistotnych dokumentów. Co z tego, że ośmiesza to samą ideę walki z globalnym ociepleniem, a jednocześnie stoi w sprzeczności z poradami choćby Ministerstwa Zdrowia, które wprost zaleca ograniczenie jedzenia mięsa. Ja od początku uważałem, że to pomysł nie tylko szkodliwy, ale też głupi i nieskuteczny. Chciałbym wierzyć, że PiS to zrozumie, a 6,5 miliona rządowych złotych na owadzi projekt okaże się kamyczkiem, który zrzuci lawinę na tę putinowską wręcz (tak, Rosja też straszyła Unią i robalami) narrację i zakopie ją raz na zawsze.