Na łamy debaty publicznej cyklicznie powraca koncepcja zmiany struktury administracyjnej naszego kraju, a konkretnie – podział Mazowsza na dwa odrębne województwa – warszawskie i mazowieckie. Politycy obozu rządzącego co jakiś czas przypominają ten jeden ze sztandarowych postulatów wyborczych Prezydenta Andrzeja Dudy jeszcze z kampanii w 2015 r., ostatnio – we wrześniu minionego roku. Następnie temat poszedł w odstawkę, ze względu na tzw. drugą falę epidemii COVID-19. Teraz powraca i zdaje się być bliższy realizacji niż kiedykolwiek wcześniej.
Podział Mazowsza – wg Marka Suskiego jest już gotowy projekt ustawy
Na temat planowanych zmian w strukturze administracyjnej kraju wypowiedział się w zeszłym tygodniu na antenie Radia Plus poseł PiS Marek Suski. Jak oświadczył, projekt ustawy realizującej podział jest już gotowy, a złożenie go do Sejmu opóźniają komplikacje związane z pandemią COVID-19:
– Żeby dokonać podziału Mazowsza trzeba przeprowadzić wybory do dwóch nowych sejmików. Proszę sobie wyobrazić jak przeprowadzić wybory przy takim natężeniu pandemii. W tej chwili to niewykonalne. Czekamy na złagodzenie pandemii, liczymy, że pomoże szczepionka – usłyszeliśmy od posła.
Wg nieoficjalnych informacji, w skład nowoutworzonego województwa warszawskiego weszłoby miasto stołeczne Warszawa oraz okoliczne miejscowości tzw. obwarzanka warszawskiego. Nową stolicą pozostałej po wydzieleniu części województwa mazowieckiego byłby Radom. Być może część instytucji samorządowych (najistotniejsza jest siedziba marszałka województwa) trafi też do Płocka albo Siedlec.
Podział Mazowsza – zalety i wady koncepcji
Rozdzielenie stolicy i reszty Mazowsza popiera oczywiście obóz rządzący wraz z Prezydentem Andrzejem Dudą. Przeciw jest opozycja. Obie strony przedstawiają na poparcie swojego stanowiska argumenty.
Wśród założeń wskazywanych przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, najczęściej wskazuje się nierównomierny rozwój Warszawy oraz pozostałej części województwa, będący skutkiem absorbcji przez Warszawę większość środków unijnych przeznaczonych dla Mazowsza. Pokrewna jest kwestia zawyżania przez Warszawę statystyk rozwojowych dla całego regionu, co skutkuje pogorszonymi szansami na uzyskanie unijnego wsparcia. Podniesienie rangi Radomia oraz innych miast, w których utworzone zostałyby instytucje wojewódzkie, miałoby wygenerować dodatkowe miejsca pracy oraz dać im impuls do szybszego rozwoju.
Opozycja wskazuje natomiast, że argument o dostępie do funduszy unijnych zdezaktualizował się w 2018 r., kiedy to Unia Europejska dokonała dla celów statystycznych podziału Mazowsza na Warszawę i resztę regionu w ramach systemu NUTS-2. To właśnie wskazania tego systemu są decydujące w kwestiach rozdzielnika środków dla poszczególnych regionów.
Swój sprzeciw zgłasza też większość miast obwarzanka warszawskiego – po podziale trafiliby oni do nowoutworzonego województwa warszawskiego i tym samym – ich statystyki rozwojowe zazwyczaj liczone by były z uwzględnieniem bogatej Warszawy, co oczywiście nie pomagałoby w pozyskiwaniu wszelkich form krajowych i unijnych dotacji rozwojowych.
Jako rzeczywisty cel podziału, przeciwnicy projektu wskazują chęć przejęcia władzy na Mazowszu przez obóz rządzący. Podział Mazowsza przez PiS wiązałby się z przedterminowymi wyborami do sejmików wojewódzkich obu województw. Obecnie Mazowsze znajduje się „w rękach” partii opozycyjnych. Nowe wybory dawałyby Zjednoczonej Prawicy realne szanse na zwycięstwo co najmniej w regionie pozawarszawskim.
Jak wskazał w rozmowie z Radiem Plus poseł Marek Suski, według aktualnych planów, głosowanie nad zgłoszonym projektem może odbyć się późną wiosną. Nieoficjalnie mówi się, że jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem rządu, w szczególności na przeszkodzie nie stałaby sytuacja epidemiologiczna, do przedwczesnych wyborów samorządowych w obu województwach mogłoby dojść na początku 2022 r.