Księgowi ostrzegają: rozporządzenie łatające Polski Ład może przysporzyć dodatkowych kłopotów

Podatki Dołącz do dyskusji (6)
Księgowi ostrzegają: rozporządzenie łatające Polski Ład może przysporzyć dodatkowych kłopotów

Polski Ład wprowadził taki chaos, że już chyba nikt w Polsce nie jest pewien, jak właściwie powinno się rozliczać podatek dochodowy od osób fizycznych. Sytuację miało niby uratować rozporządzenie z 7 stycznia tego roku. Ministerstwo Finansów musiało jednak wydać specjalne oświadczenie tłumaczące swoje stanowisko. Księgowi pozostają nieprzekonani.

Polski Ład dał nam podatek dochodowy tak skomplikowany, że niemal codziennie wychodzą na jaw nowe problemy

Lista coraz to nowych problemów z oświadczeniem PIT-2 i Polskim Ładem wydłuża się właściwie z dnia na dzień. Wynajmujący mieszkania nie wiedzą, czy mogą składać PIT-2 i rozliczać się na zasadach ogólnych. Organy podatkowe nie mają co do tego pewności. Tymczasem w kopalniach górnicy zostali najwyraźniej przykro zaskoczeni wysokością wypłat. Podobnie jak wcześniej nauczyciele, czy przedstawiciele służb mundurowych. Polski Ład wzbudza też protesty pracowników Krajowej Administracji Skarbowej, którzy muszą tłumaczyć nowe przepisy podatnikom.

Jakby tego było mało, Ministerstwo Finansów opublikowało w czwartek swoje stanowisko w sprawie przedłużenia terminów poboru i przekazania przez niektórych płatników zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych w 2022 r. Chodzi o rozporządzenie z 7 stycznia, które miało sprawić, że uda się zrealizować podstawowe założenie Polskiego Ładu. Chodzi o to, by reforma prawa podatkowego była neutralna dla osób zarabiających do 12 800 zł brutto miesięcznie.

Niestety, rozporządzenie bardzo cierpko przyjęli zarówno księgowi, jak i doradcy podatkowi. Przedstawiciele obydwu zawodów zwracają uwagę na potencjalną nieważność rozporządzenia. Powodem jest w tym przypadku wykroczenie poza ustawowe kompetencje ministra finansów do przedłużania terminów przewidzianych przez prawo podatkowe.

Doradcy podatkowi uważają, że w istocie rozporządzenie z 7 stycznia wcale nic nie przedłuża. Tak naprawdę wręcz modyfikuje treść obowiązku wynikającego z ustawy. Do tego należałoby uwzględnić także kwestię kreowania nowych obowiązków podatkowych rozporządzeniem. Mowa tutaj o obowiązku zwrotu nadwyżki podatnikowi przez płatnika, w tym wypadku pracodawcę.

Rządzący ewidentnie chcą zrzucić rozporządzenie z 7 stycznia na barki księgowych

Problem jest o tyle poważny, że stosowanie niezgodnego z prawem rozporządzenia potencjalnie naraża pracodawców na przykre konsekwencje. Zakładając oczywiście, że ktoś byłby w ogóle w stanie wykonać przepisy rozporządzenia z pozbawionym praktycznie vacatio legis. Przestawienie programów księgowych z dnia na dzień nie należało do zadań prostych, jeśli w ogóle było wykonalne. W międzyczasie księgowi w całej Polsce starają się rozgryźć podatkową plątaninę przepisów, często pracując po kilkanaście godzin dziennie.

Rządzący zaś najwyraźniej bardzo chcieliby zrzucić całą winę za fiasko Polskiego Ładu na księgowych i pracodawców. Wspomniane oświadczenie Ministerstwa Finansów bardzo jasno pokazuje, z jakim sposobem rozumowania mamy do czynienia. I to już od samego początku jego treści.

Niestosowanie rozporządzenia prowadzi do pokrzywdzenia interesu pracowników, zleceniobiorców, emerytów i rencistów, podczas gdy to właściwe ważny interes podatników legł u podstaw decyzji o przedłużeniu terminów pobrania nadwyżki zaliczki i jej przekazania do urzędu skarbowego

(…)

niewykonanie przez płatnika obowiązków podatkowych oznacza niewykonanie powszechnie obowiązujących przepisów prawa. Podejmując decyzję o sposobie wykonywania przepisów, płatnik powinien wziąć pod uwagę nie tylko interes własny, ale również interes podatników, którym w przypadku niestosowania rozporządzenia będzie pobierał podatek w wyższej wysokości, a tym samym pomniejszał należne im wynagrodzenie

Księgowi apelują, żeby oświadczenia PIT-2 nie składać u więcej niż jednego pracodawcy

O tym, jakie konkretnie uwagi do oświadczenia Ministerstwa Finansów mają księgowi, informuje portal Bankier.pl. Stowarzyszenie Współpracujących Biur Rachunkowych przekonuje, że stosowanie rozporządzenia z dnia 7 stycznia 2022 r. może rodzić nieprzyjemne skutki w postaci konieczności dopłat podatku w terminie do 31 grudnia 2022 r.

Owszem, część podatników może zrezygnować z jego stosowania. Chodzi przede wszystkim o osoby, które nie złożyły wcześniej oświadczenia PIT-2 i tym samym nie korzystają z kwoty wolnej od podatku u danego pracodawcy. Rozporządzenia nie stosuje się także wobec zarabiających więcej, niż 12 800 zł brutto miesięcznie.

Pracownicy biur rachunkowych przekonują, że rozporządzenie z 7 stycznia wymaga podwójnego obliczania składek na podatek dochodowy. Raz według dotychczas obowiązujących przepisów i raz już zgodnie z Polskim Ładem. To z kolei, jak już wskazano, wiąże się nieuchronnie z koniecznością ponownej konfiguracji programów księgowych.

Co więcej, złożenie PIT-2 oznacza uwzględnienie co miesiąc kwoty wolnej w wysokości 425 zł przez pracodawcę. Ta kwota powinna powiększyć naszą wypłatę. Problem pojawia się w momencie, w którym takie oświadczenie złoży się w kilku zakładach pracy. Wówczas podwójne korzystanie z kwoty wolnej może skończyć się koniecznością dopłacenia do podatku dochodowego w rozliczeniu rocznym. Dopłata w PIT za 2022 r. może wynieść nawet 5,1 tysiąca złotych.

To nie koniec problemów, bo rządzący chcą dodatkowo pogłębić podatkowy chaos. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział bowiem w piątek, że będziemy utrzymywać dwa systemy naraz. To znaczy: osoby, które stracą na Polskim Ładzie będą mogły rozliczać się według przepisów obowiązujących w 2021 r. Warunkiem jest, jak zwykle, zarabianie poniżej 12 800 zł brutto. Pytanie oczywiście brzmi, czy taka możliwość obejmie tylko 2022 r., czy stanie się stałym elementem konstrukcji podatku PIT? Lepiej byłoby już chyba anulować Polski Ład w całości i wrócić do wcześniejszych rozwiązań.