Jak uprzejmie donosi „Głos Szczeciński”, Straż Miejska w tym pięknym poniemieckim mieście stała się ostatnio nadzwyczaj aktywna – w styczniu tego roku założono ponad dwukrotnie więcej blokad niż w tym samym miesiącu roku poprzedniego.
Tym samym nie sprawdziły się oczekiwania, że gminni stróże prawa po utracie uprawnień do obsługi fotoradarów zajmą się przeprowadzaniem staruszek przez jezdnię. Jak widać, business is business nawet wtedy, gdy biznesem nie jest.
Straż Miejska w Szczecinie pracuje ciężko
Z jednej strony może to i dobrze – w końcu lepiej, żeby strażnicy miejscy zajmowali się dbaniem o zgodne z wszelkimi prawidłami kodeksu drogowego parkowanie, niż nokautowanie zgryźliwych pieszych z iPhonami. Można by nawet powiedzieć: dura lex sed lex i uznać, że w ślad za nowojorczykiem Giulianim zło należy zwalczać w zarodku. Nigdy przecież nie wiadomo, czy student filozofii zajmujący swoimi czterema kółkami zbyt dużą przestrzeń chodnika (redakcja Bezprawnika przypomina: zostawiamy pieszym minimum półtora metra) nie jest aby socjopatycznym łowcą głów.
Niestety, takie zachowanie władz miejskich zdaje się mieć podłoże zgoła przyziemne: to cerowanie zbyt krótkiej kołderki zwanej budżetem. W sumie nie powinno to nas dziwić: to w końcu niedaleko od Szczecina leży gmina, której grozi bankructwo. W tych trudnych czasach, gdy Polska dopiero zaczyna się podnosić na kolanach z ruin, każdy grosz się przyda.
O ile jednak jestem w stanie tę motywację zrozumieć, to trudno mi się z nią zgodzić. Powiem więcej: taka metoda zalepiania dziur w budżecie jest wypaczeniem podstawowych zasad prawa karnego (szeroko rozumianego). Filozofom prawa nie śniło się, że prawo karne może realizować funkcję fiskalną – a mimo to włodarze Polski powiatowej, stojąc nad przepaścią, dokonali tego ogromnego skoku naprzód. To tak, jakby nauczycielską pensją powiązać wprost proporcjonalnie z ilością jedynek na świadectwach.
Na szczęście, nie jesteśmy (my, Naród) w takiej kreatywnej księgowości osamotnieni – amerykańscy nauko… politycy wpadli na to samo już jakiś czas temu. Ba, chyba nawet wychodzi im to lepiej. Zobaczcie zresztą sami:
Nie mam wątpliwości, że rolą państwa powinno być dbanie o bezpieczeństwo i porządek na ulicach. Wolałbym jednak, żeby nie ograniczało się to do realizacji targetów. Kasę na publiczne wydatki powinny zapewniać podatki (rym zupełnie przypadkowy). Na wszelki wypadek lepiej pamiętaj więc, do której godziny i minuty opłaciłeś parkowanie w płatnej strefie. Spóźnienie może Cię drogo kosztować.
PS. Miłość nie unosi się gniewem, więc patriotycznie pamiętaj, że każdy mandat, który otrzymasz, będzie jedną z wielu cegiełek w budowie nowej, świetlanej przyszłości.