UFO nad New Jersey chyba jest dowodem, że nie tylko Polska ma dziurawą i sparaliżowaną obronę przeciwlotniczą

Zagranica Dołącz do dyskusji
UFO nad New Jersey chyba jest dowodem, że nie tylko Polska ma dziurawą i sparaliżowaną obronę przeciwlotniczą

W ostatnich dniach dużo się słyszy o przypadkach zaobserwowania UFO w stanie New Jersey. Spokojnie, to nie kosmici. Chodzi raczej o dosłownie niezidentyfikowane obiekty latające, czyli w tym przypadku bliżej nieokreślone drony, które sobie latają nad miastem. Administracja Joe Bidena bagatelizuje sprawę. Amerykańska obrona przeciwlotnicza ich nie zestrzeliwuje, bo najprawdopodobniej prawo jej na to nie pozwala.

Nad Stanami Zjednoczonymi znowu latają podejrzane obiekty latające, a władze zwlekają z reakcją

Gdy niezidentyfikowany obiekt latający wleci w przestrzeń powietrzną naszego kraju z Rosji i Białorusi, od razu pojawiają się głosy, by to prewencyjnie zestrzelić. W przeciwnym wypadku taki nieproszony gość może narobić dużych szkód na terytorium Polski. Może to być zbłąkana rakieta, którą reżim Putina wystrzelił, by zabijała Ukraińców i niszczyła ich miasta. W grę wchodzi także ukraińska przeciwrakieta. Zdarzały się także różne podejrzane balony z Białorusi. Jeden z nich okazał się sprytnym sposobem przemytników na wprowadzanie na nasz rynek papierosów bez akcyzy.

Z jakiegoś jednak powodu nasza obrona przeciwlotnicza pozostaje bierna. Swego czasu żartowałem sobie nawet, że w naszych warunkach taki potencjalnie wrogi obiekt należałoby przebrać za tęczowego dzika, by ktoś coś z nim raczył zrobić. Wspominam o tym dlatego, że najwyraźniej nie tylko my mamy takie problemy. Amerykanie mają właśnie do czynienia z kolejnym takim przypadkiem niezidentyfikowanych obiektów latających grasujących w ich przestrzeni powietrznej.

Używając tego konkretnego określenia, nie mam rzecz jasna na myśli kosmitów. UFO nad New Jersey, które od listopada kręci się po stanie, to po prostu bliżej nieokreślone drony, albo nawet jeden dron. Obserwowano je w okolicach pewnej placówki badawczej amerykańskiej armii, elementami infrastruktury krytycznej, a nawet nad klubem golfowym należącym do samego Donalda Trumpa. Zdarzały się też przypadki wtargnięcia nad inne pobliskie stany: Nowy Jork, Connecticut, Pensylwania, Wirginia i Massachusetts.

Jak się łatwo domyślić, UFO nad New Jersey wywołało istną lawinę zgłoszeń różnych podejrzanych obiektów zaobserwowanych na nocnym niebie. FBI przyznaje, że było ich ok. 5 tys. Przy czym jedynie mniej niż 100 z nich nie dało się łatwo wyjaśnić na przykład przelatującym akurat samolotem.

UFO nad New Jersey to poważniejszy problem, niż by się na pierwszy rzut oka wydawało

Z pewnością wielu znajdzie się ktoś, kto zastanawia się, o co tyle krzyku. Powody są w gruncie rzeczy dwa. Pierwszym jest to, że rzeczywiście mogą stanowić jakieś bliżej nieokreślone zagrożenie. Co prawda USA nie graniczą z jakimś nieprzyjaznym państwem od północnego wschodu, ale wrogów mają całkiem sporo. Nikt rozsądny nie chciałby ryzykować powtórki z 11 września 2001 r. W końcu przeprowadzono wówczas zamachy na World Trade Center i Pentagon właśnie z powietrza. Co prawda wtedy użyto porwanych samolotów, a nie dronów, ale czasy się zmieniają, a wraz z nimi dostępne środki.

Kto mógłby chcieć w ten sposób zaatakować Stany Zjednoczone albo przynajmniej znaleźć luki w ich obronie infrastruktury krytycznej? Lista jest długa: Rosja, Chiny, odgrażający się Trumpowi Iran, duchowi spadkobiercy Al-Kaidy, czy nawet jakiś rodzimy terrorysta-amator. Przy czym ta ostatnia możliwość jest raczej mało prawdopodobna, bo UFO nad New Jersey to podobno drony zaawansowane technicznie.

Drugi powód zamieszania jest dużo bardziej prozaiczny. Administracja Joe Bidena wraz z władzami stanowymi wydają się bagatelizować zagrożenie. Działania urzędników sprawiają wrażenie, jakby wyszli z założenia, że niech sobie te drony latają, skoro nie robią nikomu krzywdy. Siłą rzeczy wywołuje to ogromne pokłady irytacji wśród lokalnych włodarzy, nad których miastami takie niezidentyfikowane obiekty sobie harcują. Nie sposób przy tym nie wspomnieć o przywołanych wyżej bardzo złych doświadczeniach Amerykanów z powietrznym zagrożeniem.

Jakby tego było mało, w 2023 r. nad Stanami Zjednoczonymi latał sobie w najlepsze chiński balon szpiegowski. Amerykanie stracili cierpliwość dopiero po ok. 20 dniach i dopiero wtedy zestrzelili nieproszonego gościa. Prawdopodobnie nie byłoby to możliwe bez silnej presji ze strony opinii publicznej, by „coś z tym wreszcie zrobić”. Można zaryzykować wręcz stwierdzenie, że historia powtarza się na naszych oczach.

Istnieją także alternatywne wyjaśnienia tego fenomenu. Być może UFO nad New Jersey to zupełnie niegroźne prywatne drony należące na przykład do jakiejś telewizji. Służyłyby do robienia ujęć z powietrza. Mogą to też być tajne ćwiczenia samych amerykańskich służb właśnie pod kątem zwalczania wrogich dronów albo walki własnymi dronami w środowisku miejskim. Nikt też nie chce zestrzelić cywilnego samolotu przez przypadek. Z drugiej strony, brak działań oraz transparentności z pewnością robi naprawdę paskudne wrażenie.