Zapewne wszyscy dobrze pamiętamy kulturę potęgi Włoch, w której wychowywano moje pokolenie. Maldini, Boniek, Papież, Ferrari, Rafaello, Pavarotti, Wenecja i festiwal San Remo było synonimami luksusu i lepszego świata.
Nie tylko dla Polaków, dla Włochów również, co niestety nieuchronnie widać przy okazji każdego zetknięcia z włoską rzeczywistością – archaiczną, zastaną, jakby siłą trzymaną w drugiej połowie XX wieku i latach największego tryumfu. Jeśli odpalimy sobie filmy z późnych lat 70., współczesne Włochy różnią się od nich tylko nieznacznie.
Bylejakość życia i usług, którą turyści błędnie zwykli przypisywać mentalności i kulturze Włoch, wszechobecny brud nawet w miejscach publicznych, regularnie spotykana nieznajomość języka angielskiego wśród przeciętnych obywateli – nie tylko na prowincji, ale i wśród kelnerów prestiżowych restauracji, bezdomni mieszkający na ulicach, gotowi wykłócać się o zakłócanie ciszy podczas standardowej drzemki o godzinie 15.00 przed witryną Prady, imigranci ze wschodu i południa nachalnie zaczepiający ludzi na rogu każdej ulicy i w parkach, stare budownictwo, stara komunikacja miejska, bałagan w komunikacji, odpalanie papierosa od papierosa, sceptycyzm we wdrażaniu technologii mobilnych i finansowych. To jest obraz Włoch, który ja znam, a znam na szczęście tylko Włochy północne, z ich najbardziej rozwiniętych obszarów. Podobno na południu jest pięć razy gorzej, a na to wszystko posypujemy szczyptę mafii.
Gdybym miał dziś zainwestować w jakieś europejskie państwo 100 złotych, na pewno nie zrobiłbym tego z Ukrainą. Ale z Włochami też nie – w mojej ocenie w najbliższych latach będziemy świadkami postępującego upadku potęgi (kontynuując proces zaczęty parę dekad temu) tego państwa.
Świat ucieka Włochom cywilizacyjnie i mentalnie
Bo to nie tylko kwestia kultury politycznej, ale i głęboko osadzony problem mentalny, który tę kulturę polityczną napędza. Wydawało mi się, że ten problem mentalny mamy za sobą już dawno w Polsce, choć w 2015 roku pojawiły się w tej materii pewne wątpliwości. Polacy wybrali Prawo i Sprawiedliwość, a to PiS z 2015 roku nie odwołuje się już nawet zresztą do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego, tylko do dziedzictwa Andrzeja Leppera.
Nie mają, a w każdym razie nie na taką skalę, włoskich problemów Hiszpanie czy nawet Portugalczycy. Jednak kiedy słyszę, że niebawem będziemy świadkami spotkania Jarosława Kaczyńskiego z de facto najważniejszym włoskim politykiem (rozmowa ma dotyczyć między innymi stworzenia eurosceptycznej koalicji, w skład której miałyby wejść m.in. AfD, Le Pen i PiS – kapitalne grono), z wyraźnym niepokojem spoglądam w kierunku możliwego obrania Włoch jako być może nawet koronnego sojusznika w Unii Europejskiej.
Po pierwsze, wydaje mi się to jak najbardziej możliwe i prawdopodobne. PiS już raz wykazał się niezwykłą gracją i strategią przy wyborze unijnych sojuszników, powołując sojusz z Wielką Brytanią, która następnie – w odstępie dosłownie miesięcy – zdecydowała się na Brexit. Nie da się jednak ukryć, że z Wielką Brytanią przynajmniej w segmencie bezpieczeństwa łączyła Polskę jakaś wspólnota interesów. Z Włochami interesy nie tyle nas łączą, co wyraźnie dzielą.
Nie przypisywałbym też PiS umiejętności instrumentalnego rozgrywania potencjalnego partnera, gdyż partia wielokrotnie dała dowód tego, że rozgrywać nie potrafi, za to sama jest z lubością rozgrywana przez pipidówkę ze stolicą w Budapeszcie o rozmiarach większego polskiego województwa.
Za naszego życia będziemy więksi od Włoch
Włochy terytorialnie to kaliber Polski, ludnościowo nawet nas pod tym względem przerastają, zaś gospodarczo… Polska też nie jest dziś krajem, na który odważyłbym się stawiać jakiekolwiek pozycje, jednak nieustanne poczucie niższości względem zachodu, postkomunistyczny kompleks sprawiły, że maraton biegniemy sprintem, coraz częściej zawstydzając naszych zachodnich partnerów pracowitością, pomysłowością, otwartością na innowacje, a przy tym ciągłym głodem sukcesu, którego nie wypełni ani bigos, ani Rafaello.
Jeśli spojrzymy na wskaźniki gospodarcze, wizja Polski bogatszej i silniejszej gospodarczo od współczesnych Włoch w perspektywie następnych kilkunasto lat wydaje się nieprawdopodobna. Całościowe PKB Włoch jest ponad dwukrotnie wyższe, mamy tam niezwykle zamożną Lombardię, wielki przemysł motoryzacyjny czy modowy. Włochy są jednak krajem z wielkimi problemami, któremu w nieprawdopodobnym tempie ucieka reszta świata. Pod względem PKB per capita Polska może być na miejscu Włoch już w ciągu najbliższej dekady. Nie zdziwiłbym się jednak, gdybyśmy po weekendzie byli świadkami hołdu lennego tylko dlatego, że ktoś o dawno przebrzmiałeś świetności zgodził się legitymizować Samoobronę BiS swoim zainteresowaniem.