Pewien urzędnik z Krakowa dokonał prowokacji godnej tej z żarówkami sprzed czterech lat. Otóż zamówił alkohol na stronie sklepu monopolowego. Przez to sklep stracił pozwolenie na sprzedaż. Prawną batalię jednak wygrał sklep, a nie urzędnik. Naczelny Sąd Administracyjny właśnie uznał, że zamawianie alkoholu przez internet może być dozwolone, choć oczywiście nie zawsze.
Kilka lat temu cała Polska żyła „żarówkową aferą” urzędniczki z Bartoszyc. Teraz opiszemy inną „urzędniczą prowokację”, która jednak może odnieść skutki zupełnie odwrotne do zaplanowanych. Otóż krakowski urzędnik chciał niegdyś „dopiec” monopolowemu. Wygląda jednak na to, że jego działania mogą sprawić, że zamawianie alkoholu przez internet będzie znacznie powszechniejsze.
No ale po kolei.
Zamawianie alkoholu przez internet. Przełomowy wyrok?
Jak podaje „Rzeczpospolita”, NSA właśnie uznał, że nie można odebrać koncesji sklepowi, który umożliwia zakup alkoholu przez witrynę internetową i dostarcza go do domu klienta.
Otóż jeszcze w 2017 r. (to przed aferą żarówkową!) pewien urzędnik z krakowskiego ratusza kupił butelkę wina na stronie sklepu monopolowego. Co ważne, przedtem wypełnił formularz i założył konto. Wino dostarczył kurier, urzędnik sporządził specjalną notatkę, a sklep stracił koncesję.
Sklep się jednak z tym nie zgodził. Argumentował, że zakupu alkoholu można dokonać przez „osoby trzecie”. Można więc wysłać po butelkę kolegę, taksówkarza, ale i… kuriera.
Kolejne odwołania sklepu do władz samorządowych w tej sprawie nic jednak nie dały, więc sprawa ostatecznie znalazła się w NSA. Obrońcy przedsiębiorców argumentowali na przykład, że ustawa nie zakazuje „sprzedaży napojów alkoholowych przy wykorzystaniu środków komunikacji na odległość”. Co ważne, w odpowiednich ustawach są zapisy, które zakazują sprzedaży w ten sposób leków czy papierosów.
Wyrok NSA jest już prawomocny, zatem można uznać go w pewien sposób za przełomowy. Do tej pory panowało przekonanie, że sprzedawać alkoholu online po prostu nie można. To zresztą mocno uderzało w branżę, na przykład podczas lockdownów. Pewnie wielkie sieci sklepów monopolowych (a takie już powstały w Polsce) teraz już się głowią, czy można będzie sprzedawać „zdalnie” alkohol niczym jedzenie przez Uber Eats…