Rząd już od dłuższego czasu zastanawia się, jak uregulować sytuację na rynku nieruchomości. Ostatnio powrócił temat pustostanów i wielkich funduszy, które wykupują kolejne inwestycje mieszkaniowe. Teraz rządzący mają podobno zamiar sprawić, by budownictwo komunalne wróciło w pełnym wymiarze.
Budownictwo komunalne w pełnym wymiarze? Rząd chce zachęcić samorządy
Obecna ekipa rządząca miała już kilka podejść, jeśli chodzi o zwiększenie dostępności mieszkań. Dotychczasowe programy zakończyły się jednak klęską, a obecny – Mieszkanie bez wkładu własnego – nie ma na celu zwiększenia liczby mieszkań, a raczej umożliwienie zakupu tych, które już są na rynku. Dodatkowo od pewnego czasu toczy się dyskusja, czy rząd zdecyduje się na nałożenie nowego podatku od nieruchomości. Pojawiały się zarówno doniesienia o pracach nad podatkiem od zysków z szybkiej sprzedaży, opodatkowaniem wielkich funduszy inwestycyjnych, podatkie katastralnym jak i podatkiem od pustostanów. Ostatecznie rząd jednak stwierdził, że żadnego nowego podatku na razie nie planuje. Zamiast tego chce zachęcić samorządy do przyjrzenia się pustostanom – część z nich można byłoby przekształcić na lokale mieszkalne.
Teraz okazuje się, że rząd chce zachęcić samorządy do czegoś jeszcze. Chodzi o o budownictwo komunalne. W wywiadzie dla „DGP” wiceminister rozwoju Piotr Uściński potwierdził, że resort chce namawiać samorządy do inwestowania w budownictwo komunalne i socjalne. Samorządy miałyby jednocześnie móc korzystać z funduszu dopłat, z którego środki mogłyby pokryć od 60 do nawet 80 proc. kosztów inwestycji. Nadal rząd namawia też samorządy do szukania pustostanów wyłączonych ze względu na stan techniczny (i w domyśle – do ich wyremontowania). Rządzący zamierzają również wspierać SIM-y (Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe), chociaż na razie nie wiadomo, w jaki sposób.
Aby ułatwić budownictwo nowych mieszkań czy przekształcanie starych budynków w nowe z lokalami mieszkalnymi, rząd pracuje nad ustawą deregulującą prawo budowlane. Nowe przepisy mają usprawnić procesy inwestycyjne. Na razie wiadomo tyle, że trwają m.in. prace dotyczące tzw. konwersji – czyli ułatwieniu przekształceń funkcjonujących obiektów budowlanych. Mowa m.in. o starych biurach czy galeriach handlowych, które mogłyby wypełnić się lokalami mieszkalnymi.
Zwiększenie dostępności mieszkań do 2030 r.
Rząd postawił sobie przy tym wszystkim umiarkowanie ambitny cel. Obecnie wskaźnik liczby mieszkań na 1000 mieszkańców wynosi ok. 400. Za kilka lat – do 2030 r. – ma wynosić 435. Jak stwierdził Uściński, kraj „zbliża się do tego w szybkim tempie”. Jest to jednak raczej zasługa deweloperów, którzy budują na potęgę, a nie rządu. Dodatkowo dostępność mieszkań to jedno – a powraca kwestia ich ceny i zdolności kredytowej Polaków. O ile budownictwo komunalne faktycznie mogłoby pomóc choć częściowo rozwiązać problem, to nie wiadomo, czy samorządy w ogóle podejmą się inwestycji na większą skalę. Zachęty od rządu mogą okazać się niewystarczające.