Jarosław Kaczyński obiecał politykom PiS podwyżki i słowo zostało dotrzymane. W rezultacie politycy w przededniu najwyższej podwyżki podatków w historii III RP przyznają sobie po kilka tysięcy złotych dodatkowej miesięcznej pensji.
Ponieważ poprzednio nie udało się podnieść wynagrodzeń posłów za pośrednictwem Sejmu, gdyż wywołało to zbyt duże oburzenie w narodzie, tym razem z pomocą przyszedł Andrzej Duda. Prezydent wydał w tej sprawie rozporządzenie. Podwyżki są znaczące i momentami wahają się od 40 do 60 proc.!
Wcześniej wynagrodzenie politykom podnosili też Marszałkowie Sejmu i Senatu – Elżbieta Witek i Tomasz Grodzki (PO). Wspólnie podpisali zarządzenie w sprawie podwyżek ryczałtów na prowadzenie biur poselskich i senatorskich. To z kolei oznacza, że Jarosław Kaczyński – poseł i wicepremier w rządzie Mateusza Morawieckiego dostał już trzecią podwyżkę w lipcu 2021 roku!
Podwyżka środków na prowadzenie biur poselskich to nowy rekord tego typu wzrostów – z 15 200 zł do 17 200 zł. Ale to nie koniec. Pensja posła wzrośnie z 8 017 zł brutto do 12 827 zł brutto (60%), a wicepremiera z 13 063 zł brutto do 18 288 zł brutto (40%). Dla Jarosława Kaczyńskiego oznaczałoby to ok. 8400 zł więcej, choć oczywiście ta pierwsza podwyżka jest do rozdysponowania na wydatki służbowe. Podwyżka mogła być bardziej okazała i wynosić nawet 12 000 zł, ale z tej drugiej przysługuje mu jedynie 25%, gdyż wykonuje równocześnie mandat posła i wicepremiera. Pamiętajmy jednak, że parlamentarne brutto, to zupełnie inne brutto niż w przypadku nas, śmiertelników. Posłom i senatorom przysługują różne ulgi podatkowe.
- Czytaj też: Diety poselskie to nie wszystko – faktyczne zarobki parlamentarzystów zawodowych są znacznie wyższe
Można z tych podwyżek zrobić sensację
Mówiąc szczerze… zgadzam się z tym, że te podwyżki były już dawno potrzebne i nadal są relatywnie niewielkie. Ale oczywiście całą sprawę można opisywać wklejając Jarosława Kaczyńskiego na tło willi z drogim samochodem na podjeździe. Można pisać o jego trzeciej podwyżce i konfrontować to z jednoczesnym ograbianiem obywateli, co akurat jest faktem niezaprzeczalnym. Nowy Ład atakuje polską klasę średnią, a wielu przedsiębiorców zapłaci z jego powodu kilkanaście, kilkadziesiąt czy nawet i kilkaset tysięcy złotych podatku więcej w skali roku. Nie dostając nic w zamian.
Można tak to relacjonować i uważam, że politykom Prawa i Sprawiedliwości się to trochę należy. Za sprawą powiązanych ze sobą mediów wyciągają fakty z kontekstu, tworzą idiotyczne kalki i kolaże pojedynczych wypowiedzi, kolorują skórę Donalda Tuska na czerwono i kadrują kamerę tak, by wyglądało, że ma rogi. Kochani panowie z Nowogrodzkiej, naprawdę nie jest wielką filozofią rozmawiać z wami tak, jak wy rozmawiacie z nami. Opamiętajcie się.
To dobrze, że politycy dostają podwyżki
Polscy politycy zarabiają mało. To ma z kolei swoje konsekwencje. Kiedy spojrzymy w ławy sejmowe, trudno oprzeć się wrażeniu, że nie mamy tam ekspertów. Nie, bardzo często są to ludzie, dla których te 8000 zł brutto to nierzadko awans społeczny. Dobrze było to widać, gdy okazało się, że w takiej np. Partii Razem jest sześcioro posłów, którzy łącznie mają 20 tys. złotych oszczędności…
Trudno żeby ktoś porzucał lub ograniczał pracę na przykład cenionego doradcy podatkowego po to, by siedzieć w ławach poselskich za 8000 złotych brutto. Obawiam się, że i 12 800 zł może go nie przekonać. W konsekwencji polski parlamentaryzm skazany jest na nielicznych ideowców i licznych ludzi bez kompetencji. A może wystarczyłoby zmniejszyć liczbę posłów o 1/3, za to potroić pensje?
Polityka traci też ludzi na rzecz biznesu. Część odchodzi do szemranego PR-u na styku polityki i kto wie jeszcze czego (w USA chyba nazywają to lobbingiem), część stawia swoją pozycję jasno: będziemy wierni i gryźli tak, jak partia każe, ale chcemy zostać nagrodzeniu lukratywną posadą państwową, Parlamentem Europejskim lub stanowiskami dla brata. Skoro Jarosław Kaczyński zapowiedział, że partia teraz zacznie walczyć z nepotyzmem, który sama rozbujała do rekordowych rozmiarów, trzeba jakoś posłom wynagrodzić, że szwagier, żona, kochanka i kochanka żony (polska prawica, nie pytajcie) stracą pracę.
Uważam, że to dobrze, by podnieść pensje wicepremierom, bo w wielu resortach na ich głowie spoczywa całe państwo. Oczywiście nie we wszystkich i nie zawsze z powodzeniem, czasem przez pomyłkę zamawia się Kałasznikowy zamiast respiratorów, a co gorsza i tak nie docierają…
To PR-owo słaby moment na podwyżki
Dlatego wziął je na siebie prezydent Andrzej Duda, który w swojej politycznej „karierze” już o nic nie walczy. No bo co takiego może go spotkać? Wyłączą mu orczyk na Szymoszkowej?
Polacy są jednak rozjuszeni, ponieważ polityczny plan znany jako „Nowy Ład” okazał się tak naprawdę fatalnie zorganizowanym systemem redystrybucji pieniędzy od klasy średniej do aparatu państwa z lekkim napiwkiem dla najuboższych, którzy przyklepią go przy urnach wyborczych. Przedsiębiorcy i specjaliści stracą na nim najwięcej, to będzie gigantyczny ubytek w ich zarobkach, historycznie rekordowy. Co gorsza, każdego dnia okazuje się, że plan opodatkowania tychże jest o wiele bardziej kompleksowy, niż w pierwotnych zapowiedziach. Planowane metody są do tego stopnia barbarzyńskie, że walczy z nimi nawet wybrany przez PiS Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.
Polacy, których koszt życia i tak rośnie od rozpędzonej inflacji, pytają co dostaną w zamian za rekordową podwyżkę podatków. Odpowiedzi na to pytanie nie usłyszeliśmy. Polscy politycy natomiast już teraz, w nagrodę za dobrze wykonywaną pracę, raczą się podwyżkami wynagrodzeń.