Rząd przyjął projekt ustawy zaostrzającej odpowiedzialność rodziców, którzy unikają płacenia alimentów na swoje dzieci. Od nowego roku kryterium dochodowe w Funduszu Alimentacyjnym ma wynosić 800 zł. To oznacza, że nasz kraj rozwija się w zawrotnym tempie 7 zł na rok. To jednak nie są jedyne zmiany dla alimenciarzy.
Bardzo mnie cieszy, że po latach ignorowania problemu i odwracania od niego głowy, rząd nie poprzestaje jedynie na pustych deklaracjach w rozwiązaniu żenująco niskiego poziomu egzekwowania alimentów. Przez wiele lat problem był albo zupełnie pomijany w dyskusji publicznej, albo poszukiwano winnych stanu rzeczy. Obrywało się zazwyczaj akurat temu, kto próbował rozmawiać. Komornicy – bo nie potrafią nic wyegzekwować. Opieka społeczna – bo oni tylko potrafią rozdawać pieniądze. Urzędnicy – no, urzędnikom to akurat w naszym kraju zawsze się obrywa. Ogólnie wszyscy problemem się przerzucali niczym gorącym kartoflem.
Jednym z głównych założeń nowej ustawy jest podniesienie kryterium dochodowego w Funduszu Alimentacyjnym. Od nowego roku ma wynosić 800 zł. To podwyżka o zawrotne 75 zł. Warto przypomnieć, że od 2007 roku, kiedy to ostatni raz waloryzowano kryterium dochodowe, jego wysokość wynosiła 725 zł. Łatwo obliczyć, że patrząc na wysokość tej zawrotnej podwyżki, nasze państwo rozwija się w tempie 7 zł rocznie. W 2007 roku płaca minimalna wynosiła mniej niż 950 zł brutto. Od nowego roku płaca minimalna 2019 wzrośnie do 2250 zł brutto. Dzięki takiemu sztywnemu ustawieniu wysokości progu, z każdym rokiem malała ilość osób uprawnionych do pobierania świadczeń.
Kryterium dochodowe w Funduszu Alimentacyjnym wzrośnie do zawrotnej kwoty 800 zł
Na tym nie koniec zmian. Przyjęte prawo, które teraz trafi pod obrady Sejmu, zakłada większe przykręcenie śruby dla osób, które migają się od płacenia alimentów. Przede wszystkim karani mają być pracodawcy, którzy pomagają alimenciarzom w uchylaniu się od nałożonego na nich obowiązku. Najczęściej odbywa to się tak, że oficjalnie taki pracownik zarabia jedynie minimalne wynagrodzenie, a pozostała część jest wypłacana pod stołem. Państwowa Inspekcja Pracy ma przeprowadzać kontrole i informować komorników o tym, że alimenciarz unika płacenia zasądzonych alimentów i chowa wypłatę. Nie bardzo jednak wiem, co komornik z tymi informacjami miałby w ogóle zrobić.
Inspekcja pracy będzie miała również dostęp do informacji na temat miejsca pobytu dłużników, wobec których zastosowano elektroniczny dozór. Dzięki temu będą mogli łatwo sprawdzić, czy taki delikwent faktycznie pracuje na czarno, a nie jedynie towarzysko odwiedza lokalny zakład pracy. To wszystko wygląda bardzo obiecująco i ma spory potencjał propagandowy. Niestety w dalszym ciągu komornicy nie dostaną żadnych nowych lub dodatkowych narzędzi, dzięki którym ich czynności mogłyby faktycznie zmotywować dłużnika do spłaty. Bo z faktu, że nieuczciwy pracodawca zapłaci wysokie kary, dzieci przecież nie zobaczą pieniędzy.