Pochodząca z Rosji dość tajemnicza sieć Mere chciała podbić Europę i stać się supertanią alternatywą dla Lidla. Wygląda na to, że inwazja Putina na Ukrainę staje się gwoździem do trumny sieci na Zachodzie. Mere się zwija z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, a to nie koniec problemów.
Sieć Mere właśnie ogłosiła, że zamyka swój sklep w brytyjskim Preston. To był póki co jedyny sklep firmy w tym kraju. Kolejnych już Mere otwierać tam nie zamierza. A jeszcze niedawno szefowie firmy mieli plany na… 300 sklepów na Wyspach.
Kłopoty są także na innych frontach. Firma ma zamknąć wszystkie swoje osiem sklepów w Hiszpanii. We Francji pierwszy market miał być dopiero otwierany, ale nie dostał pozwolenia. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę już niemal na pewno jej nie dostanie.
W Belgii jest jeden sklep, ale… bez towarów. Bo firma nie znalazła dostawców. Póki co jeszcze względnie idzie sieci w Niemczech, choć tam plany podboju rynku też nie wypaliły.
Mere się zwija, ale co z Polską?
W Polsce Mere ma dziewięć sklepów (pierwszy otwarto w 2020 r. w Częstochowie). Jak podaje serwis dlahandlu.pl, szefostwo najnowszego marketu, w Jaworznie, próbuje jakoś uspokajać sytuację i zapewniać, że sieć „nie mają nic wspólnego z inwazją Rosji”.
Już od jakiegoś czasu jest jasne, że projekt podboju Europy skończy się dla Mere porażką. Inwazja Rosji na Ukrainę jednak na pewno przyspiesza ten proces. Zachód zupełnie odwraca się od Rosji, a europejski biznes nie chce mieć nic wspólnego z reżimem Putina. Nic więc dziwnego, że klienci już nie chcą robić zakupów w Mere, a dostawcy niekoniecznie chcą tam sprzedawać swoje towary.
Konsumenci w Europie też nie kupują narracji, żeby „nie mieszać biznesu czy sportu z polityką”. Słusznie – wiadomo przecież, że w Rosji te sfery są mocno związane z reżimem.
Więc wyraźnie Mere się zwija z Europy i jakoś mało komu jest żal. Ale może sieć zyska teraz jeszcze większą popularność w swojej ojczyźnie? W końcu sankcje cofają ten kraj gospodarczo o jakieś trzy dekady, więc pewnie popyt na supertanie zakupy będzie tylko rósł. I chyba Rosjanie nie będą specjalne wybrzydzać, kupując towary bez opakowań czy prosto z palet.
Swoją drogą, są i inne sieci, które chcą podbić Polskę i Europę, choćby Dodo Pizza. Pamiętajmy, że akurat w tym przypadku narodowość kapitału ma znaczenie…