„Metoda na wnuczka” to temat wałkowany przez media od lat. Mimo tego popularność oszustwa rośnie w niesamowitym tempie. Przez połowę 2021 roku wyłudzono w ten sposób tyle, ile w całym 2018 r.
63,5 mln zł – tyle przez pierwszych sześć miesięcy roku oszuści wyłudzili metodami „na wnuczka”, czy też pokrewnymi, na przykład „na policjanta” – tak wynika z danych Komendy Głównej Policji.
Jak podają funkcjonariusze, przez ten okres oszczędności życia straciło niemal 1200 osób. Oczywiście zapewne prawdziwa skala procederu jest większa – nie każda sprawa przecież jest zgłaszana do służb. Jednak i tak widać, że żniwa oszustów są coraz większe. KGP szacuje, że w 2019 roku wyłudzono „na wnuczka/policjanta” 72 mln zł, a w 2020 – już 89 mln. W tym roku szykuje się kolejny rekord.
„Metoda na wnuczka”. Pandemiczne żniwa?
Policjanci podkreślają, że nie ma regionu w Polsce, w którym oszuści nie próbują oszukać emerytów – a problem dotyczy wszystkich województw. Skąd jednak rosnąca popularność zjawiska, tym bardziej że przecież media od lat o sprawie trąbią i próbują na wiele sposobów ostrzegać seniorów?
Najwyraźniej sporo przestępców traktuje to jako łatwy łup. Nie zawsze jednak tak jest. Policja podaje, że przez pierwsze półrocze udało się powstrzymać około 900 wyłudzeń dzięki czujności rodzin emerytów, ale i na przykład przez reakcję pracowników banków. Często w ten sposób udaremniane są oszustwa na dziesiątki tys. zł.
Oszustwo jest jednak uważane za intratne, a emeryci nie zawsze mogą się bronić. Wydaje się też, że „metodzie na wnuczka” sprzyjała pandemia. Seniorzy byli często pozamykani w domach od wiosny 2020 roku i byli naprawdę stęsknieni za rodzinami. Gdy więc „wnuczek” się wreszcie odezwał lub nawet przyszedł, łatwo było stracić czujność.
Prawo też, co tu dużo mówić, nie jest przesadnie surowe wobec osób, które z zabierania seniorom oszczędności życia robią sobie źródło stałego dochodu. Zwykle górna granica kary jeśli chodzi o ten proceder to 15 lat pozbawienia wolności. Kilkunastoletnie kary zwykle jednak dostają bossowie „wnuczkowych mafii”, w innych przypadkach najczęściej kończy się na tylko kilkuletniej odsiadce.