Pojawiające się regularnie doniesienia o kolejnym emerycie, którego emerytura wynosi zaledwie kilka groszy, budzą salwy śmiechu i uśmiechy politowania. Groszowe emerytury to kłopot nie tylko dla emerytów, ale i dla samego ZUS. Dlatego w porozumieniu z ministerstwem ZUS chce zaprzestać ich wysyłania.
Obowiązujący system emerytalny skutkuje tym, że świadczenie emerytalne należy się każdemu, kto dożył do wieku emerytalnego oraz odprowadził przynajmniej jedną składkę ZUS. Sytuacja, w której wysokość wypłacanej emerytury wynosi kilka złotych, jest oczywiście dość ekstremalna, ale niestety częstsza niż się wydaje. Na tyle częsta, że ZUS traci przez nią całkiem spore pieniądze.
Najniższa emerytura wypłacana w kraju wynosi cztery grosze. Przekazanie takiego świadczenia kosztuje każdorazowo około 10 zł. Do tego dochodzi konieczność jego przeliczenia każdego roku. To już 120 zł. Roczny koszt obsługi tych mikroskopijnych świadczeń ZUS szacuje na 35 milionów złotych. To ogromna kwota, która jest najzwyczajniej w świecie wrzucana do pieca. Z ekonomicznego punktu widzenia ta praktyka jest zupełnie bez sensu. Dlatego ZUS porozumiał się z resortem pracy i dąży do zmiany prawa.
Niska emerytura ZUS to ogromny koszt dla budżetu
Według Gazety Prawnej trwają prace nad zmianą, która wprowadzi inny sposób wypłacania świadczeń, których wysokość nie przekracza 100 zł. W przypadku tych najniższych kwot miałyby one być wypłacane jednorazowo. Te nieco większe w systemie kwartalnym lub rocznym. Pomysł jest na razie w powijakach, jednak nie można odmówić mu sensu.
Emerytury w tak niskiej wysokości to problem, który najczęściej dotyczy osób, które całe życie przepracowały bez odpowiedniej umowy, albo wręcz przeciwnie. Osoby najlepiej sytuowane, których zarobki pozwoliły im odłożyć oszczędności pozwalające na komfortowe życie po zakończeniu kariery zawodowej.
Problem, z którym muszą zmierzyć się rządzący i ZUS najlepiej świadczy o tym, że obecny system ubezpieczeń społecznych z każdym rokiem staje się coraz mniej wydolny. W dyskusji publicznej pojawiają się argumenty za tym, aby wprowadzić emeryturę obywatelską czy uzależnić wypłacanie świadczeń dla osób, które przepracowały co najmniej 10 lat i przez ten czas odprowadzały składki. Rozwiązaniem może być też forsowane przez premiera Morawieckiego pracownicze plany kapitałowe.