Turysto, uważaj jeśli lecisz do Włoch! Rachunek w restauracji na 1000 euro powoli robi się tam zwyczajem naciągaczy

Prawo Zagranica Zakupy Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (40)
Turysto, uważaj jeśli lecisz do Włoch! Rachunek w restauracji na 1000 euro powoli robi się tam zwyczajem naciągaczy

Wyprawa do Włoch kojarzy się z pięknymi widokami, odwiedzaniem zabytków kultury i – rzecz jasna – kosztowaniem wspaniałej kuchni. Czterech studiujących w Bolonii Japończyków postanowiło zjeść coś smacznego w Wenecji. Jakie było ich zdziwienie, kiedy dostali rachunek na 1100 euro. Oszuści w restauracjach to poważny problem! 

Wenecka policja dostała zgłoszenie o dość nietypowym (choć nie tak zupełnie niecodziennym) przypadku w jednej z weneckich restauracji. Poszkodowanymi byli młodzi Japończycy, którzy chcieli posilić się w trakcie podróży do Wenecji. Zamówili sobie smażone warzywa, ryby, wodę oraz cztery befsztyki. Nie prosili o wino z górnej półki, nie chcieli także nic, co mogłoby nadszarpnąć ich studencki fundusz.

Byli zszokowani, kiedy zażądano od nich 1100 euro za całość. Nie sprawdzili cen tego, co zamawiali? Nie wiadomo, ale to nie jedyny taki przypadek. Trzy osoby z tej samej grupy wycieczkowej udały się do innej weneckiej restauracji, gdzie za makaron z rybą zażądano od nich 350 euro. Ponieważ płacili kartą, mieli dowód tego, że zostali oszukani. O sprawie informuje RMF 24.

Masz ochotę na darmowe jedzenie? Żaden problem! Są restauracje, w których odpracujesz swój obiad

Oszuści w restauracjach?

Kiedy wybieramy się na wycieczkę zagraniczną, powinniśmy dokładnie sprawdzać opinie przybytku, do którego się udajemy w celu zjedzenia czegoś. Czasami może się okazać, że sprytni restauratorzy zaczną nam serwować potrawy, których nie zamawialiśmy, ale za które będziemy musieli zapłacić, jeśli ich nie odeślemy z powrotem do kuchni. Tak było z trojgiem turystów, którzy w listopadzie na placu Świętego Marka poszli na obiad, zaś kelnerzy wykorzystali fakt, iż nie znali oni włoskiego. Przynosili im bez przerwy pyszne jedzenie, ci – zadowoleni – posilili się jedzeniem, którego wcale nie zamówili. Dostali wtedy rachunek na 526 euro. Burmistrz miasta wstawił się za restauratorem, żartując, że jak się przyjeżdża do Włoch, to powinno się znać trochę włoskiego. Dodał również, że każdy może się najeść, napić, a potem twierdzić, że nie znało się języka.

Nie zawsze się jednak tak dzieje. Innym razem, kiedy pewien turysta zamówił wystawny obiad w restauracji na Sycylii, zjadł, a później odmówił płacenia rachunku, twierdząc, że ten jest za wysoki, został przez sąd uniewinniony. Mowa tu była jednak o kwocie 20, nie 1100 euro, a turysta był swoistym naciągaczem.