O wielkiej reformie podatkowej PiS dyskutujemy już od paru miesięcy, ale do tej pory pomijano jeden, bardzo istotny wątek. Mianowicie: Polski Ład a jeden procent podatku przekazywanego na organizacje pożytku publicznego. A przecież jeśli podatku u niektórych wcale nie będzie (za sprawą wyższej kwoty wolnej), to o odliczaniu z niego 1% też możemy zapomnieć. To może zdewastować budżety wielu niezwykle pożytecznych fundacji.
Polski Ład a jeden procent
Problem opisuje dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna. Opiekunowie osób niepełnosprawnych zwracają w tekście uwagę na to, że jeśli Nowy Polski Ład wejdzie w życie w takim kształcie, jak zakładano, to miliony osób stracą możliwość dotowania organizacji pożytku publicznego poprzez 1%. Mechanizm takich skromnych dotacji działa od kilkunastu lat i jest dla wielu fundacji podstawą do normalnego funkcjonowania. Tym bardziej, że dla podatników jest to rozwiązanie bezkosztowe, ich jedynym zadaniem jest wybór odpowiedniej OPP. A jeśli nawet tego nie zrobią, to taki podmiot zostanie wybrany losowo.
Tymczasem kwota wolna od podatku, która według założeń reformy ma wynosić teraz 30 tysięcy złotych, może zrujnować wiele organizacji pożytku publicznego. Najmniej zarabiający i spora część emerytów będą mieli rzecz jasna materialnie lepiej, ale nie płacąc podatku nie przekażą z niego tradycyjnego 1 procenta. Nawet jeśli były to zawsze niewielkie kwoty, to przekazane przez większe grono osób dawały już takiej fundacji pewne egzystencjalne minimum. Teraz te pieniądze przepadną. Trudno bowiem oczekiwać, że każda osoba korzystająca z podwyższonej kwoty wolnej będzie co roku pamiętać o tym, by z własnej woli przekazać dotację na OPP.
Zapomnieli o najsłabszych?
Wygląda więc na to, że już w przyszłym roku zamiast tworzyć zestawienie kto najwięcej otrzymał z waszego 1 procenta podatków, przygotujemy listę fundacji, które ogłosiły upadłość. Jeśli bowiem nie powstanie mechanizm w jakiś sposób rekompensujący utratę tych mikrodotacji od podatników, wiele podmiotów zniknie z mapy Polski. A nawet jeśli taki mechanizm powstanie, to obawiam się że może skończyć się tak jak z Rządowym Funduszem Inwestycji Lokalnych. Czyli pieniądze będą, ale za ich przyznawanie będzie odpowiadać jakiś zespół partyjnych urzędników. Którzy zadbają o to, by pieniądze trafiły przede wszystkim do „swoich”.
Oby tak nie było, bo w przypadku organizacji pożytku publicznego polityka praktycznie się nie liczy. Mnóstwo tego typu podmiotów działa przede wszystkim po to, by ratować ciężko chore osoby albo wspomagać rehabilitację osób niepełnosprawnych. Pomagają ubogim, dożywiają, edukują (choć tu akurat Przemysław Czarnek na pewno chętnie by uciął dotację wielu nielubianym NGO-som). Poza tym one istnieją właśnie dlatego, że polskie państwo zaniedbuje wiele dziedzin życia. Bez OPP potrzebujący zostaną pozostawieni sami sobie. A tego w imię jakiegokolwiek interesu politycznego zrobić po prostu nie wolno.