Koniec roku zbliża się wielkimi krokami. Wraz z nim wielu pracowników zapewne zorientuje się, że wciąż ma do wykorzystania sporo dni wolnych. Co się z nimi stanie wraz z nadejściem 2023 roku? Sprawdzamy jak w praktyce wygląda przeniesienie urlopu na kolejny rok.
Zaległy urlop nie powinien być normą
Zgodnie z postanowieniami Kodeksu pracy każdemu pracownikowi przysługuje prawo do corocznego, nieprzerwanego i płatnego wypoczynku. Jest to przywilej, którego nikt z nas nie może się zrzec. Pracodawca natomiast ma obowiązek udzielić nam urlopu w roku kalendarzowym, w którym uzyskaliśmy do niego prawo. Tak więc wnioskiem jest prosty – urlopy powinno się wykorzystywać.
Ustalanie ich terminu odbywa się na podstawie planu urlopów sporządzonego przez pracodawcę. Tym samym już na początku każdego roku wspólnie z szefem należy ustalić, w które dni zamierzamy odpoczywać. Zmiana tych założeń dotyczy tylko ważnych umotywowanych przyczyn występujących po stronie pracownika lub pracodawcy.
Tyle w teorii, bo praktyka może wyglądać różnie. W zależności od zakładu pracy plany urlopowe traktowane są mniej lub bardziej poważnie. Czasem jest też tak, że ze względu na ogrom pracy, w danym roku nie jesteśmy w stanie udać się na wypoczynek w planowanym terminie. Co więc dzieje się z urlopem, który do końca roku nie zostanie wykorzystany?
Przeniesienie urlopu na kolejny rok – tak, ale nie zawsze w tym samym charakterze
Odpowiedź jest prosta, automatycznie przechodzi na kolejny rok. W tym celu nie ma potrzeby składania pracodawcy żadnego wniosku, czy oświadczenia. W 2023 roku będzie można zatem wykorzystać dni wolne przysługujące w bieżącym roku. Teoretycznie zaległy urlop powinien zostać wyczerpany do 30 września następnego roku kalendarzowego.
W rzeczywistości nie ma jednak żadnej sankcji jeśli nie uda się dotrzymać wspomnianego terminu. Sąd Najwyższy od lat stoi jednak na stanowisku, iż pracodawca może wysłać pracownika na zaległy urlop, nawet bez jego zgody. W razie kontroli Państwowej Inspekcji Pracy to właśnie nasz szef odpowiada przecież za brak nadzoru nad urlopami swoich podwładnych.
Co ważne, przeniesienie urlopu na kolejny rok nie dotyczy tzw. urlopu na żądanie. Tym samym dni przeznaczone na natychmiastowy, niezapowiedziany urlop można wykorzystać w następnym roku, ale już w trybie zwykłego urlopu wypoczynkowego. Pracownikowi przysługują bowiem corocznie tylko 4 dni urlopu na żądanie i nie ma możliwości ich kumulowania.
Polacy chętnie korzystają z przenoszenia urlopu, bo nie mają kiedy go wykorzystać
Kwestia wykorzystania zaległego urlopu interesuje wielu Polaków. Wszak od lat jesteśmy w ścisłej europejskiej czołówce jeśli chodzi o roczną ilość przepracowanych godzin. W 2020 roku byliśmy nawet liderami tego niechlubnego rankingu. Na przeciwległym biegunie znajdują Niemcy, którzy w pracy spędzają średnio nawet 270 godzin w roku mniej.
Z tegorocznych danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wynika, że 75% Polaków ze względu na pracę odczuwa stres w życiu codziennym. W wielu miejscach szefostwo zupełnie nie dba bowiem o równowagę między życiem prywatnym a zawodowym. Być może pierwszym krokiem w kierunku reform będzie unijna dyrektywa „work-life balance”, której efektem będą zmiany w Kodeksie pracy jeszcze w tym roku.
O swoje zdrowie i odpoczynek powinniśmy jednak zadbać przede wszystkim sami. Wykorzystywanie urlopu ma w tym kontekście niemal kluczowe znaczenie. Mając to na uwadze, pomimo możliwości przeniesienia dni wolnych na kolejny rok, warto dać sobie szansę na chwilę oddechu jeszcze w 2022 roku.