W Detroit technologia skanuje twarze przechodniów i wykrywa przestępców, ale robi to niedokładnie

Prywatność i bezpieczeństwo Zagranica Dołącz do dyskusji (212)
W Detroit technologia skanuje twarze przechodniów i wykrywa przestępców, ale robi to niedokładnie

The Guardian donosi, że technologia działająca w Detroit powoduje niebywałe kontrowersje. System rozpoznawania twarzy przechodniów pozwala na wykrywanie poszukiwanych osób, a co za tym idzie — skutkuje zaalarmowaniem policji i aresztowaniem „figurantów”.

Rozpoznawanie twarzy przechodniów

W mieście Detroit od jakiegoś czasu funkcjonuje technologia, pozwalająca na skanowanie zdjęć twarzy przechodniów, będących w zasięgu kamer miejskiego monitoringu. Działanie technologii było w zasadzie ukryte i służyło de facto do dokonywania aresztowań.

Informacje o owym systemie zostały przypadkowo ujawnione w maju w raporcie Uniwersytetu Georgetown. Fakt, że władze „po cichu” szpiegowały obywateli, wywołał powszechne niezadowolenie. Owo niezadowolenie przerodziło się w zgorszenie, gdy okazało się, że oprogramowanie błędnie analizowało osoby z innym kolorem skóry niż biały. Trzeba również dodać, że odsetek osób czarnoskórych w Detroit to aż 83% populacji.

Trzeba zaznaczyć, że nie wszystkie miasta USA pozwalają na korzystanie z takich rozwiązań. Dla kontrastu warto dodać, że San Francisco, Oakland, Cambridge i Sommerville niedawno zakazały tej technologii.

Rozpoznawanie twarzy przechodniów a domniemanie niewinności

Władze Detroit nie bardzo chcą pozbywać się systemu rozpoznawania twarzy. W całym mieście zamontowano aż 600 kamer, które rejestrują obraz w wysokiej rozdzielczości. Jest to dla miejscowej policji nieocenione źródło informacji o obywatelach.

Jak zaznacza jeden z mieszkańców Detroit:

Biometrycznie identyfikując wszystkich i porównując ich z listą poszukiwanych osób, zakłada się winę, dopóki osoba nie udowodni swojej niewinności. To nie zwiększy naszego bezpieczeństwa, a jedynie sprawi, że będziemy się bardziej bać.

O ile taka opinia może się wydać w Polsce dosyć dziwna, to trzeba pamiętać, że policja w USA (oczywiście mocno generalizując) z jednej strony działa brutalnie, ale z drugiej strony raczej nie może ot tak „prewencyjnie” naruszać cudzej wolności.

Rzecznik policji z Detroit nie chciał ponadto powiedzieć, ile aresztowań dokonano w oparciu o dane ze zdjęć. Wskazano natomiast, że bardzo często oprogramowanie działa nieodpowiednio, błędnie skanując twarze osób. Na szczęście istnieje szereg mechanizmów kontrolnych, które wymuszają dodatkową weryfikację podejrzanej osoby z użyciem czynnika ludzkiego.