W czasie kolejnych fal epidemii koronawirusa i ogłaszania nowych obostrzeń, na sile przybierają samobójstwa wśród młodych ludzi

Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji
W czasie kolejnych fal epidemii koronawirusa i ogłaszania nowych obostrzeń, na sile przybierają samobójstwa wśród młodych ludzi

Cały świat stoi w obliczu zagrożenia kolejnymi falami zakażeń wirusem SARS-CoV-2 i jego coraz bardziej inwazyjnymi mutacjami. Walka z COVID-19 opiera się na izolacji i ograniczeniu kontaktów międzyludzkich do niezbędnego minimum. A to z kolei najgorzej odbija się na osobach wchodzących w dorosłość. W Stanach Zjednoczonych samobójstwa wśród młodzieży w czasie pandemii stanowią główną przyczynę zgonów. W Polsce zaś w 2020 roku Telefon Zaufania czy Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę notowały rekordowe ilości zgłoszeń.

Osoby poniżej 25. roku życia stanowią jedną trzecią populacji Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak polskich studentów i uczniów ograniczenia już od ponad roku pozbawiają ich szansy na zrównoważony rozwój edukacyjny, emocjonalny i społeczny. To bardzo ogólne stwierdzenie, lecz nie ulega wątpliwości, że właśnie niedostateczne rozwinięcie między innymi tych trzech sfer życia prowadzi do najtragiczniejszych konsekwencji.

Samobójstwa wśród młodzieży w czasie pandemii

Według statystyk w USA wśród wszystkich zgonów w grupie osób poniżej 25. roku życia COVID-19 stanowił przyczynę śmierci u zaledwie 1,2 proc. Z ostatnich obliczeń wynika, że ​​w porównaniu do liczby zgonów w 2018 i 2019 roku na 100 tys. młodych w 2020 r. odnotowano o jeden więcej przypadek śmierci wśród osób poniżej piątego roku życia. Wśród osób w wieku od 5 do 14 lat wzrost ten wynosi 1,5 zgonu. Aż o 23 zgony na 100 tys. młodych wzrosła liczba śmierci osób w wieku od 15 do 24 lat. Ogółem liczba zgonów na 100 tys. w tej grupie wiekowej wzrosła z 106,4 na 100 tys. w 2019 r. do 131,7 na 100 tys. w 2020 r. To wzrost o 23%. Do tej grupy wiekowej (15–24), jak podaje portal American Institute for Economic Research, zalicza się aż 91 proc. młodych samobójców.

W Stanach Zjednoczonych podobnie jak w Polsce od początku pandemii znacznie wzrosła liczba telefonów wykonywanych pod numery interwencyjne dla młodzieży zmagającej się z problemami psychicznymi. Od marca do sierpnia ubiegłego roku National Alliance on Mental Illness HelpLine odnotowała 65-procentowy wzrost zgłoszeń. Inna amerykańska linia pomocy młodzieży Crisis Text Line odebrała w listopadzie 2020 roku 180 000 telefonów – najwięcej w historii organizacji. 90 proc. wszystkich połączeń wykonywały osoby poniżej 35. roku życia.

Przyczyny załamań i samobójstw

Przerażające jest stwierdzenie profesora Dacida Brenta, który w rozmowie z AIER wyznał, że samobójstwo wybierają osoby, które tak naprawdę na poważnie powinny wkraczać w życie – ukończywszy studia, wchodząc na rynek pracy. W obliczu gospodarczego przestoju jednak i zamykania uniwersytetów młodzi dorośli mają mniejsze możliwości rozwoju ekonomicznego i niewystarczające wsparcie społeczne. To w konsekwencji popycha ich do tragicznych decyzji. Profesor psychologii klinicznej z Uniwersytetu Oregońskiego Nick Allen stwierdził z kolei, że stres wywołany pandemią COVID-19 odbiera to, co doceniamy w naszej codzienności. Nie można pójść na żadne wydarzenie sportowe, spotkać się w miłym miejscu ze znajomymi, pójść na imprezę. Zdaniem specjalisty to odebranie aktywnym ludziom istotnych aspektów nagradzających ich codzienny wysiłek nie tylko w pracy zawodowej, lecz także ten wkładany we wzbogacanie i umacnianie swoich kontaktów społecznych.

Brak doświadczania przyjemności płynących z uczestnictwa w realnym życiu powoduje niemożność czerpania jej również z „uciech”, które możemy sobie zapewnić w czasie pandemii. Filmy i seriale na Netflixie czy granie na Playstatition przestają cieszyć, kiedy zdajemy sobie sprawę, że to rozrywki, na które jesteśmy skazani. Ten brak czerpania przyjemności specjaliści nazywają anhedonią, która jest jednym z objawów depresji.

Według sprawozdań pracowników jednego z telefonów zaufania, wielu młodych ludzi żałowało, że nie może robić rzeczy, które normalnie mogliby wykonywać – od realnie spędzanego czasu wolnego w gronie znajomych do przekraczania znaczących w życiu etapów, takich jak zakończenie szkoły, studiów czy rozpoczęcie pracy. Zdaniem Emily Moser, dyrektor YouthLine, starsi dorośli mieli wiele lat na doświadczanie tych wszystkich sytuacji życiowych i radzenia sobie ze związanym z nimi stresem, dzięki czemu lepiej radzą sobie w obecnej sytuacji. Według suicydologa z Uniwersytetu Bristolskiego Davida J. Gunnella wiele problemów ze zdrowiem psychicznym i zachowaniami samobójczymi, wynikającymi z niedostatecznego rozwinięcia umiejętności radzenia sobie ze stresem, przy jednoczesnym narażeniu na jego nadmiar w czasie pandemii COVID-19, będzie występować dłużej i osiągnie szczyt po zakończeniu pandemii.

Samobójstwa wśród młodzieży w czasie pandemii w Polsce

Z tej uniwersalnej obserwacji wynika, że zaburzenia psychiczne młodych ludzi to kolejne obok najważniejszych problemów zdrowotnych takich jak nowotwory czy choroby wieńcowe, które swoje najgroźniejsze oblicze może pokazać po zakończeniu pandemii.

Rok pod znakiem COVID-19 w Polsce przyniósł tragiczne skutki dla kondycji mentalnej młodzieży. Według statystyk aż 44 proc. z nich ma objawy depresji. Telefon Zaufania dla dzieci i młodzieży jest aktywy przez całą dobę, co i tak nie wystarcza, by odebrać wszystkie połączenia. Ok. 3 tys. młodych ludzi zaś wypełniło formularz na stronie fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Liczba zgłoszeń w 2020 roku w stosunku do 2019 roku wzrosła o 3000. W sumie to ponad 12 tys. młodych ludzi, którzy z pogarszającej się sytuacji związanej z ograniczeniami, potrzebują doraźnej pomocy psychologicznej. Fundacja 747 razy interweniowała w sytuacji zagrożenia życia młodego człowieka spowodowanej w większości próbą samobójczą. W 2019 roku takich interwencji podjęto 519.

Strategie walki z epidemią niemal wszystkich państw opierają się na ograniczeniach. Najczęściej osoby, które o tych zamknięciach i „lockdownach” decydują, miały już okazję nauczyć się radzenia sobie ze stresem – tak przynajmniej wynika z obserwacji wspomnianej Emily Moser. Warto jednak pamiętać, że bez konkretnych rozwiązań skierowanych w stronę właśnie tych, którym pandemia odbiera inicjujące zawodowo, edukacyjne i społecznie lata życia, za niedługo możemy być świadkami rozwoju kolejnego obok pokolenia Milenialsów X,Y,Z – pokolenia ZOOM, bo tak realizujemy teraz większość naszych kontaktów międzyludzkich. I trudno nie mieć obaw o nasze społeczne funkcjonowanie kilka czy kilkanaście lat po pandemii COVID-19 – o ile jej definitywny koniec nastąpi.