Witamy w naszym cyklicznym przeglądzie skarg wpływających do Komisji Etyki Reklamy. Tym razem ponownie chodzi o kwestię dyskryminacji płciowej, ale nie przez PKP Intercity, a Aero2.
Co więcej, tym razem dyskryminowani nie są mężczyźni, których ponoć stereotypowo ukazuje się jako głupszych, a kobiety, które – wedle treści skargi – stereotypowo ukazuje się jako głupsze.
Skarga na reklamę Aero2 – czy operator dyskryminuje kobiety?
Niby skargi do Komisji Etyki Reklamy, a jesteśmy niebezpiecznie blisko wniosku, że generalnie stereotypowo wszystkich ludzi ukazuje się jako niezbyt mądrych. Ciekawe, czemu tak się dzieje. Ciekawe skąd pomysł na taką interpretacją, prawda?
„Przekaz reklamowy znajduje się na witrynie internetowej Aero2 oferuje dwie usługi internetowe: bezpłatną (z ograniczeniami w postaci mniejszej prędkości oraz konieczności wpisywania co 60 minut kodu CAPTCHA) oraz płatną (bez ograniczeń).
Zarzucam naruszenie art. 4 KER przejawiające się w tym, że reklama zawiera treści dyskryminujące ze względu na płeć. Aero2 Sp. z o.o. posłużyła się stereotypowym przedstawieniem kobiety (klientki) jako mniej wymagającej, mniej obeznanej technologicznie, a przez to gorszej (słabszej) od mężczyzny (klienta). Świadczy o tym postać Ani, która ze względu na swoje ułomności musi korzystać z usługi bezpłatnej. Reklamowemu Mariuszowi, którego prezentuje się jako lubiącego szybkość, proponuje się ofertę «First Class». O podejściu spółki niech świadczą równie dyskryminujące: skład zarządu oraz informacyjno-kompetencyjne stłamszenie członkini zarządu (brak tzw. bio na stronie internetowej w przeciwieństwie do członków zarządu).„
W odróżnieniu od czytelników Bezprawnika uważam, że skarga na reklamę PKP Intercity była pisana serio. Jednak wiele osób zarzucało mi w komentarzach, że nie wyłapałem wówczas oczywistej kpiny z rozmaitych skarg i pomstowania na dyskryminację kobiet, która w takich wypadkach zawsze traktowana jest z pełną powagą.
Możliwe, jednak pozostanę konsekwentny i powyższą skargę na Aero2 uważam za równie idiotyczną. Zacznijmy od końca, budowane w oparciu o swoisty „research ziemkiewiczowski” oceny polityki firma na temat biografii na stronie (sam z gardła wyciągałem takie informacje moim redaktorom, a połowie musiałem w końcu napisać sam) czy przywoływanie nieistniejącego z prawnego punktu widzenia stanowiska „członkini” zarządu w imię upartej, momentami groteskowej feminizacji języka pozwalają podejrzewać, że mamy tu do czynienia z autorem z gatunku „social justice warrior”. Taki, wiecie, kabaret a’la Partia Razem.
A skoro tak to wypadałoby zadać skarżącej pytanie: dlaczego ośmiela się zakładać płeć posiadaną przez osoby występujące w reklamie?
Absurdy i pokonywanie własną bronią zostawmy jednak na boku. Osobiście żyję w przekonaniu, że istnieją tylko dwie płcie, no i siłą rzeczy musi się czasem zdarzyć tak, że przedstawicielowi jednej płci będzie przypadała gorsza rola. Z punktu widzenia takich absurdalnych skarg, gdyby w reklamie pojawiali się na przykład dwaj mężczyźni, moglibyśmy mówić, że Aero2 to samczy klub, który nienawidzi kobiet. A może niech mężczyzna korzysta z gorszego pakietu, a kobieta z lepszego? Czy wtedy byłoby w porządku? W świecie, w którym logikę i sprawiedliwość zastępuje poprawność polityczna, ma to nawet swoją specjalną nazwę – uwaga – „dyskryminacja pozytywna”.
Tylko potem pojawiają się skargi w drugą stronę, jak w reklamie PKP Intercity.
A gdyby tak po prostu przyjąć za pewnik, że kobiety i mężczyźni są sobie równi? Że zarówno wśród jednej i drugiej płci występują jednostki mądrzejsze i głupsze, bardziej zaradne i mniej zaradne, zaś reklamy bez jakiejś specjalnej filozofii prezentują tych bohaterów wedle nadanego scenariusza?
Aero2 pyta kto tu tak naprawdę obraża ludzi – oni czy skarżący?
Odpowiedź Aero2 była bardzo rozbudowana, spokojna i merytoryczna. Nie pozostawiła większych złudzeń co do sensowności skargi.
Nie zgadzamy się z zarzutem, że osoby korzystające z BDI są osobami słabymi, gorszymi czy mniej obeznanymi technologicznie. Przeciwnie, osoby korzystające z BDI są osobami na tyle świadomymi technologicznie, że potrafią ocenić, czy wystarczy im dostęp bezpłatny. Z informacji jakie uzyskujemy wynika, że prawdopodobnie zapoznały się z ofertami licznych operatorów telekomunikacyjnych i znają swoje potrzeby dotyczące dostępu do Internetu oraz potrafią zestawić je ze swoimi możliwościami finansowymi. Osoby te często biorą kartę BDI do drugiego urządzenia, dla siebie, swoich bliskich czy dzieci. Często robią to świadomie, wybierając ofertę bezpłatną i znając dobrze jej ograniczenia, ale równocześnie nie chcą przekraczać określonej kwoty łącznych wydatków na Internet i telefon w swoim gospodarstwie domowym. W tym kontekście jesteśmy zaskoczeni interpretacją postaci Ani przekazaną w skardze. Nigdzie nie wskazujemy na rzekome «ułomności» postaci Ani i przedstawiona interpretacja jest w naszej opinii bardzo stronnicza.
Opinia wyrażona przez osobę składającą skargę konsumencką jest w naszej opinii silnie ukierunkowana na zawartą tam tezę, opiera się na bardzo schematycznej obserwacji świata poddanego jakiemuś dwubiegunowemu konfliktowi. Jednak przede wszystkim jest to opinia krzywdząca dla setek tysięcy osób, które dotychczas skorzystały z BDI. Wydaje się, że to skarżący stosuje schematy (stereotypy), które zatrącają dyskryminacją ze względu na płeć.
Zaś na samym końcu moim zdaniem trafnie odbito piłeczkę w stronę – zapewne – skarżącej.
Mając na uwadze powyższe uważamy, że zarzuty skargi konsumenckiej są bezpodstawne, a jej treść jest w istocie krzywdząca i obrażająca setki tysięcy osób, które sięgnęły po BDI.
Zespół Orzekający, nie dopatrzył się w reklamie naruszenia norm Kodeksu Etyki Reklamy zarzucanych przez Skarżącego.
Zespół Orzekający zwrócił uwagę, że w przedmiotowej reklamie dochowano należytej staranności. Zespół Orzekający uznał również, że reklama była prowadzona w poczuciu odpowiedzialności społecznej i nie zawiera treści dyskryminujących ze względu na płeć.