Przedwczoraj został opublikowany raport NIK, odnoszący się do stanu polskich uczelni. Wynika z niego jednoznacznie, iż pieniądze, przeznaczone na polskie szkolnictwo wyższe, są – wręcz – marnowane. Z czego to wynika? Co można w takiej sytuacji poprawić? Omawiamy stan polskich uczelni.
Treść raportu, wraz z komentarzem, można zobaczyć na stronie internetowej NIK.
Studia „dla każdego”?
Możliwość studiowania niewątpliwie stała się dostępna dla znacznie szerszego grona osób, niż kiedykolwiek wcześniej. Mnogość dostępnych kierunków, a także ogromna liczba przyjmowanych studentów, połączona z rozwojem i powstawaniem dziesiątek uczelni (w tym prywatnych) powoduje, że studia stają się być ogólnodostępnym dobrem, które nie kojarzy się już z elitami.
Z drugiej strony wiele osób, w tym z grona nauki, wskazuje, że poziom nauczania sukcesywnie się obniża. Czynników, które tę sytuację powodują, jest wiele. W opozycji do takiego procesu wiele ośrodków akademickich próbuje – w odpowiedzi na słabnący poziom – różnych metod poprawy obecnej sytuacji. Tak też wiele uczelni kieruje nacisk na praktykę, czy współpracę międzynarodową.
Niedawno (bo 1.10.2018 r.) weszła w życie zupełnie nowa ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym, która – według resortu – niewątpliwie rewolucjonizuje i zmienia na lepsze ogół szkół wyższych w Polsce. Czy tak faktycznie jest? Ciężko w tym momencie ocenić.
Raport NIK a stan polskich uczelni
Przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli wskazują, że bardzo ciężko jest zbadać stan polskiego szkolnictwa wyższego. Z jednej strony oczywiście istnieje Polska Komisja Akredytacyjna, ale wyniki różnorakich kontroli (notabene chętniej wymierzonych w uczelnie prywatne) nie są w stanie dać wyniku, który odnieść można do ogółu. Fakty są jednak faktami i polskie szkoły wyższe znajdują się w odległych miejscach na listach światowych rankingów w tym zakresie.
Zgodnie z danymi, które przekazuje NIK
- W Polsce funkcjonuje 131 uczelni publicznych i 301 uczelni prywatnych
- Liczba studentów na uczelniach publicznych wynosi 1 mln, a na uczelniach prywatnych – 314 tyś
Liczba uczelni, połączona z mało sprawnym procesem akredytacji – według NIK – powoduje sytuację, w której Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie może uzyskać rzetelnej informacji o stanie polskiego szkolnictwa wyższego. Wskazuje się również na problem obniżania progów punktowych, wynikający z niżu demograficznego. Uczelnie obniżają progi, nawet do absolutnego minimum – czyli zdanej matury- aby nie narazić się na możliwość wstrzymania dofinansowań. Powoduje to obniżenie poziomu nauczania, ale moim zdaniem jest to zbyt pochopnie stwierdzona zależność. Problemem jest także zbyt duże skonsolidowanie uczelni w danych regionach, przez co na relatywnie małym obszarze znajduje się kilka uczelni, które kształcą na tych samych kierunkach. Stanowi to problem nie tylko dla uczelni i rywalizacji między nimi, ale także dla lokalnego rynku pracy.
Postulaty NIK
Najwyższa Izba Kontroli apeluje również do organów, od których zależy stan polskich uczelni. Tak też zwraca się do
Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego o:
- monitorowanie efektów wprowadzonych instrumentów finansowych dotyczących jakości kształcenia;
- poszerzenie zadań ustawowych PKA, o wymóg prowadzenia całościowych, przekrojowych i tematycznych (np. kierunki lekarskie, nauczycielskie) ewaluacji jakości kształcenia w uczelniach, których wyniki pozwoliłyby na doskonalenie systemu szkolnictwa wyższego;
- podjęcie działań mających na celu uregulowanie w PSW warunków odstąpienia i zawieszenia postępowania w sprawie przeprowadzenia oceny programowej na kierunku studiów;
Oraz do
Polskiej Komisji Akredytacyjnej o:
- uszczegółowienie w statucie Komisji wszystkich ogólnych kryteriów oceny programowej na kierunku kształcenia wymienionych w stosownym rozporządzeniu.
Tytułem zakończenia: jestem studentem, który oprócz uczestniczenia w zajęciach, zajmuje się również samorządnością studencką. Rozumiem i widzę wiele problemów, które dotykają polskie szkolnictwo wyższe, ale wiem, że nie należy – w przypadku szkolnictwa wyższego – wrzucać wszystkich i wszystkiego „do jednego wora”. Problemy mogą wystąpić wszędzie i na każdej uczelni, bo niektóre z nich dotykają tylko konkretnych ośrodków akademickich. Każda zmiana w zakresie nauki powinna być najszerzej konsultowana, i to z każdym środowiskiem studenckim lub akademickim.