Jeszcze do niedawna osoby, które planowały zakup nieruchomości mogły mieć nadzieję, że KNF złagodzi swoje stanowisko dotyczące wymogów, jakie banki stawiają potencjalnym kredytobiorcom. Teraz jednak wydaje się to coraz mniej prawdopodobne. Co więcej, KNF zdaje się wierzyć w pesymistyczne prognozy – pesymistyczne również dla obecnych kredytobiorców.
KNF upiera się przy swoim
Nie tylko rosnące stopy procentowe osłabiły zdolność kredytową potencjalnych kredytobiorców. Odpowiedzialna za to była również Komisja Nadzoru Finansowego. Zobowiązała banki do wyliczania zdolności kredytowej klientów według bardziej rygorystycznych kryteriów. Jednym z nich był podwyższony, 5-procentowy bufor. To oznacza, że jeśli obecna stopa referencyjna wynosi 6,75 proc., to bank powinien wyliczyć zdolność kredytową przy założeniu, że wynosi ona 11,75 proc. Rygorystyczne stanowisko KNF spowodowało więc, że zdolność kredytowa Polaków spadła jeszcze bardziej.
Banki i deweloperzy apelowali już do KNF, by złagodziła swoje wymogi. Ba, również prezes PFR był zdania, że Komisja powinna ustąpić. W poniedziałek oficjalnie wsparł on sektor bankowy, zaznaczając, że bufor bezpieczeństwa wymagany obecnie przez KNF był potrzebny, ale przy względnie niskich stopach procentowych. Teraz jednak, kiedy stopy są znacznie wyższe, stosowanie 5-procentowego buforu mogłoby zostać zniesione. To poprawiłoby prawdopodobnie sytuację na rynku mieszkaniowym w przyszłym roku.
Tyle, że wcale się na to nie zanosi. Jak twierdzi Jacek Barszczewski, dyrektor Departamentu Komunikacji Społecznej UKNF w odpowiedzi na pytania „Business Insider”, temat bufora jest przedmiotem wewnętrznych prac i analiz w Urzędzie KNF. Jak podkreślił – w obecnych warunkach gospodarczych i rynkowych UKNF nie planuje zmiany rekomendowanego poziomu bufora.
KNF wierzy w dalsze podwyżki stóp?
Jak Barszczewski tłumaczy decyzję KNF? Przypomina, że celem wprowadzenia podniesionego bufora było zapewnienie wysokiej jakości portfela kredytowego. Czyli – niedopuszczenie do sytuacji, w której wiele kredytów byłoby obarczonych dużym ryzykiem niespłacenia. Jak twierdzi Barszczewski, „poziom bufora dostosowany jest do poziomu niepewności związanej z kształtowaniem się stóp procentowych w przyszłości”. Dodaje również, że niepewność w tym obszarze pozostaje na wysokim poziomie, a w dodatku banki centralne największych gospodarek świata zapowiadają dalsze podwyżki stóp procentowych (lub przynajmniej ich nie wykluczają). Dyrektor wspomniał także o oddziaływaniu czynników zewnętrznych na cykl finansowy i podkreślił, że w interesie banków leży zachowanie szczególnej ostrożności w procesie zarządzania ryzykiem.
Takie stanowisko KNF mogłoby jednak sugerować, że Komisja uważa dalsze podwyżki stóp procentowych za jak najbardziej prawdopodobne. Z drugiej strony, jeśli tak faktycznie jest, to utrzymywanie buforu tym bardziej nie wydaje się konieczne. Przy 2,5-procentowym buforze (taki obowiązywał przed wprowadzeniem najnowszej rekomendacji KNF) i tak banki musiałyby wyliczać zdolność kredytową przy założeniu, że stopa referencyjna wynosi ponad 9 proc.
Najwidoczniej KNF mocno obawia się jednak czarnych scenariuszy – prawdopodobnie łącznie z tym, że i obecnych kredytobiorców coraz częściej nie będzie stać na regularną spłatę zadłużenia. Po słowach przedstawiciela KNF można też wnioskować, że stanowisko Komisji jeszcze długo nie ulegnie zmianie. To złe wieści i dla przyszłych, i obecnych kredytobiorców. Przyszłych, bo zaciągnięcie przez nich zobowiązania oddala się. Obecnych, bo oznacza, że KNF raczej pesymistycznie patrzy w przyszłość – co oznacza, że sytuacja kredytobiorców może się jeszcze pogorszyć.