Co będzie, jeśli Trump przegra wybory w USA? Mówi, że może ich po prostu nie uznać

Na wesoło Zagranica Dołącz do dyskusji (49)
Co będzie, jeśli Trump przegra wybory w USA? Mówi, że może ich po prostu nie uznać

Prezydent Trump ciągle zaskakuje. A to z dnia na dzień zwolni szefa FBI, a to powie, że Stany radzą sobie świetnie z koronawirusem, choć tak naprawdę radzą sobie wyjątkowo słabo. Teraz powtarza, że może nie uznać wyborów. Co wtedy? Zabarykaduje się w Białym Domu?

Czy Trump uzna wybory w USA, które mają się odbyć 3 listopada? Z ostatniego wywiadu z dziennikarzem Chrisem Wallace’m z Fox News można wywnioskować, że uzna – ale pod jednym warunkiem. Że okaże się zwycięzcą.

Tak prezydent odpowiedział na pytanie o uznanie wyniku. „Zobaczymy. Powtarzam – zobaczymy. Nie powiem „tak”, ale nie powiem też „nie” – mówił.

Jak nietrudno przewidzieć, Trump raczej nie będzie miał kłopotów z uznaniem wyników, jeśli to on je wygra. Jednak w tej chwili sondaże nie dają mu większych szans na wygraną. Do listopada może się oczywiście wiele zmienić. Jednak epidemia do czasu wyborów pewnie nie zniknie. A to raczej służyć mu nie będzie, bo obecnie mało kto uważa, że Stany walkę z koronawirusem wygrywają.

Czy Trump uzna wybory? A co, jeśli nie uzna?

Dotychczas amerykańscy politycy, którzy przegrywali najważniejsze batalie, nie mieli zwykle problemów z uznaniem wyników. Zwykle też gratulowali rywalowi. Czasami były to zresztą wielkie mowy – na przykład gdy John McCain przegrał w 2008 z Barackiem Obamą, przygotował świetne przemówienie i zapewniał o swoim szacunku dla kontrkandydata.

Teraz załóżmy, że Donald Trump przegrywa z Joe Bidenem. Mówi, że wybory są nieuczciwe czy sfałszowane. Co dalej? Wiele zależy od tego, jaki będzie wynik. Jeśli Trump przegra zdecydowanie (biorąc pod uwagę obecne sondaże, tak właśnie może być), pewnie takie słowa niewiele dadzą. Może się zabarykadować w Białym Domu. Znając Trumpa, nie można tego zresztą do końca wykluczyć.

Ale niektóre media, na przykład „The Guardian”, nakreślają inny scenariusz. Różnica jest minimalna, zwłaszcza w kluczowych „swingujących stanach”. Mamy stan epidemii, więc część głosów przyszła listownie. Właśnie te głosy mogą rozstrzygnąć o wyniku głosowania. Trzeba je jednak spokojnie przeliczyć, a to może zająć kilka dni.

Trump może jednak na liczenie nie czekać. I na przykład jeśli wstępne wyniki będą na jego korzyść, może… ogłosić, że wybory już wygrał.

Co wtedy? USA to jednak poważna demokracja – i raczej ogłoszenie się prezydentem nie zadziała. Jednak to może wystarczyć, by spowodować wielki chaos. Niewykluczone, że fani Trumpa wyjdą na ulicę – i będziemy mieli zamieszki zdecydowanie większe niż te po zabójstwie Georege’a Floyda.

Oczywiście może się okazać, że Trump po prostu wybory wygra – i problemu nie będzie. Bo Joe Biden raczej nie będzie miał kłopotów, by uznać wyrok demokracji. A że sondaże dają obecnie wygraną Bidenowi? I na to Trump ma odpowiedź. „Wcale nie przegrywam, a sondaże są fejkowe” – odpowiedział Chirsowi Wallace’owi.

Swoją drogą, ciekawe, co w takim wypadku będzie, gdy Trumpowi skończy się druga kadencja. Stwierdzi, że limit go nie obowiązuje?

Fot. Facebook.com/POTUS, Shealah Craighead