Pierwszy poważny sprawdzian w karierze ponad pół miliona uczniów szkół podstawowych — egzamin ósmoklasisty. Od jego wyniku zależy, czy dzieci dostaną się do wymarzonej szkoły średniej, co może znacznie zwiększyć ich szansę na studia. W takim momencie system nie może zawieść, a jednak ten stworzony przez ministra Czarnka zawiódł. Oczywiście cierpieć będą niewinni uczniowie i ich rodzice.
36% czy 80% – co to za różnica?
Każdy uczeń, jak i jego rodzic, jest mniej więcej przygotowany na to, jaki wynik osiągnie dziecko na egzaminie ósmoklasisty. Już po jego napisaniu i sprawdzeniu wyników można oszacować liczbę punktów. Jakież musiało być zdziwienie dziecka oraz rodziców, gdy dobra uczennica otrzymała wynik testu z matematyki, a w nim… 36%. Z takim rezultatem prawdopodobieństwo dostania się do najlepszych szkół średnich znacznie maleje. Na szczęście rodzice wierzą córce i postanawiają zweryfikować punktację. Składają wniosek do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Dostali termin na wczoraj, czyli 19 lipca.
To, co zobaczyli na miejscu, było nie do opisania. Okazało się, że stworzony przez ministra Czarnka system… pomylił szablony. Uczennica pisała wariant testu X, który został sprawdzony na matrycy Y. Dlatego uzyskała tak słaby wynik. Po ponownym sprawdzeniu egzaminu z prawidłowym wzorcem rezultat zmienił się o 180 stopni. Po skorygowaniu wynik wyniósł 80%, czyli ponad dwa razy więcej, niż podany w pierwszym terminie! Jednak to nie był koniec niespodzianek. Taką historię opisał jeden z użytkowników Twittera.
Panie @CzarnekP – proszę odnieść się do następujących faktów – córka otrzymuje 36% z matematyki na egzaminie 8-klasisty. Chcemy zweryfikować wyniki. Dostajemy termin na dzisiaj – sprawdzamy egzamin. Test Y został sprawdzony wg szablonu testu X. Zamiast 36% powinno być 80%. 1/3
— Marcin Zdyb (@marcinzdyb15) July 19, 2023
Ilu uczniów, którzy napisali egzamin ósmoklasisty, ma nieprawidłowe wyniki? I co dalej z tym zrobić?
Wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji to po stronie Ministerstwa Edukacji i Nauki powinna być korekta wyniku, a także wprowadzenie go do systemu. Nic bardziej mylnego. Kolejnych kroków nie można opisać inaczej, niż słowem kabaret. Dziecko, wraz z rodzicami, musi zgłosić się do Biura Edukacji (w przypadku miasta stołecznego Warszawy) lub Wydziału Edukacji w urzędzie danego miasta lub gminy. W tym miejscu zostanie poprawione zaświadczenie. W cywilizowanym świecie wynik zostałby zmieniony w systemie elektronicznym, do którego mają dostęp szkoły średnie. I tyle.
Jednak w Polsce nie może być tak łatwo. Po skorygowaniu zaświadczenia dziecko z rodzicami musi we własnym zakresie udać się do każdej szkoły średniej i udowadniać, że zostało oszukane i teraz ma więcej punktów, niż miało do tej pory. Sytuacja wynikła z faktu, że system ministra Czarnka jest zamknięty. Dlatego do stresu związanego z całą zaistniałą sytuacją dochodzi proszenie pań w każdej ze szkół do zmiany ilości punktów w systemie.
Jednostkowy przypadek czy problem dużej grupy dzieci?
Dwa dni po ogłoszeniu wyników egzaminu ósmoklasisty na forach internetowych można było spotkać wiele opinii o rzekomym zaniżeniu punktacji. Oczywiście było to zdanie rodziców oraz uczniów. Do tych zarzutów odniósł się dyrektor CKE — Marcin Smolik, który stwierdził, że liczba wniosków o wgląd jest niższa, niż rok temu.
Jednak po takich informacjach, jak ta od użytkownika Twittera, może ich być coraz więcej. Szczególnie że średni wynik egzaminu ósmoklasisty w skali kraju to jedynie 53%. Oliwy do ognia całej sytuacji dodaje fakt, że niektóre terminy na sprawdzenie testów uczniowie z rodzicami otrzymali… po zamknięciu systemu rekrutacji do szkół średnich. Kto w takim przypadku będzie odpowiedzialny za ewentualne błędy? Ostatnio pisaliśmy, że po latach wychodzą kolejne problemy nieprzemyślanej reformy edukacji. Czy ogromny błąd systemu liczenia punktów będzie kolejnym kamyczkiem (głazem?) do ogródka MEN i ministra Czarnka?