Kojarzycie tę scenę z amerykańskich filmów, gdzie komornik wchodzi do mieszkania z wielkim czarnym workiem i zabiera telewizor, kanapę czy też toster? Czy zastanawialiście się kiedyś, czy przedmiotem egzekucji komorniczej może być też wasz pies lub kot?
Pupil może iść „pod młotek”?
W świetle ustawy o ochronie zwierząt, zwierzę jako istota zdolna żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą, ale stosuje się do niego przepisy, które odnoszą się do rzeczy. To oznacza, że zwierzę może być przedmiotem darowizny czy umowy sprzedaży. Czy może również zostać sprzedany w ramach egzekucji komorniczej?
Z formalnego punktu widzenia, odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Bo skoro zwierzę można sprzedać i wpisać je do umowy sprzedaży, to można je przecież również zlicytować na egzekucji komorniczej tak, jak każdą inną ruchomość. Niekiedy psy, pochodzące z wybitnych hodowli, czy obdarzone wyjątkowymi genami, osiągają wartość kilku czy kilkunastu tysięcy złotych. Sprzedaż takiego zwierzęcia nierzadko pozwoliłaby na spłatę długów dłużnika i zaspokojenie jego wierzycieli.
Kancelaria komornicza czy przytułek dla licytowanych zwierzaków?
O egzekucji komorniczej w Polsce nie słyszy się jednak zbyt często. W czym zatem tkwi problem? W jej faktycznej realizacji.
Po pierwsze, żeby daną rzecz dłużnikowi odebrać, komornik musi przyjechać do takiego dłużnika, sporządzić protokół, daną rzecz zabrać i przechować do czasu egzekucji komorniczej. Tu zaczynają się pierwsze schody, no bo przecież pies czy kot to nie wspomniany wcześniej telewizor, który można postawić na półce i oczekiwać na oferty jego kupna. Kodeks postępowania cywilnego wskazuje, że w przypadku prowadzenia egzekucji ze zwierząt stosuje się przepisy odnoszące się do egzekucji z ruchomości, z tym zastrzeżeniem, że musi być to zgodne z przepisami dotyczącymi ochrony zwierząt, a więc z ich poszanowaniem jako istot żywych. Zwierzę to przecież istota żyjąca, którą trzeba się zaopiekować, nakarmić, wyprowadzić na spacer i zapewnić zaspokojenie jej innych potrzeb. Wyobrażacie sobie komornika maszerującego na porannym spacerze z gromadką psów i kotów na smyczach, które właśnie oczekują na licytację komorniczą? Ja też nie.
Wartość sentymentalna to jeszcze nie wszystko
Drugi problem to określenie realnej wartości zwierzęcia. Często psy, które nie są rasowe, de facto oprócz ogromnej wartości sentymentalnej ze strony właścicieli, nie mają przecież zbyt wysokiej wartości rynkowej. Z kolei, aby móc odpowiednio wycenić wartość psa rasowego, należałoby skorzystać z pomocy rzeczoznawcy i dopiero na podstawie takiej wyceny szacować, czy prowadzenie licytacji danego zwierzęcia przyniosłoby sumę, która starczyłaby chociaż na zaspokojenie kosztów egzekucyjnych.
I ostatni aspekt to potencjalny kupiec. Aby zwierzę mogło zostać zlicytowane w ramach licytacji komorniczej, muszą pojawić się potencjalnie zainteresowani. O ile w przypadku psów rasowych, mogliby znaleźć się chętni, o tyle w przypadku psów mieszanych tzw. kundelków, zainteresowanie to mogłoby być niskie, biorąc przede wszystkim pod uwagę fakt, że możliwości adopcji takich psów płyną ze strony lokalnych schronisk i stowarzyszeń zajmujących się bezdomnymi psiakami.
Choć zatem z formalnego punktu widzenia zwierzęta mogą być przedmiotem egzekucji komorniczej, to praktyce istnieje wiele trudności związanych z ich realizacją. Proces ten wiąże się z koniecznością zajęcia zwierzęcia, jego przechowania, zapewnienia opieki określenia rzeczywistej wartości oraz znalezienia potencjalnych kupców. Dlatego też, choć teoretycznie zwierzęta mogą być przedmiotem egzekucji, w praktyce rzadko dochodzi do tego procesu, co świadczy o trudnościach w jego faktycznej realizacji.