Zdaniem amerykańskich mediów Kim Dzong Un nie żyje. A przynajmniej nie żyje jego mózg, co jest efektem nieudanej operacji serca przywódcy Korei Północnej. Informacje nie zostały jednak jak dotąd potwierdzone przez przedstawicieli państwa.
Kim Dzong Un nie żyje
Podczas gdy cały świat zmaga się z epidemią koronawirusa, mało kto pamięta o problemie zwanym Koreą Północną, czyli najbardziej nieprzewidywalnym i odseparowanym krajem świata, w którym panuje dyktatura. Wygląda na to, że przywódca tego kraju wykorzystał czas geopolitycznej pauzy na zajęcie się własnym zdrowiem. Jak donoszą amerykańskie media, Kim Dzong Un nie żyje lub jest na granicy życia, gdyż mogło dojść do śmierci jego mózgu. Jak dotąd informacja ta nie została jednak w żaden sposób zweryfikowana. W przypadku Korei Północnej tak to zresztą wygląda, że na potwierdzenie tego typu wieści czeka się czasem tygodniami.
Informację o śmierci lub możliwej śmierci Kim Dzong Una podały także najbardziej wiarygodne media, w tym CNN. W zależności od medium, dobiegają nas komunikaty o różnym stopniu powagi. „Kim Dzong Un nie żyje”, „Kim Dzong Un żyje, ale doszło do śmierci mózgu” lub też „Kim Dzong Un znajduje się w stanie krytycznym”.
Z kolei informacje na ten temat miałyby pochodzić wprost z amerykańskiego wywiadu. Media wskazują, że kilka dni temu Kim nie pojawił się podczas uroczystości w dniu 15.04 na cześć swojego dziadka, w której zwyczajowo obecność najwyższego przywódcy Korei Północnej była obowiązkowa.
Problemy ze zdrowiem czy nawet życiem Kim Dzong Una nie są więc kwestią ostatnich godzin. Wątpliwości amerykańskiego wywiadu co do stanu zdrowia przywódcy zaczęły się pojawiać już w okolicy 12 kwietnia. Kim w istocie miał być poddawany zabiegom medycznym ze względu na problemy sercowo-naczyniowe, które zdaniem źródeł CNN wywołał nadmierne palenie papierosów, otyłość oraz przepracowanie. Po raz ostatni w mediach widziano go 11.04.
To nie pierwszy raz, gdy Kim Dzong Un nie żyje
Należy przy tym podkreślić, że informacje o śmierci Kim Dzong Una pojawiły się już w 2016 roku, a następnie – jak wszyscy wiemy – były one dementowane. Mało wiarygodny serwis East Asia Tribune informował wówczas, że przywódca Korei Północnej zginął w samobójczym zamachu.
Śmierć Kim Dzong Una może oznaczać wojnę o sukcesję
Ze względu na stosunkowo młody wiek śmierci koreańskiego przywódcy (o ile w ogóle do niej doszło), potencjalny następca tronu nie jest jeszcze gotowy do przejęcia władzy w często bezwzględnych rozgrywkach, zgodnie z realiami tamtego regionu. Już przejęcie władzy przez Kim Dzong Una, którą ku zaskoczeniu ekspertów udało mu się utrzymać, było związane z wieloma morderstwami, w tym w otoczeniu członków najbliższej rodziny. Ponowny scenariusz, przy jednoczesnym braku mocnego dziedzica, może z kolei doprowadzić do destabilizacji i nieoczekiwanych wydarzeń, którym świat – z racji swoich problemów – będzie się przyglądał z mniejszym, niż zwykle, zainteresowaniem.