Jeśli po latach rozpasania w warunkach biurowych nie wyobrażacie sobie pracy na jednym monitorze, to mam coś dla was. Będziecie państwo zadowoleni.
Przez kilka ostatnich tygodni miałem okazję bawić się komputerem LG gram wraz z ekranem przenośnym LG gram +view. Celowo używam słowa „bawić”, bo choć testowałem go głównie pod kątem rozwiązań biurowych, bawiłem się doskonale. To było nowe, to było świeże, pod kilkoma względami naprawdę kilka razy czułem przyjemność z obcowania z czymś zrobionym inaczej, niż dotychczas. Przy czym „oryginalny” nie zawsze w świecie technologii znaczy „lepszy”, ale akurat w tym wypadku na szczęście tak właśnie jest. Lekko i pomysłowo.
LG gram vel LG Piórko
Musicie wiedzieć, że wbrew nazwie LG gram bynajmniej laptopem stricte gamingowym nie jest. Ta charakterystyczna nazwa odnosi się do jego… wagi. Urządzenie jest bowiem lekkie w dość nietypowy sposób. Człowiek, biorąc go do ręki, spodziewa się słusznego ciężaru, a tymczasem chwyta coś przywodzącego na myśl topową, grafitową rakietę do tenisa. Piórko. Od ponad dekady korzystam ze stosunkowo lekkich komputerów, choć niesie to za sobą też często pewne ograniczenia np. dotyczące wydajności czy chłodzenia. LG gram jest jednak pełnowymiarowym laptopem, którego wagę precyzyjniej mierzyć w gramach, niż w kilogramach. Przy czym porównanie do rakiety tenisowej też nie jest do końca sprawiedliwe, ponieważ rakieta jest nieporównywalnie grubsza od nowego laptopa LG.
Mimo niewielkiej wagi udało się upchnąć w obudowie płaską, ale satysfakcjonującą klawiaturę oraz matowy ekran o proporcjach 16:10, który pozwala bezproblemowo pracować nie tylko w dobrze nasłonecznionym biurze, ale jak ktoś się uprze, to i na plaży (testowałem osobiście na… Pustynii Błędowskiej). Ten ekran, choć to akurat funkcja oprogramowania LG (LG Glance by Mirametrix™), która robi na mnie ogromne wrażenie, wykrywa też czy akurat siedzimy przed komputerem, czy może pojawiły nam się za plecami ciekawskie oczy na przykład współpracownika. Zamazuje wtedy treści widoczne w laptopie, dbając o naszą prywatność, dane osobowe, tajemnice przedsiębiorstwa (można to sobie dodatkowo skonfigurować). Takie rozwiązania powinny być prawem wymuszone (i egzekwowane) w urzędach czy przychodniach lekarskich, gdzie nasze dane osobowe na samotnych ekranach często są wystawione na widok całego otoczenia.
Stosunkowo niewielkie gabaryty nie ograniczają wydajności sprzętu, ale też nie przekładają się negatywnie na pracę baterii. Producent deklaruje, że w sprzyjających okolicznościach damy radę przepracować na tym sprzęcie ponad 20 godzin. To bardzo możliwe, chociaż ja nigdy nie byłem przesadnym fanem pracy na komputerze „w sprzyjających okolicznościach”. Odpalam więc pełną jasność, raczę się wszystkim, co fabryka dała i mnie przy dość intensywnym używaniu udało się osiągać trochę poniżej 10 godzin. Nadal dobry wynik. Niewykluczone zresztą, że wynika to z zastosowania wydajnych procesorów 13. generacji Intel z dedykowanym segmentowi „Premium” certyfikatem Intel® Evo™ – one są skupione nie tylko na osiągach, ale właśnie optymalizacji czasu pracy na baterii, przyspieszonym uruchamianiu itd. Intel® Evo™ to też m.in. szybsza komunikacja po kablu podczas przesyłania plików czy zdecydowanie szybsza i bardziej niezawodna komunikacja Wi-Fi. Generalnie kupując dziś laptopa, warto tego standardu Intel® Evo™ wypatrywać.
Jak na 16 cali i naprawdę świetną wydajność (zupełnie nieźle działają też gry) – ta lekkość, a zatem idąca też w parze mobilność są niesamowity atutami. Dlaczego? A no dlatego, że przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. Znaczy się – mobilny ekran.
LG gram +view – praca na dwa ekrany także w terenie
Kiedyś wydawało się, że praca na dwa ekrany jest domeną wąskiej grupy specjalistów – na przykład grafików, ostatecznie programistów. Tymczasem ostatnio coraz częściej dostrzegam, że szczególnie w biurach w zasadzie wszyscy pracują na dwa, a najchętniej nawet trzy ekrany.
Otóż LG gram +view to rozwiązanie, dzięki któremu praca na dwóch ekranach jest możliwa także poza biurem. W terenie. LG gram +view to dodatkowy ekran, który możemy podpiąć do naszego komputera za pomocą kabla USB-C (od razu jest też tym kablem zasilany), a następnie z zupełnie zadowalającą jakością pracować na nim tak, jak gdybyśmy podpięli się do tradycyjnego monitora w naszym biurze.
Monitor LG gram +view jest równie lekki co jego laptopowy odpowiednik (w zasadzie to nawet jeszcze lżejszy). I tutaj jakby fabuła naszej południowokoreańskiej intrygi troszkę nam się zacieśnia, bo oto okazuje się dlaczego tak bardzo zależało im na stworzeniu wyjątkowo lekkich sprzętów. Abyśmy bez szkody dla naszego kręgosłupa, samopoczucia oraz kształtu torby laptopowej byli w stanie przemieszczać się z laptopem i dodatkowym ekranem zewnętrznym.
Testowany przeze mnie komputer LG gram waży 1200 gramów (są też mniejsze modele o jeszcze mniejszej masie), zaś dodatkowy monitor +view waży dodatkowe 670 gramów, co łącznie daje nam 1870 gramów. Sprawdzam teraz dla porównania co lżejsze (żeby było uczciwie) komputery konkurencji o podobnej wydajności – 1870 gramów, 2005 gramów, 2460 gramów. I to wszystko bez dodatkowego ekranu w zestawie.
Takie połączenie to dla mnie w pewnym sensie gamechanger
Zabrałem dodatkowy ekran na spotkanie ze znajomym, a następnie popisywałem się duplikując to co robię w komputerze na łamach wręczonego mu LG gram +view. Wyobraźcie sobie minę faceta, który na spotkaniu towarzysko-biznesowym dostaje swój dedykowany, poręczny ekran (najpierw myślał, że to jakiś duży tablet) i nagle tuż przed swoimi oczami widzi szczegółowo przeze mnie omawianą prezentację. Był „efekt wow”.
Tu muszę nadmienić, że do samego LG gram +view nie trzeba mieć wcale komputera od LG. One się oczywiście bardzo fajnie uzupełniają, pasują do siebie wizualnie, wymiarami i wagowo, ale mobilny monitor dobrze działa też z innymi urządzeniami. I tak oto ja przez pewien czas zmieniałem sobie – a to korzystałem z testowanego LG, a to mojego prywatnego komputera czy telefonu. W każdym przypadku wszystko działało bezproblemowo już od momentu wpięcia wtyczki.
Przenośny +view pod względem jakości obrazu jest nieznacznie gorszy od mojego zewnętrznego monitora, na którym pracuję na co dzień (ale to po prostu bardzo dobry monitor w dobrej cenie – LG 27UP850N-W 27″ 3840x2160px), ale i tak robi wrażenie pod względem rozdzielczości oraz jakości obrazu, a i przy przekątnej 16″ te 2560 x 1600px to w sumie wygląda doskonale. Kosztuje też niecałe 1400 złotych brutto, a trzeba mu oddać, że jest po prostu fajnym, ustawnym narzędziem.
Polecam więc to rozwiązanie nie tylko osobom, które lubią pracę na kilku ekranach, ale cenią sobie mobilność – choć to oczywiście podstawowa grupa konsumencka, w którą w mojej ocenie celuje producent. Myślę sobie jednak, że na przykład osoby pracujące z domu, które na co dzień nie mają w nim swojego gabinetu i operują przy stole kuchennym (w takich realiach starałem się też zrobić sesję do niniejszego tekstu) mogą znaleźć w tym rozwiązaniu swojego cichego przyjaciela na lata.
Artykuł powstał w ramach współpracy reklamowej z LG. Zastrzegliśmy sobie jednakże, że odpłatny jest fakt podjęcia tematu recenzji laptopa i monitora, przy równoczesnej pełnej suwerenności wyrażanych w niej opinii.