Milka w Rosji ma się niczym pączek w maśle, a jej właściciele płaczą, że Skandynawowie bojkotują ich produkty

Zagranica Zakupy Dołącz do dyskusji
Milka w Rosji ma się niczym pączek w maśle, a jej właściciele płaczą, że Skandynawowie bojkotują ich produkty

Do koncernu Mondalez należy wiele znanych marek, w tym czekolada Milka i ciasteczka Oreo. Teraz jego przedstawiciele skarżą się norweskiemu państwu, że kilka dużych norweskich firm postanowiło zbojkotować ich produkty za gospodarczą kolaborację z Rosją. Milka w Rosji ma się niczym pączek w maśle, więc koncern ani myśli rezygnować z interesów z państwem Putina.

Milka w Rosji to nie sklepy Auchan. Tamtejszy rynek nie jest nawet kluczowy dla koncernu Mondalez

Okazuje się, że Skandynawowie mają swój własny odpowiednik polskiego bojkotu Leroy Merlin i Auchan. Również chodzi o gospodarczą kolaborację z Rosją dużego koncernu, którego nazwa zaczyna się na literę „M” i kończy literą „Z”. Tym razem jednak nie chodzi o holding francuskiej rodziny Mulliez. Celem bojkotu stała się amerykańska korporacja Mondalez, która jest właścicielem między innymi takich marek, jak Milka, Oreo, belVita, Lubisie, Delicje, San, Łakotki, rogaliki i przekąski 7 Days oraz cukierki i gumy Halls.

Jak się łatwo domyślić, Mondalez jest jedną z tych firm, która ani myśli rezygnować z robienia interesów z Rosją. Ani inwazja na Ukrainę oraz liczne zbrodnie wojenne, ani nawet wątpliwy potencjał gospodarczy rosyjskiego rynku, nie jest przecież w stanie obrzydzić korporacyjnym menadżerom wizji pieniędzy, które zyskają we wszelkiej maści państwach totalitarnych i dyktatorskich. Mondalez to nie przypadek Auchan, który zainwestował w Rosją tak dużo, że państwo Putina odpowiada za jedną trzecią przychodów koncernu. Mówimy o naprawdę globalnej korporacji, dla której rosyjski rynek stanowi ok. 2,4 proc. rocznych przychodów.

Czemu jednak z nich rezygnować, skoro Milka w Rosji ma się niczym przysłowiowy pączek w maśle? Podobnie jest zresztą z innymi markami należącymi do tej konkretnej korporacji. Z danych podanych przez portal leave-russia.org wynika, że Mondalez w 2021 r. odnotował 928 milionów dolarów przychodu. W 2022 r. było to już 1,3 miliarda dolarów, więc wojenny wzrost widać bardzo wyraźnie. Warto przy tym wspomnieć, że globalne przychody koncernu Mondalez wynoszą ok. 26 miliardów dolarów rocznie.

Gospodarcza kolaboracja z państwem, które wprost głosi, że toczy wojnę z NATO i całym światem zachodnim, może się jednak nie podobać. Szczególnie ostro zareagowały państwa skandynawskie: Szwecja i Norwegia. Tym razem jednak nie chodzi o bojkot konsumencki a o zerwanie współpracy przez duże lokalne firmy.

Szwedzi i Norwegowie nie patyczkują się z firmą, która coraz chętniej zarabia w Rosji kosztem Ukrainy

Jak poinformowało Polskie Radio 24, w Szwecji bojkot dotyczy przede wszystkim czekolady Marabou. To lokalna szwedzka marka, którą swego czasu kupił koncern Mondalez. Teraz bojkot ogłosiły m.in. siły zbrojne Szwecji, skandynawskie linie lotnicze SAS, państwowa kolej SJ, armator promowy Stena Line, Szwedzki Związek Piłki Nożnej, a także samorząd Goeteborga.

Nad pozbawieniem Marabou statusu królewskiego dostawcy zastanawiać się ma tamtejszy dwór. Część szwedzkich sklepów postanowiła wyprzedawać niechciane słodycze po promocyjnych cenach. Jakby tego było mało, deklarują one chęć przeznaczenia zysków na pomoc napadniętej Ukrainie.

Norwegowie reagują podobnie, choć tutaj bojkot jest nieco szerszy. Jego ofiarą padają wszystkie marki zidentyfikowane jako należące do firmy Mondalez, choć w pierwszej kolejności należałoby wskazać lokalną markę czekolady Freja. Z serwowania tych produktów zrezygnowały linie lotnicze Norwegian, armator promowy Hurtigruten, sieć hotelowa Strawberry oraz Norweski Związek Piłki Nożnej.

W tym momencie docieramy do kolejnej istotnej różnicy pomiędzy polskim bojkotem a sytuacją w Skandynawii. Przedstawiciele naszych oddziałów Leroy Merlin i Auchan raczej postawili na przemilczenie akcji. Decathlon spróbował odwrócić uwagę społeczeństwa maturą z WF-u. Mondalez z kolei postanowił dodatkowo pogorszyć sprawę. Jego przedstawiciele poszli na skargę do norweskiego MSZ, domagając się mediacji z tamtejszymi firmami. Urzędnicy zgodzili się zorganizować spotkanie, ale z góry przekazali, by koncern nie robił sobie wielkich nadziei. Stoją na stanowisku, że konsumenci i firmy mają pełne prawo decydować, od kogo kupować i z kim wchodzić w relacje biznesowe.

Jak już wspomniano, Milka w Rosji zostaje. Mondalez zdecydował się co najwyżej na sprytną sztuczkę z wydzieleniem tamtejszego oddziału firmy jako osobnego podmiotu. Byłby teoretycznie niezależny względem międzynarodowej reszty. Oczywiście zyski dalej spływałyby do centrali koncernu, bo ten nie zamierza niczego sprzedawać. Tłumaczy się obawą, że zasoby przedsiębiorstwa trafiłyby w niewłaściwe ręce.

Skandynawowie pokazali, że Klub Jagielloński miał rację z bojkotem rosyjskich kolaborantów przez przedsiębiorców

Czy skandynawski bojkot produktów Mondalez ma sens? Od strony czysto organizacyjnej, to Szwedzi i Norwegowie pokazują, w jaki sposób należy skutecznie walczyć z gospodarczą kolaboracją. Chodzi o bardzo podobny środek, który w Polsce jakiś czas temu zaproponował Klub Jagielloński.

Globalne koncerny nie boją się zbytnio rozproszonych działań konsumentów, ale zerwanie relacji biznesowych z lokalnymi przedsiębiorstwami jest dla nich zabójcze. Paniczna wręcz reakcja Mondalez na działania Norwegów podpowiada, że ruch ten był bardzo skuteczny. Wydaje się więc, że warto byłoby tego typu działania rozpropagować także w innych częściach cywilizowanego świata. Pole do popisu mają także politycy i prawodawcy, którzy mogliby wreszcie zacząć aktywnie karać firmy, które nie wycofały się z Rosji.

W tym konkretnym przypadku także konsumentom byłoby wygodniej uczestniczyć w bojkocie. Nie mówimy w końcu o sieci sklepów, które mogą się okazać jedynym dobrze zaopatrzonym albo dostatecznie tanim miejscem w okolicy. Producentów czekolad, ciastek i herbatników jest całe mnóstwo. Ktoś dostatecznie złośliwy mógłby zasugerować, że na pewno na sklepowych półkach znajdziemy tańsze lub smaczniejsze zamienniki.

Nie sposób także nie zauważyć Mondalez ma na sumieniu wystarczająco dużo przewin, które uzasadniałyby bojkot. Współfinansowanie wojennej machiny Putina poprzez płacone w Rosji podatki to raptem wisienka na torcie. Mówimy w końcu o firmie aktywnie zaangażowanej w rabunkową deforestację państw afrykańskich. Mondalez czerpał również korzyści z owoców pracy dzieci-niewolników na plantacjach kakao na czarnym kontynencie.